Hej :)
Przedstawię wam dziś sporo produktów, które miały u mnie swoje 5 minut, ale ich kres już nadciągnął i czas je zamienić na inne 😀. Trafiło się kilka przeciętniaków, ale i dużo wartych uwagi pozycji!
Image Purifying Probiotic Mask
Zaczynamy od prawdziwej gwiazdy, czyli maski, która zawsze ratuje moją skórę. Jest to kosmetyk koszmarnie drogi, ale zdecydowanie wart swojej ceny - wystarczy nałożyć cieniutką warstwę aby zobaczyć efekty, tym samym to opakowanie służyło mi szalenie długo! Podczas noszenia maska nie wysycha na beton, przede wszystkim doskonale hamuje rozwój jakichkolwiek wyprysków i leczy te już powstałe. Jest zupełnie inna niż to, co do tej pory testowałam, a to ogromne wyróżnienie. Zresztą, każdy produkt od Image zaskakuje mnie swoją jakością i doskonałym doborem składników.
Orientana Kumkumadi bogaty krem z szafranem
Tutaj mamy do czynienia z produktem, który działał fajnie, ale jego zapach chciał mnie zabić przy każdym użyciu. Ja generalnie nie jestem jakoś super wrażliwa na zapachy, używam między innymi produktów naturalnych, które zwykle mają swój charakterystyczny zapaszek, często mało przyjemny. Aczkolwiek woń tego kremu mnie zmiotła, po prostu zmiotła 😵. Jest tak intensywnie naperfumowany, że nakładałam go nie tylko na twarz, ale najniżej jak się dało (dekolt, biust), żeby szybko mi się skończył. Jak wspomniałam na początku, co do jego właściwości pielęgnacyjnych nie mam zastrzeżeń.
White Tree olejek do masażu z olejem z pestek malin
Stwierdziłam, że wykorzystam go do demakijażu i sprawdził się super!
Nature Queen mgiełka rozświetlająca z efektem glow
Wykorzystanie jej zajęło mi wieki, bo wystarczył jeden niekontrolowany psik więcej i moja skóra wyglądała jak oblana tłuszczem, do tego się lepiła. Nie o taki glow mi chodzi.
Essence Hello Good Stuff! Face Serum Hydrate & Glow with Pineapple Extract
Serum zapowiadało się obiecująco, ale niestety nie zauważyłam, żeby cokolwiek robiło. Skład moim zdaniem zaskakująco dobry, ale nie widziałam efektów, więc dla mnie bez sensu.
Image Prevention + daily ultimate protection moisturizer SPF50
Znakomity filtr ❤️. Posiada konsystencję lotionu, nie ważne ile się nałoży wchłania się błyskawicznie, nie zostawia białej poświaty i lepkości, pod makijaż cudo. Miałam pełnowymiarowe opakowanie SPF30, ale ten moim zdaniem posiada takie same właściwości, a ochrona jest wyższa. Gorąco polecam, jeśli jeszcze nie znaleźliście swojego ideału.
Only Bio micelarny płyn biorafinowana surfaktyna z rzepaku
Jego nazwa jest mocno naukowa 😅, ale mniejsza o to, bo sam produkt okazał się świetny! Super delikatny, w ogóle nie podrażniał mi oczu, na co mocno zwracam uwagę. Skóry też nie irytował, a zmywał wszystko!
Ava maska enzymatyczna
Kiedyś pamiętam, był to istny hicior. Pewnie dlatego, że na rynku nie było za dużo tego typu produktów. Teraz na szczęście mamy do wyboru multum peelingów enzymatycznych, co mnie ogromnie cieszy, bo tylko takich używam, a lubię testować nowości. Maska trochę wysusza, polecam zastosować po niej coś odżywczego, przynajmniej ja tak robię. Dobrze sobie radzi z wypryskami, pięknie wygładza skórę. Jednak jest mało przyjemna w noszeniu, bo zastyga i jeśli ruszycie buzią, to zaczyna odpadać jak tynk. Nie mniej jednak uważam, że to super budżetowa opcja i sama czasem do niej wracam mimo posiadania innych peelingów, może z sentymentu 😊.
