Hej!!
Zapraszam do zapoznania się z kosmetykami, z którymi pożegnałam się we wrześniu! 😊
Nature Queen glinka żółta
Mimo posiadania mnóstwa masek gotowych, nadal bawię się w tworzenie swoich 😝. Uwielbiam!
Trawiaste żel ze słodkiego lata
Mega wyjątkowy, niespotykany produkt (przynajmniej ja byłam zaskoczona). Buteleczka przepiękna (cud, że jej nie stłukłam), choć korek jako zatyczka budził moje wątpliwości co do zabezpieczenia produktu, ale nic złego się nie działo. Sam żel naprawdę wygląda i zachowuje się jakby przed chwilą ktoś zebrał składniki w lesie i zblendował je. Ciężko mi nawet opisać ten kosmetyk... absolutnie nie podrażnia, genialny do porannego mycia, praktycznie się nie pieni, ultra delikatny. Zapach ma dziwny (choć pewnie dla niektórych w ogóle nie będzie taki), wyczuwałam na pewno jakieś igliwo, może odrobinę ziemi - teraz sobie nie przypomnę dokładnie. Moim zdaniem to istny rarytas!
ajeden hydrolat kawowy
Po ostatnich śmierdzących hydrolatach nastała dobra passa 😆. Kawowy pachniał cudnie, jak świeżo zaparzona kawka, może z lekką nutą słodyczy.
Fresh rose face mask
Koleiny słoiczek, który dostałam w jakimś boxie Sephory. Nadal uważam, że ta maska nie jest jakaś wyjątkowa.
Sentido Dragon's Blood Toner
Całkiem przyjemny tonik, wizualnie bardzo ciekawy ze względu na różowe. latające wewnątrz kuleczki, które się rozpuszczały podczas wklepywania.
Clinique face cream SPF 50
Miałam go już kiedyś na sto procent, jest spoko! Dość lekki, choć jego formuła może wydawać się treściwa. Niestety lubił się osadzać na włosach, więc musiałam ostrożnie go nakładać (no ale raczej nikt nie chce SPFu na brwiach).
Biosoma serum aktywne wit. C 15%, wit. E 1%, kwas ferulowy 0,5%
Trochę się bałam tego serum, bo wydawało się oleiste, ale nic bardziej mylnego! Z powodzeniem aplikowałam je pod makijaż, wszystko trzymało się doskonale, serum też szybko się wchłaniało. Używałam go z czystą przyjemnością. Biosoma po raz koleiny mnie mega zaskoczyła ❤️.
KORA Organics turmeric brightening & exfoliating mask
Nie pamiętam już gdzie dorwałam tę miniaturkę, ale zaciekawiła mnie mocno. Sporo słyszałam o tej marce, ale moja fascynacja nią już drastycznie zmalała. Maska nie była zła, wprost przeciwnie - fantastycznie mi się ją nosiło, mega odświeżała skórę, aczkolwiek w moim mniemaniu są na rynku równie fajne maski w niższej cenie i zdecydowanie łatwiej dostępne.
Carmex pear
Uwielbiałam go. Nie miał tego dziwnego posmaku, nawet nie chłodził jakoś specjalnie, więc pewnie to inna formuła. Ale moim zdaniem na plus, do tego ślicznie pachniał słodką gruszką.
Sentido Moonstone rozświetlający krem na noc
Hmmm, był okej, ale nie porwał mnie jakoś szczególnie niczym. Fajny, dobrze nawilżający specyfik, dość intensywnie pachnący. Kończę teraz wersję na dzień i moim zdaniem wizualnie to niespecjalnie się różnią (skład pewnie jest inny oczywiście, ale w moim odczuciu praktycznie to samo na skórze), a zapach mi się już okrutnie znudził.
Image Ageless total overnight retinol masque
Drugie opakowanie tej maski i nadal twierdzę, że jest fantastyczna. Droga jak cholera, ale uwielbiam ją i jej działanie. Pisałam już o niej rozleglej w którychś z dawniejszych denek, a może i nawet pojawiła się w ulubieńcach, nie pamiętam 🙃.
