poniedziałek, 1 czerwca 2020

🐌 Denko, kwiecień 2020 🐌

Cześć! 
Taaak, wiem, że znowu mam obsuwę i to niezłą, ale w maju jakoś miałam okazję publikować coś więcej niż denka i zawsze spychałam je na dalszy plan. Ale w końcu są! Całkiem dużo i różnorodnie 😊.


Bielenda Vegan Muesli masło do ciała odżywcze  
Świetne! Mega nawilżające, szybko się wchłania, nie tłuści, cudownie koi wysuszoną skórę. Do tego moim zdaniem pachnie subtelnie watą cukrową.   

Biolove sól do kąpieli borówka i róża 
Rozpieszczacz zmysłów! Cudownieee pachnie, dzięki czemu relaksik w wannie jest co najmniej podwojony. Szkoda jednak, że tak szybko się kończy (lub po prostu ja nie znam umiaru 😉).  

Senkara czeko scrub  
Odkrycie z Naturalnie z Pudełka. Bosko pachnący słodką czekoladą peeling, który złuszcza efektownie, ale nie drażniąco. Pozostawia delikatną warstewkę ochronną na skórze, jednak nie jest ona nieprzyjemna czy niekomfortowa.  

Organique krem do rąk black orchid 
Przyjemny, ale nie jakiś wybitnie odżywczy, nie mniej jednak lubiłam po niego sięgać. Pachniał intensywnie, kwiatowo, ale raczej z klasą, nie drażnił mojego nosa.   

Batiste mini blush   
Wiem, że ten wariant ma wielu fanów, jednak ja do nich nie należę. Zapach kojarzy mi się z jakimś mdłym syropem na kaszel. Jednak produkt sam w sobie genialny jak zawsze.

FA Coconut Water shower gel  
Odświeżający, troszkę orientalny zapach wody kokosowej. Uwielbiam!

Isana Sweet & Salty peeling myjący o zapachu pomarańczy i słonego karmelu   
Niestety nie polubiliśmy się. Może i w opakowaniu produkt pachnie ładnie (dlatego go kupiłam), ale podczas mycia się myślałam, że zwrócę kolację 🤢. Dla mnie po prostu była to woń jakiegoś lekko pomarańczowego antybiotyku (chyba te witaminowe pastylki Marsjanki pachniały podobnie), a o karmelu nawet nie było mowy. Nie mam pojęcia od czego zależy takie przekształcenie zapachu podczas kontaktu z wodą (mam tak nie pierwszy raz)... choć może to ze mną jest coś nie tak 🤪.

Lirene Vitamin Energy żel myjąco energetyzujący  
Taki sobie, w sensie zapach, kompletnie nie potrafię go określić, ale z butów mnie nie wyrzucił. Żel spoko.

Celestin krem do rąk argan i zioła 
Moje dłonie już odczuły brak tego kremu. Używam teraz Shy Deer, ale niestety od skończenia tamtego, moja skóra woła o pomoc - jest znacznie bardziej sucha i szorstka 🙄. To chyba najlepsza rekomendacja. Będę musiała w końcu zaopatrzyć się w kilka nowych tubek.


Czarszka zimowa maska otulająca   
Jak zawsze z kosmetykami tej pani - czysta przyjemność używania 😊. Maska faktycznie pielęgnuje skórę, delikatnie ją natłuszcza, ujednolica koloryt, pachnie przecudnie kakao. Jedyne co, to troszkę ciężko (długo) mi się ją zmywało, ale przymykając oko na ten mankament, rewelacja.

Isana Toner Glow & Shine   
Niestety po prawie miesiącu katowania się nim, pożegnałam go bez cienia zawahania. Tonik się pienił podczas rozprowadzania wacikiem czy wklepywania palcami (?), co raczej nie powinno mieć miejsca. Do tego jak dla mnie był zbyt mocno naperfumowany i nie widziałam po nim kompletnie żadnego efektu. A szkoda, bo byłam nim mocno zaintrygowana...