Resibo Have Some Tan! naturalny tonik samoopalający
Jeszcze parę miesięcy temu jakby mi ktoś powiedział, że będę używać czegoś do brązowienia twarzy oprócz bronzera to bym go wyśmiała. Ten tonik jest tak dobry, nadaje tak pięknego, zdrowego (nie pomarańczowego, czy spalonego!) odcienia skórze, że ja byłam w szoku do ostatniej kropli. Trzeba go trzymać w lodówce, jest szalenie wydajny, pachnie miodem (przynajmniej według mnie), skład marzenie no i to działanie petarda. Oczywiście kolor można z powodzeniem stopniować według własnych preferencji. Wiecie, ja jestem bladziochem z przebarwieniami, a zauważyłam, że lekko opalony odcień niweluje widoczność zaczerwienień i dzięki temu po nałożeniu podkładu i korektora skóra wygląda jeszcze bardziej flawless. Dla mnie jest to efekt takiej muśniętej słoneczkiem, rozpromienionej skóry, która już wiele nie potrzebuje żeby wyglądać dobrze. Resibo coraz bardziej mnie zaskakuje i na 100% planuję w przyszłości przetestować ich inne produkty.
Hola aksamitna pianka myjąca chaber bławatek
Przyjemne zaskoczenie! Kosmetyk okazał się mega delikatny, pianka aksamitna i gęsta, mył łagodnie, ale skutecznie - niczego więcej mi nie było trzeba.
Mohani hydrolat z kwiatów dzikiej śliwy
Ja nie widzę jakiejś wyraźnej różnicy między poszczególnymi hydrolatami jeśli chodzi o działanie, ale na pewno mogę zaznaczyć, że ten pachniał cudownie 😂.
Hello Body Coco Luxe Gold Cream Face Mask
Od razu zaznaczę, że nie współpracuję z nimi hahaha 😂. Ta marka chyba była dość kontrowersyjna z racji tego właśnie, że nagle wszyscy zaczęli ją polecać, bo dostali od nich paczki. Ja w sumie w ogóle się nią nie interesowałam, aczkolwiek jeszcze pod koniec tamtego roku złapałam jakiś kod -60% na wszystko i postanowiłam zaszaleć, wiecie - zobaczyć o co tyle szumu. Generalnie po przetestowaniu już kilku produktów jestem w stanie stwierdzić, że są zaskakująco w porządku, aczkolwiek nie kupowałabym tam niczego bez jakiegoś wysokiego kodu rabatowego, bo po prostu nie warto. Przejdźmy jednak do maski. Pachnie kokosem, jest mega kremowa, gęsta, z zatopionymi w formule płatkami złota, co dodaje troszkę luksusu. Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń właściwie, używało mi się jej bardzo przyjemnie, pozostawiała skórę aksamitną w dotyku i mięciutką.
Whamisa Foam Cleansing Cream
Mocno oczyszczająca, dawała wręcz efekt squeaky clean, także trzeba z nią uważać i z pewnością stosować później odpowiednio nawilżające produkty.
Biolove woda micelarna mango
Tutaj generalnie jest sekcja produktów do ciała, ale ten płyn mi się jakoś zaplątał, a nie chciało mi się robić nowych zdjęć hahaha 😂. Nie poświęcę mu jednak wiele czasu, ponieważ był okropny. Szczypał w oczy, pachniał takim mdłym, przesłodzonym mango, wcale nie dawał efektu odświeżenia, wręcz lepkości. Po prostu już błagałam żeby się szybciej skończył.
Fresh Juice kremowy żel pod prysznic Caramel Pear
Bardzo ciekawy zapach! Czuć karmel, ale przegryziony cierpkością gruszki. Jedyne co, to dozownik doprowadzał mnie do szału, bo wylewało się z niego i wszystko miałam upaskudzone w tym żelu.
Isana krem pod prysznic glinka i jagody acai
Jakiś czas temu zauważyłam, że zaczęły wychodzić jakieś żele pod prysznic z glinką i nawet miałam się na jakiś skusić, choć nie do końca mnie to też przekonywało iiii... dostałam ten. Już nie chcę nic testować 😂. Ten krem posiada tak tępą formułę, w ogóle się nie pieni, wylałam chyba z pół tuby i nadal miałam wrażenie jakbym umyła się samą wodą. Szczerze nie polecam, zraziłam się okrutnie.