St. Tropez Self Tan Purity bronzing water face mist
Kurczę, tutaj muszę kupić kiedyś pełnowymiarowy produkt! Kupiła mnie łatwość oraz szybkość aplikacji no i naprawdę ładny, delikatny efekt. Jestem w mega pozytywnym szoku.
Mimitika face sunscreen SPF 50
Na Sephorze ten filtr nie ma jakiejś super pozytywnej opinii, ale ja tam nie miałam z nim problemów. Co prawda był gęsty, ale rozprowadzał się dobrze, nie rolował, wszystko się na nim doskonale trzymało i właściwie nie mam się do czego przyczepić.
Hellobody 10% vitamin C booster
Serum jak woda, ale mam nadzieję, że coś działało! Bezproblemowe, bezzapachowe, ale dość szybko się skończyło.
ala light cream hyaluronic acid calendula
Dziwnie mi pachniał (wręcz tak fuj), co niestety przekładało się na niesamowitą niechęć używania go 🥴. Co prawda sam w sobie był okej, leciutki, wchłaniał się doskonale, choć pompka mnie tak drażniła, że szok - musiałam chyba z 15 razy nacisnąć żeby uzyskać zadowalającą mnie ilość. Zużyłam może z pół (choć chyba nawet mniej) i niestety reszta poszła na ciało, bo po prostu używanie go nie sprawiało mi żadnej przyjemności.
Auna peeling do ust waniliowy
Gruboziarnisty, gęsty jak cholera, mega natłuszczający. Ładnie pachniał oczywiście, ale jakoś chyba wolę lżejsze peelingi.
Pilaten goat milk hand cream
Nie wiem co ten krem robi w sekcji pielęgnacji twarzy, ale nie zwracajmy na to uwagi 😅... Do pracy nadawał się doskonale, był lekki, ale fajnie łagodził suchość. Jak co roku u mnie już zaczął się sezon na paskudne, szorstkie, czerwone łapy, więc ratuję się czym mogę, kremy schodzą u mnie jak woda. Nawet ostatnio kupiłam jakiś do skóry atopowej i nie wiem czemu dopiero teraz się na to zdecydowałam 🙃.
Isana Professional Hydro ampułki do włosów
Kolejne mega pozytywne zaskoczenie! Nigdy wcześniej nie miałam tego typu produktu, ale udało mi się sumiennie przez tydzień aplikować po jednej ampułce. Już po jednej zauważyłam, że włosy stały się gładsze i ujarzmione, zero obciążenia. Fajna sprawa! Polecam, szczególnie, że na pewno to tanioszka.
Fito kawowo śliwkowy scrub do ciała odżywczy
Miał taką dziwną, ciągnącą się formułę, ale był naprawdę spoko. Uwielbiam tę markę, bo mają super tanie produkty o świetnej jakości.
Lynia masło do ciała relax trawa cytrynowa mięta
Kurczę. Z jednej strony bardzo je lubiłam, bo było super gęste, otulające, ale skóra się po nim nie lepiła. A z drugiej strony ten zapach jednak nie był taki, jaki sobie wyobraziłam, chyba ta trawa cytrynowa za mocno weszła, co nie do końca mnie urzekło, zdecydowanie wolałabym więcej mięty.
Klorane odżywienie żel pod prysznic liść figowy
Spoko żel, nic więcej raczej nie ma sensu o nim pisać 🙃.
Zapraszam do zapoznania się z kosmetykami, z którymi pożegnałam się we wrześniu! 😊
Nature Queen glinka żółta
Mimo posiadania mnóstwa masek gotowych, nadal bawię się w tworzenie swoich 😝. Uwielbiam!