Hydrolat z owoców opuncji figowej   
Był całkiem w porządku, ale i tak moim ulubionym jest ten z mięty pieprzowej 😁.

Polny Warkocz esencja kojąca złoty korzeń  
Zakochałam się w kosmetykach tej marki od pierwszego wejrzenia! Podoba mi się szata graficzna, no i zawartość to też istna bomba. Esencja idealna do uspokojenia podrażnionej skóry o każdej porze dnia i nocy lub też doskonała jako tonik na każdą okazję.

Nature Queen regenerujący płyn micelarny   
Chyba mam go już któryś raz, co tylko podkreśla jego znakomitość. Serio, uwielbiam. Przede wszystkim nie szczypie, ani w skórę ani w oczy.

Isana Sunsu krem na dzień   
Podchodziłam do tego kremu jak do jeża, ale okazało się, że sprawdził się super. Niby zwykły nawilżacz, ale niczego więcej nie potrzebuję rano. Pachniał ślicznie, trochę kwiatowo moim zdaniem, miał gęstą konsystencję, dzięki czemu doskonale odżywiał, ale jednocześnie nie obciążał skóry. Od paru miesięcy mam skłonności do wysuszania, dlatego też mocno się z nim polubiłam. Cera wyglądała w ciągu dnia świeżo i zdrowo!

REN Glycol Lactic Radiance Renewal Mask  
Zakochałam się 😍. Maska doskonale radziła sobie z mniejszymi wypryskami, łagodziła wszelakie zaczerwienienia oraz rozjaśniała całą twarz. Serio, po każdym użyciu doznawałam efektu wow. Niestety jest dość droga, więc obecnie sobie ją odpuszczę, ale w przyszłości na pewno będę o niej pamiętać.

Bebe intensywna pielęgnacja sztyft do ust   
Po raz kolejny kupiłam ją, doskonale przecież wiedząc, że nie znoszę jej zapachu i smaku 🙈. Chyba liczyłam na to, że coś się zmieniło, ale niestety nie. W sumie działanie też ma takie sobie, momentalnie ją zlizuję. Natomiast klasyczną wersję uważam za jedną z lepszych jakie można nabyć.

Anwen olej pracaxi  
Absolutnie nie stosowałam go na włosy 😅, bo gdy przeczytałam, że łagodzi stany zapalne to stwierdziłam, że czemu miałabym go nie dodawać do masek i tak też robiłam. W tym celu sprawdził się super, nie mam żadnych zastrzeżeń.

Pilaten Nose Mask Remove Blackhead   
Kolejny kosmetyk, który jest u mnie w szafce zawsze! Pisałam już o nim naprawdę wiele razy, jak dla mnie to najlepsza maska na wągry, jaką testowałam (choć cały czas szukam jeszcze lepszej).

Isana Eye Lash Serum
Używam od dawna do brwi i jestem bardzo zadowolona z efektów.


Avon True Flawless Finishing Pearls (fair)  
Nie wiem co jest grane z tym pudrem, ale za każdym razem miałam wrażenie, że kompletnie nic nie nabiera mi się na pędzel, co mnie doprowadzało do szału. Jest co prawda w formie kuleczek, ale na przykład z Guerlain nie mam takiego problemu 🤔. Kosztował jakieś 15zł na Allegro, więc zupełnie nie miałam oporów przed wywaleniem go do denka, bo nie lubię się męczyć.
 
Revolution Pro Full Cover Camouflage Concealer (C1)  
Przyznam, że jest to jeden z lepiej kryjących korektorów, jakie miałam. Niestety przez swoją tłustą i ciężką konsystencję nie sprawdzał się u mnie pod oczami (okropnie zbierał się w zmarszczkach nawet przypudrowany), ale na resztę twarzy jak najbardziej super. 

Semilac podkład kryjący (10 sand beige)  
Świetny! Przypominał mi trochę podkład z Golden Rose Total Cover 2 in 1, obydwa dobrze kryją, ale nie tworzą chamskiej maski, do tego zastygają i ładnie ścierają się w ciągu dnia (o ile w ogóle). Jedynie odcień był dla mnie ciut za jasny, ale mieszałam go z kremem Magic CC Eveline i było miodzio.