Bielenda Eco Nature krem do rąk nawilżająco - kojący
Minimalnie nawilżający, u mnie dosłownie wsiąkał w skórę, nie radził sobie jakoś rewelacyjnie.
Sydoka peeling kawowy z drzewem sandałowym
Mały, ale zacny 😆. Miał konsystencję takiego lekko mokrego piasku, musiałam uważać, żeby nie spadło za wiele do wanny. Genialnie mi się nim masowało skórę, okazał się odpowiednio ostry, no i zapach magia jeśli lubicie kawę. Otulał ciało taką delikatnie tłustą warstewką jak to peelingi naturalne.
Farmona Vegan Nature aromatyczny olejek zapachowy Ogień
Wyhaczyłam go gdzieś na allegro i stwierdziłam, że kupię, bo mi się bardzo spodobał wizualnie, a nie widziałam tych olejków nigdzie wcześniej. Wiecie co - to pachniało tak cudownie, że jak miałam czas przed pracą, to wsmarowywałam odrobinę w nadgarstki oraz okolice dekoltu, żeby go czuć cały czas. Nie potrafię za bardzo opisać tego zapachu, na pewno świeży, ale z pazurem, intrygujący. Niestety chyba je wycofują, a szkoda, bo chętnie bym wypróbowałam pozostałe żywioły 🙁.
Senkara bananowy mus do ciała
Był w ulubieńcach, co chyba już mówi samo przez się. Boski produkt, nie zostawiał takiej nieprzyjemnej, oblepiającej tłustej powłoki na skórze, a jedynie delikatną woalkę, która do rana się pięknie wchłaniała. Do tego ten zapach! Ja czułam tam świeże lody bananowe, takie z odrobinką mleka.
Basic Lab nawilżający krem do rąk
Dość dobry, miałam go w pracy. Niestety nic nie urwał, ale beznadziejny też nie był.
Herbal Essences Coconut Milk Hydrate Mask
Dla mnie każda maska działa w sumie tak samo, nie wiem co musiałaby w sobie mieć, żeby mnie zaskoczyć 😅. Pozostawiała włosy miękkie, lśniące, sypkie.
Wanna Nature? Shower Frosting Bubble Gum
Już chyba ostatni mus od nich, jaki miałam w zapasach. Fajny, taki trochę fancy produkt, pięknie pachniał. Raczej nie kupię ponownie, ale miło mi się używało.
Majru dezodorant naturalny konopny bergamotka
Sprawdzał się dobrze, jednak praktycznie nie posiadał zapachu, a ja wolę jak czuć choć trochę cokolwiek.
Garnier Botanic Therapy Ginger Recovery szampon rewitalizujący
Przyzwoity, podstawowy szamponik. Mył i to się liczyło najbardziej. Stosowałam go z maską i odżywką z tej samej serii, co zapewniało mi prawdziwą rewię zapachową ❤️.
Schwarzkopf Palette Anti - Yellow Color Correction Spray
Powiem wam, że z początku nie wierzyłam w ten produkt, a tak mi się spodobał, że stoją już u mnie dwie kolejne buteleczki. Faktycznie doskonale ochładza odcień i nadaje mega połysku! Niestety trochę przeszkadza mi forma spreju, bo nie lubię jak mi to pryska na skórę, a niestety się tego nie da uniknąć. Zwyczajnie aplikuję go przed myciem buzi.
Dushka peeling - guma lizak tęczowy
Wydaje mi się, że ta firma to przerost formy nad treścią. Kupiłam kiedyś kilka produktów na jakiejś konkretnej promce w Kontigo, ale uważam, że ceny mają za wysokie na to, co otrzymujemy. Akurat tego peelingu mi się przyjemnie używało, cieszył oko i pachniał słodko.
Holika Holika Skinny Eye Liner (wood gray)
Opisywałam wam historię z tymi kredkami chyba w poprzednim denku, więc nie chce mi się powtarzać. Ta była cała miękka jak plastelina (dawałam jej szanse), cała mi się pogięła, ostatecznie trafiła do kosza.