Trawiaste żel ze słodkiego lata
Mega wyjątkowy, niespotykany produkt (przynajmniej ja byłam zaskoczona). Buteleczka przepiękna (cud, że jej nie stłukłam), choć korek jako zatyczka budził moje wątpliwości co do zabezpieczenia produktu, ale nic złego się nie działo. Sam żel naprawdę wygląda i zachowuje się jakby przed chwilą ktoś zebrał składniki w lesie i zblendował je. Ciężko mi nawet opisać ten kosmetyk... absolutnie nie podrażnia, genialny do porannego mycia, praktycznie się nie pieni, ultra delikatny. Zapach ma dziwny (choć pewnie dla niektórych w ogóle nie będzie taki), wyczuwałam na pewno jakieś igliwo, może odrobinę ziemi - teraz sobie nie przypomnę dokładnie. Moim zdaniem to istny rarytas!
ajeden hydrolat kawowy
Po ostatnich śmierdzących hydrolatach nastała dobra passa 😆. Kawowy pachniał cudnie, jak świeżo zaparzona kawka, może z lekką nutą słodyczy.
Fresh rose face mask
Koleiny słoiczek, który dostałam w jakimś boxie Sephory. Nadal uważam, że ta maska nie jest jakaś wyjątkowa.
Sentido Dragon's Blood Toner
Całkiem przyjemny tonik, wizualnie bardzo ciekawy ze względu na różowe. latające wewnątrz kuleczki, które się rozpuszczały podczas wklepywania.
Clinique face cream SPF 50
Miałam go już kiedyś na sto procent, jest spoko! Dość lekki, choć jego formuła może wydawać się treściwa. Niestety lubił się osadzać na włosach, więc musiałam ostrożnie go nakładać (no ale raczej nikt nie chce SPFu na brwiach).
Biosoma serum aktywne wit. C 15%, wit. E 1%, kwas ferulowy 0,5%
Trochę się bałam tego serum, bo wydawało się oleiste, ale nic bardziej mylnego! Z powodzeniem aplikowałam je pod makijaż, wszystko trzymało się doskonale, serum też szybko się wchłaniało. Używałam go z czystą przyjemnością. Biosoma po raz koleiny mnie mega zaskoczyła ❤️.
KORA Organics turmeric brightening & exfoliating mask
Nie pamiętam już gdzie dorwałam tę miniaturkę, ale zaciekawiła mnie mocno. Sporo słyszałam o tej marce, ale moja fascynacja nią już drastycznie zmalała. Maska nie była zła, wprost przeciwnie - fantastycznie mi się ją nosiło, mega odświeżała skórę, aczkolwiek w moim mniemaniu są na rynku równie fajne maski w niższej cenie i zdecydowanie łatwiej dostępne.
Carmex pear
Uwielbiałam go. Nie miał tego dziwnego posmaku, nawet nie chłodził jakoś specjalnie, więc pewnie to inna formuła. Ale moim zdaniem na plus, do tego ślicznie pachniał słodką gruszką.
Sentido Moonstone rozświetlający krem na noc
Hmmm, był okej, ale nie porwał mnie jakoś szczególnie niczym. Fajny, dobrze nawilżający specyfik, dość intensywnie pachnący. Kończę teraz wersję na dzień i moim zdaniem wizualnie to niespecjalnie się różnią (skład pewnie jest inny oczywiście, ale w moim odczuciu praktycznie to samo na skórze), a zapach mi się już okrutnie znudził.
Image Ageless total overnight retinol masque
Drugie opakowanie tej maski i nadal twierdzę, że jest fantastyczna. Droga jak cholera, ale uwielbiam ją i jej działanie. Pisałam już o niej rozleglej w którychś z dawniejszych denek, a może i nawet pojawiła się w ulubieńcach, nie pamiętam 🙃.
St. Tropez Self Tan Purity bronzing water face mist
Kurczę, tutaj muszę kupić kiedyś pełnowymiarowy produkt! Kupiła mnie łatwość oraz szybkość aplikacji no i naprawdę ładny, delikatny efekt. Jestem w mega pozytywnym szoku.
Mimitika face sunscreen SPF 50
Na Sephorze ten filtr nie ma jakiejś super pozytywnej opinii, ale ja tam nie miałam z nim problemów. Co prawda był gęsty, ale rozprowadzał się dobrze, nie rolował, wszystko się na nim doskonale trzymało i właściwie nie mam się do czego przyczepić.
Hellobody 10% vitamin C booster
Serum jak woda, ale mam nadzieję, że coś działało! Bezproblemowe, bezzapachowe, ale dość szybko się skończyło.
ala light cream hyaluronic acid calendula
Dziwnie mi pachniał (wręcz tak fuj), co niestety przekładało się na niesamowitą niechęć używania go 🥴. Co prawda sam w sobie był okej, leciutki, wchłaniał się doskonale, choć pompka mnie tak drażniła, że szok - musiałam chyba z 15 razy nacisnąć żeby uzyskać zadowalającą mnie ilość. Zużyłam może z pół (choć chyba nawet mniej) i niestety reszta poszła na ciało, bo po prostu używanie go nie sprawiało mi żadnej przyjemności.
Auna peeling do ust waniliowy
Gruboziarnisty, gęsty jak cholera, mega natłuszczający. Ładnie pachniał oczywiście, ale jakoś chyba wolę lżejsze peelingi.
Pilaten goat milk hand cream
Nie wiem co ten krem robi w sekcji pielęgnacji twarzy, ale nie zwracajmy na to uwagi 😅... Do pracy nadawał się doskonale, był lekki, ale fajnie łagodził suchość. Jak co roku u mnie już zaczął się sezon na paskudne, szorstkie, czerwone łapy, więc ratuję się czym mogę, kremy schodzą u mnie jak woda. Nawet ostatnio kupiłam jakiś do skóry atopowej i nie wiem czemu dopiero teraz się na to zdecydowałam 🙃.
Isana Professional Hydro ampułki do włosów
Kolejne mega pozytywne zaskoczenie! Nigdy wcześniej nie miałam tego typu produktu, ale udało mi się sumiennie przez tydzień aplikować po jednej ampułce. Już po jednej zauważyłam, że włosy stały się gładsze i ujarzmione, zero obciążenia. Fajna sprawa! Polecam, szczególnie, że na pewno to tanioszka.
Fito kawowo śliwkowy scrub do ciała odżywczy
Miał taką dziwną, ciągnącą się formułę, ale był naprawdę spoko. Uwielbiam tę markę, bo mają super tanie produkty o świetnej jakości.
Lynia masło do ciała relax trawa cytrynowa mięta
Kurczę. Z jednej strony bardzo je lubiłam, bo było super gęste, otulające, ale skóra się po nim nie lepiła. A z drugiej strony ten zapach jednak nie był taki, jaki sobie wyobraziłam, chyba ta trawa cytrynowa za mocno weszła, co nie do końca mnie urzekło, zdecydowanie wolałabym więcej mięty.
Klorane odżywienie żel pod prysznic liść figowy
Spoko żel, nic więcej raczej nie ma sensu o nim pisać 🙃.
Balea cremedusche vanille & cocos
Bardzo ładny, słodziutki zapach.
Tulua serum do ciała mango
Meeega tłuścioch. Musiałam spać w długich spodniach, bo nie znoszę tego uczucia na skórze brrrrr. Zapach piękny, wiadomo, samo działanie również mega odżywcze, tylko ta tłustość mnie zabiła.
Isana szampon macadamia & orange
Bardzo w porządku produkt, lubiłam go używać, odświeżał włosy, piękny zapach.
Kneipp goodbye stress body wash
O maj gat. Kneipp po raz kolejny mnie zmiażdżył zapachem. Nie mam pojęcia jak go opisać, ale jest to zapach spokoju, mega kojący, lekko odświeżający. Coś cudownego.
Max Factor Colour Elixir Cushion (010 starlight coral)
Produkt bardzo przyjemny, aczkolwiek sposób aplikacji (gąbeczka) nie za bardzo przypadł mi do gustu, za mało precyzji w tym wszystkim. Często wyciskało mi się znacznie więcej kosmetyku niż potrzebowałam.
Hourglass Ambient Strobe Lighting Powder (incandescent strobe light)
Kupiłam, żeby zrozumieć fenomen tych pudrów, ale niestety (w sumie może i stety dla mojego konta XD) nie przekonałam się. Efekt jest dla mnie nie warty tych okrutnych pieniędzy, które się płaci za te cacka.
Eveline mist fixing & refreshing
Spoko była, ładnie pachniała, ale ja jakoś nie widzę różnicy ostatnio po mgiełkach - no może faktycznie scalają makijaż, niektóre dodają blasku, ale nic poza tym.
Golden Rose Nude Look pearl baked eyeshadow (01 ivory)
W sumie kupiłam go żeby używać jako rozświetlacz, ale był troszkę zbyt iskierkowy (może lepszym słowem byłoby pylący?), mało blasku dawał solo jak na moje preferencje, więc nakładałam go na inne. No i oczywiście wlatywał często jako rozświetlenie w kącikach oczu. W sumie uniwersalny produkt, ale faktycznie dla osób, które wolą delikatniejszy blask.
Veoli blend the perfection gąbeczka
Nie za bardzo się z nią lubiłam na początku bo długo musiałam z nią pracować żeby całkowicie wblendować produkt w skórę. Po czasie troszkę stwardniała, lepiej mi się z nią pracowało, ale nadal jakoś nie było wow. No i szybko zaczęła się sypać.
Wibo 2 in 1 eyebrow system brow pencil & filling powder (1)
Kolor mega ciemny jak na nr 1 niestety, no i ciepły. Mocno wyczesywałam nadmiar żeby nie wyglądać jak pajac i utrwalałam żelem, co dodatkowo troszkę łagodziło odcień. Puder może raz nałożyłam na brwi, ale niestety ciężko mi się z nim pracowało, za mało produktu nabierał, gąbka mega twarda. Generalnie nie polubiłam się z tą kredką, co jest chyba oczywiste po wcześniejszym opisie hehe.
Bielenda Fresh Juice micelarne chusteczki ananas
AA multinawilżająca maska ekstremalne odżywienie
Herbal Care rozświetlająca maseczka do twarzy miód manuka
Lirene liftingująca maska z czerwonym winem i różą
Bielenda supernawilżająca maseczka żelowa
AA bio-retinol intensywna kuracja wzmacniająca skórę
Fresh Food for skin facial skin mask mango
Skin79 super food origin mask blueberry
Frudia Air Watery mask
7days macarons blue face mask
A'pieu Mulberry blemish ampoule mask
COSRX cica calming true sheet mask
Garnier Hydra Bomb Tissue Mask grape
Whamisa facial mask pack real kelp sheet
Hellobody Coco Treat
seaNtree horse oil 100 mask sheet
Mediental pumpkin
Astra skin Avocado
Miłego,
Karola ❤️
wow, ale duże denko :)
OdpowiedzUsuńBywały okazalsze :D.
UsuńA ja wciąż marzę o wypróbowaniu produktów Hourglass :P Wkręciłaś mi jeszcze hydrolat kawowy - muszę wypróbować! A mgiełkę samoopalającą do twarzy St. Tropez mam w zapasie ;)
OdpowiedzUsuńHydrolat super! Hourglass mają jakieś miniaturki na Sephorze, więc to dobry patent jeśli się chce spróbować ;).
UsuńWow! Nieźle Ci poszło 😉 u mnie strasznie wolno wszystko schodzi 😟
OdpowiedzUsuńCzasem to dobrze, przynajmniej cieszysz się produktami dłużej. Ja się nie patyczkuję, bo za bardzo lubię nowości ;).
UsuńJuż dawno nic nie miałam z Balea :(
OdpowiedzUsuńNa Allegro mają duży wybór i spoko ceny moim zdaniem :). Czasem się na coś skuszę.
Usuń