GlamShop cień (jogurt)  
Cień na pograniczu beżu i bieli, dla mnie idealny pod łuki brwiowe i do rozcierania granic. 

Sin Skin błyszczyk (05 Dazzle Me)  
Niestety kolejny kosmetyk, którego po prostu chciałam się pozbyć już po pierwszym użyciu. Okropnie śmierdział chemią, smakował plastikiem i jak się zjadał, to wyglądał dość tandetnie - pozostawały same drobinki. Masakra.

Eveline Glow and Go! Aqua Miracle (pink)  
Przyznam szczerze, że byłam bardzo napalona na te mgiełki, ale troszkę się zawiodłam. Efekt dają co prawda piękny, ale niestety tylko z daleka. Z bliska widziałam srebrny pyłek, który osadzał mi się na całej twarzy, no i atomizer czasem szalał, plując na mnie wielkimi kroplami, które robiły mi dziury w podkładzie. Jednak nie mogę jej odmówić boskiego zapachu, takiej otulającej pielęgnacji. Mam jeszcze wersję nude, może okaże się lepsza.

Maybelline Brow Satin (dark blonde)  
Jeden z moich ulubionych produktów do brwi. Puder doskonale podkreśla i wypełnia luki między włoskami, do tego starcza na wieki! Jedynie kredka jest kiepska, super cienka, ale przez to mi się ciągle łamała, chyba z pół poszło do kosza. No i potrzebuję dodatkowego utrwalenia w postaci żelu, ale i tak uwielbiam ten puder za szybkość aplikacji i efekt jaki daje.
 
Rosie bronzer wypiekany (milk chocolate)        
Nie ma co ukrywać - ten bronzer wyglądał zawsze przepięknie. Dzięki temu, że był wypiekany tworzył taki satynowy cień, który nie wyglądał aż tak sztucznie. Genialny produkt, choć jak dla mnie mógłby być nieco chłodniejszy. No i niestety praktycznie od pierwszego użycia opakowanie przestało mi się szczelnie zamykać... 


Dr. Mola Sweet Masquerade Green Fruits, Trick Or Treat Apple Pie 
Bardzo dobre, tanie i mają słodziutkie opakowania 😊. Niestety już ich nie widuję u mnie w Rossmannach, ale może kiedyś wrócą z jakimiś nowymi wariantami.

Dr. Gloderm Oerbeua Soothing Mask (2 step)  
Przepiękne opakowanie, działanie też super! Opakowanie zawierało żel rozgrzewający oraz oczywiście maskę. Ten żel tak średnio mnie rozgrzał, ale generalnie cały zabieg bardzo mi się podobał, a mojej skórze tym bardziej. 

Café Mimi Lifting Face Mask laminaria & fucus extract, Calming Face Mask banana extract
Generalnie całkiem spoko maski, zaczynam się do nich przekonywać (oczywiście mam ich więcej XD). Pamiętam, że po nałożeniu tej bananowej nieco mnie szczypała skóra, ale pewnie byłam po jakimś mocnym peelingu i miałam podrażnioną buzię. Ale tak poza tym świetnie wygładzają i nawet nawilżają.


Petitfee Resurrection Plant Soothing Gel Mask  
O ile dobrze pamiętam, to byłam z niej zadowolona. Robiła wszystko, co powinna porządna maska.

Simply When Snow Song Illuminate  
Raczej taka przeciętna, nic nie urwała, ale faktycznie troszkę rozjaśniła skórę. 

Mediental Boost Alpha Vita B 
Kolejny przeciętniak, ale na pewno nie zaszkodziła.

Mitomo Bee Venom + Gold, Moisturizing Care Collagen 
Moje ukochane japońskie skarby 🥰🥰. Wszystkie, które testowałam robiły efekt wow, a ta z jadem pszczelim miodzio. Buzia jak nowa.


Francuska glinka biała 
Z czasem przekonałam się, że ta jest faktycznie najlepsza i najłagodniejsza, ale działa fantastycznie, więc będę się jej trzymać.

Bielenda Japan Peel – off Mask detoksykuje i oczyszcza 
Nie wiem po co po raz kolejny kupiłam maskę peel - off, bo właściwie to ich nie znoszę XD. Nie nawidzę zrywanie ich z całej twarzy, zawsze zahaczy mi jakiś włos i tylko się wściekam. Z tą było identycznie, poza tym nie widziałam żadnej różnicy przed oraz po. Strata czasu.

Bielenda Skin Shot serum + maska w płachcie z granatem 
Przyjemny zabieg, faktycznie dość odżywczy.

Bielenda Red Ginseng przeciwzmarszczkowa ampułka  
Nie wiem czy mogę o niej napisać jakoś dużo, bo i tak nakładałam na nią krem. Lubię takie bajery i wierzę po prostu, że dodają coś więcej do mojej pielęgnacji 😝. 

Bielenda Blueberry C-Tox maseczka smoothie nawilżająco rozświetlająca  
Spoko opcja na szybko, fajnie wygładzała i nawilżała.

Soraya Plante nawilżająca maska na tkaninie z niebieską agawą i aloesem
Gruba płachta, słabo nasączona. Nie wspominam jakoś dobrze.


Sephora Hemp cleansing wipes   
Uwielbiam. Choć akurat te paskudnie śmierdzą zielskiem! Teraz się trochę przyzwyczaiłam, ale i tak na pewno nie kupię ich ponownie (męczę drugie opakowanie, bo widząc, że to nowość od razu chapnęłam dwie sztuki!).

Muju maseczka biocelulozowa dyniowa  
Chyba po żadnej maseczce moja skóra nie była tak gładka. Co najlepsze nawet mój chłopak to zauważył, a to już dużo mówi. Jedyne co, to jest ekstremalnie cienka i nałożenie jej bez nerwów graniczy z cudem. 

Yankee Candle Autumn Glow – faktycznie zapach jesienny, perfumowany, ale da się wyczuć jakieś nutki liści, mega przyjemny i otulający.

Altapharma sól morska do kąpieli, pomaga w udrożnieniu dróg oddechowych  
Fajne, choć jakoś mnie nie porwały. Przetestowałam już chyba wszystkie 3 dostępne u nas warianty, ale wolę te mocniej pachnące.  Tej prawie w ogóle nie czułam podczas kąpieli.
 
Isana kryształki do kąpieli z olejem migdałowym
Jakbym chciała czuć ich zapach w pełni to musiałabym chyba z cztery opakowania wsypać do wanny. Raczej taki dodatek, niż samodzielny produkt, bo i tak dolałam płynu, żeby czuć cokolwiek w tej łazience.

Miłego, 
Yuki

4 komentarze:

  1. Ogromne denko! :) Krem do rąk Organique chętnie wypróbuję, uwielbiam ten zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Potężne to Twoje denko! Chętnie bym przeczytała coś na temat produktów, które mogłabym stosować w salonie kosmetycznym - myślę, że byłoby więcej czytelników widzących Twoje propozycje takiego denka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do udzielania takich rad, nie jestem profesjonalistą, testuję kosmetyki dla własnych potrzeb, często łatwo dostępne i niewyszukane :). Moja dermatolożka ma w salonie produkty między innymi Dermatologica oraz Image i w nadchodzącym denku pojawi się parę produktów tych firm (zresztą już był tutaj uwielbiany przeze mnie filtr Image). Chociaż zastanawiałam się, czy je w ogóle pokazywać, bo były dostosowane stricte do potrzeb mojej skóry i jej problemów, mogą okazać się dla niektórych prostu zbędne lub nieodpowiednie. Koniec końców jednak będą uwzględnione, bo uważam, że to doskonałe kosmetyki, które diametralnie odmieniły moją cerę i myślę, że warto poszerzyć wiedzę o tych firmach, bo według mnie są mało znane w Polsce.

      Usuń