Benefit Precisely, my brow pencil (3)
Chyba ulubiona kredka do tej pory. Cieniutka, ultra szybka w aplikacji, nie łamie się, wydajna!
Bell Romantic Illuminate Face Base
Raczej nie robiła nic 🙃.
Revlon Volumazing Mascara (903 blackened brown)
Uwielbiałam ją. Miała odcień czarno - brązowy, przepięknie podkreślała rzęsy, rozdzielała mistrzowsko, pogrubiała tak jak lubię oraz nie osypywała się ponad normę. Do tego od samego początku miała odpowiednią konsystencję oraz szybciutko osiągałam nią pożądany efekt.
Madara Glossy Venom (72)
Przyjemny, przyzwoicie nawilżający błyszczyk, który sprawdził się w momencie, gdy moje usta były mega przesuszone. Nie podkreślał skórek, tworzył przepiękną taflę, nie zjadał się za szybko.
Christian Laurent Supreme Growth Lash Serum
Nie wiem czy to serum działało jakoś odżywczo na rzęsy, aplikowałam je zawsze przed nałożeniem tuszu, ale jakoś nie widziałam wielkiej różnicy...
Wibo Cushion Contour Concealer (porcelain)
Cóż, zużyłam go, ale bez większej ekscytacji. Po prostu dodawał krycia, nieco rozjaśniał przykryty obszar, ale nie było między nami miłości.
Earthnicity Minerals róż mineralny (sweet pink)
Kurczę, miałam od nich swój ulubiony odcień, taki brzoskwiniowy, ale nie pamiętam w tej chwili nazwy. Ten, jak sama nazwa wskazuje, był różowy, ale bardzo twarzowy i bezpieczny. Bezproblemowo się rozcierał, nie robił plam, cudownie ożywiał skórę. Przyznam szczerze, że od dłuższego czasu lepiej się czuję w różu niż w bronzerze, do tego obowiązkowo rozświetlacz!
Frudia Royal Berry Dragon's Beard Candy Mask
Mega odżywcza opcja.
Hello Body Coco Treat Soothing Face Sheet Mask
Zaskakująco dobra, kojąca i nawilżająca.
Mediental Aura
Taka sobie, ale krzywdy też nie zrobiła.
Benton Fermentation Mask Pack
Nadal nic jej nie przebiło, sięgam po nią, gdy na mojej skórze pojawia się najazd nieprzyjaciół.
Conny Platyna
Nie wywołała we mnie żadnych większych emocji.
Dizao maska z ekstraktem z truskawek
Ta była super nasączona, mega rozświetliła mi skórę.
I'm Sorry For My Skin Jelly Mask Pore Care
Również ociekała esencją, pozostawiła cerę ukojoną i jasną.
Beauty Formulas Stimulating Hyaluronic Acid Facial Wipes
Bardzo mokre, w mig usuwały cały makijaż (oczy zmywam osobno).
Wish Formlua The Bat Eye Mask
Nie mam pojęcia co to za marka, ale kupiłam na Allegro i właściwie byłam z niej zadowolona. Maska była wykonana z materiału, nie z silikonu, więc nosiła się super przyjemnie.
Garnier Orange Juice & Hyaluronic Acid Eye Tissue Mask
Ej, zaskakująco dobre! Również materiałowe, więc genialnie przylegały do skóry i fantastycznie rozjaśniły obszar pod oczami.
Mimishiki #Post-Makeup Saver-Mask with strawberry & lychee
Fajna maska, zmiękczająca skórę, mega nawilżająca.
Cafe Mimi Fuper Food broccoli & tapioca
Typowa, kremowa maska, po której buzia była miękka jak aksamit.
Yankee Candlee
Afternoon Escape - przepiękny, świeży, lekko kwiatowy, wyczuwam chyba też cedr
Moonlit Blossoms - słodko kwiatowy, troszkę pudrowy, bardzo dobrze wyważone połączenie
Miłego,
Karola ♥
Ogromne i bardzo ciekawe denko :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Zawsze najbardziej cieszą mnie zużycia kolorówki :D.
UsuńSuper produkty :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń