Tym razem szybciej wyrobiłam się z denkami. Po pierwsze mam więcej wolnego, po drugie dość niewiele produktów zużyłam 😊.
Le Petit Marseiliais żel pod prysznic rabarbar
Wielokrotnie wspominałam, że zapachy tych żeli kompletnie do mnie nie trafiają. Tutaj natomiast kompozycje okazały się na tyle ciekawe, że mój nos je zaakceptował. Kosmetyk posiada woń nieco kwaśną (cierpką?), ale przegryza się to z taką dziwną, landrynkową słodkością. Mi pasuje!
Anwen maska do włosów niskoporowatych kokos i glinka
Największym zaskoczeniem chyba dla mnie okazał się zapach, który mocno przypominał mi cytrynę 😂. Na pewno nie był kokos! Maska świetna, choć chyba lepsze efekty dawały mi maski Garnier Hair Food - włosy były bardziej miękkie i wygładzone.
Wellness & Beauty the Balance of Ayurveda balsam do ciała
Raczej bez zachwytów. Zapach przyjemny, ale troszkę sztuczny, ultra lekka formuła, niezbyt odżywcza, wchłania się błyskawicznie. Na lato byłby zdecydowanie lepszy.
Anwen nawilżający bez odżywka do włosów o różnej porowatości
Łudziłam się, że będzie bardziej pachnieć bzem, ale niestety zapach okazał się dość subtelny. Mimo wszystko odżywka bardzo w porządku, włosy po niej ładnie się układały i nie były suche.
Water Mellow żel pod prysznic
Dziwnie wodnisty, zapach taki sobie.
Czarszka balsam zimowy
Wiele osób chwali go za to, że ratuje im dłonie. Natomiast moje po takich oleistych preparatach są jeszcze bardziej wysuszone niż były przed zastosowaniem (choć miałam nadzieję!). Mimo wielu prób, zużyłam go w końcu na wszelakie podrażnienia.
Naturologia szampon w kostce odżywcza malina
Niestety znowu przekonałam się, że szampony w kostce to nie moja bajka. Ten akurat działał poprawnie, włosy były oczyszczone, mięciutkie i nie przetłuszczały się szybciej, ale niestety okropnie ciężko mi było go spienić, co koszmarnie wydłużało mycie włosów.
Isana Vitamin Booster kuracja witaminowa w ampułkach (retinol, vitamina C, vitamina E)
Uwielbiam ampułki od Isany, od czasu do czasu chętnie robię sobie zapas. Te były super, nietłuste konsystencje, 3 formuły na różne problemy. Stosuję zarówno retinol jak i witaminę C na co dzień od dłuższego czasu, więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy robią efekt wow, ale z pewnością stanowiły dla mnie dobre uzupełnienie pielęgnacji.
A’Pieu Pack Flurry Cookie & Cream
Maska do twarzy, która pachniała i wyglądała jak krem Oreo! Mega sprawa, uwielbiałam po nią sięgać, to była czysta radocha 🥰. Delikatnie oczyszczała skórę, ale nie wysuszała jej, pozostawiając mięciutką, rozjaśnioną i jędrną. Przy okazji była bardzo wydajna.
Christian Laurent Art Lash Serum
Może nie tak dobre jak moje ukochane Long4Lashes, ale również dawało radę i zdecydowanie widziałam efekty stosowania. Rzęsty były bardziej czarne, gęstsze oraz zdecydowanie szybciej odrastały. Tyle w zupełności mi wystarcza do szczęścia.
REN Ready Steady Glow Daily AHA Tonic
Przebrnęłam już przez wiele toników z kwasami, cały czas szukam jakichś nowości, więc ten był strzałem w dychę! Tym bardziej, że to miniaturka, także w razie czego zawód byłby bardziej zjadliwy. Ale właściwie byłam z niego zadowolona, oprócz tego, że zwykle zaraz po aplikacji powodował szczypanie (bodajże zawiera sporo kwasów z cytrusów, obstawiam, że to powód), ale generalnie pory były odetkane, cera gładziutka, a to chwilowe podrażnienie nie robiło na mnie większego wrażenia - jestem dość odporna.
Isana Sunsu tonik nawilżający
Miłe zaskoczenie! Nie obstawiałam miłości między mną a tym tonikiem, a tu sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Nie twierdzę absolutnie, że to jakiś zamiennik któregoś produktu Hady Labo, bo pewnie mu do tego daleko, ale był przyjemny! Pachniał bosko, super świeżo, delikatnie kwiatowo oraz naprawdę fajnie koił skórę.
Biolaven płyn micelarny olej z pestek winogron & olejek lawendowy
Na pewno już go kiedyś miałam i nadal lubię mocno 😊.
Back to Nature Glinka + Cytryna matująca maska złuszczająca
Maska zastygała na kamień, czasem ciężko ją było usunąć, szczególnie z linii włosów czy brwi, miała w sobie jakieś niby liście, ale do końca nie jestem pewna co to było. Potrafiła nieźle ściągnąć moją skórę, zawsze po jej zmyciu byłam zmuszona spryskać twarz jakimś hydrolatem czy tonikiem, żeby ją uspokoić. Do tego przez pierwsze parę minut po nałożeniu niemiłosiernie szczypała mnie skóra, ale jak już wspomniałam jestem na to trochę odporna, niemniej jednak uczucie nie należało do przyjemnych. Generalnie jednak podsumowując oczyszczała wspaniale, ale nie wiem czy efekt jest warty tych cierpień, ponieważ czyste glinki zachowują się równie dobrze, jak nie lepiej.
Hydrolat z białej róży
Klasyk, jeden z lepszych 😊.
L’oreal True Match Minerals Mattifying Powder
Puder maksymalnie drobno zmielony, a takie doskonale, w ładny sposób matują moją skórę i to na wiele godzin. Nie wiem jednak kto wymyślił to opakowanie, ale niestety nie załapałam chyba jego inwencji twórczej. Nie da się wysypać produktu na wieczko, a przez sitko w środku nie nabiera się kompletnie nic, więc zmuszona byłam sypać puder na wewnętrzną stronę dłoni, bo tak było najszybciej. Także kosmetyk super, opakowanie do wymiany.
Revolution PRO Powder Foundation (F1)
Nie wiem jak wam, ale mi już samo opakowanie mocno kojarzy się z MAC Pro Longwear Powder. Jednak pomińmy tę oczywistą inspirację. W zamyśle jest o podkład w pudrze, ale w życiu nie odważyłabym się nałożyć go na całą twarz, bo coś mi się wydaję, że uzyskałabym niezłą maskę. Krycie miał porządne, ale niestety w strefie T prezentował się u mnie za ciężko i za sucho, więc nakładałam go na same policzki i sprawdzał się ok.
Lovely No More Dark Circles Full Coverage Concealer (1)
Z tego co zauważyłam jest to dość znany i lubiany korektor. Według mnie spisywał się nieźle, ale niestety ten odcień był dla mnie troszkę za ciemny jak na okolicę pod oczami, także częściej stosowałam go na jakieś przebarwienia. Zasinienia krył dobrze, na resztę twarzy był taki dosłownie ciut ciut za słaby (dawał PRAWIE pełne krycie, coś tam zawsze minimalnie u mnie przebijało spod niego), ale jakoś nie przejmowałam się tym i chętnie po niego sięgałam tak czy siak, przynajmniej wyglądał super naturalnie, wtapiał się perfekcyjnie.
Too Faced Hangover Replenishing Face Primer
Spoko baza, ale nie jakaś wyjątkowa, wręcz przeciętna. Zdecydowanie bardziej lubiłam te bazy z Becca! Ta może coś tam nawilżała, ładnie pachniała, ale taki sam efekt daje mi baza z Bell za 14zł, także przetestowałam z ciekawości, ale nie kupię ponownie.
Blend It gąbka
Miałam już parę z tej marki i jakoś nie pałam do nich miłością. Jak dla mnie są odrobinę za twarde, zdecydowanie wolę te ultra mięciusie gąbki.
Lovely Magic Pen Banana
Fajny, lekki, jasnożółty korektor! Całkiem nieźle maskował zasinienia oraz rozjaśniał, ale żeby makijaż był dla mnie kompletny, zdecydowanie musiałam na niego nałożyć jeszcze zwykły, beżowy odcień. Niestety szybko się skończył, ale produkty w takim opakowaniu tak już mają.
Eveline OH! My Lips Lip Maximizer (bee venom)
Oczywiście kupiłam dzięki Maxineczce. Błyszczyk jak błyszczyk szczerze powiedziawszy 😅. Dawał efekt pięknej tafli, z iskrzącymi drobinkami, faktycznie nieźle mrowił wargi, ale czy ja wiem czy powiększał... może minimalnie, w każdym razie nie na tym mi zależało. Po prostu lubiłam go używać!
Coscodi Panda Moisturized Mask
Spoczko, taka podstawowa maska w płacie.
Farm Skin Refreshing Broccoli Sheet Mask
To samo co wyżej - po prostu spoczko.
Bio Logica Diamond Face Mask Express Shining
Mocno rozjaśniająca!
Biotaniqe aloe vera nawilżająco - kojąca maska na tkaninie
Przyjemna, kojąca.
Mitomo maska ze złotem i kwiatem wiśni japońskiej
Kolejna cudowna propozycja od tej marki!
A’Pieu Cicative Zinc Sheet Mask
Super rozjaśniła mi skórę, jak ją zdjęłam to czułam mega odświeżenie.
Frudia Purifying Mango Sheet Mask
Kocham te maski i polecam gorąco każdemu wszystkie rodzaje.
Dr. Mola Trick or Treat Spicy Pumpkin, Among The Stars Purifying Sheet Mask
Jak za taką śmieszną cenę są super! No i te urocze opakowania skradły moje serduszko.
Mitomo Snail + EGF Essence Sheet Mask
Nadal nie znalazłam lepszych.
Café Mimi Nourishing Face Mask Avocado
Spoko, bardzo przyjemna. Kupiłam chyba większość z dostępnych wariantów na ezebrze i chętnie będę po nie sięgać.
7thHeaven Superfood Matcha & Chia Clay Mask
Bardzo dobra, oczyszczająca, ale nie wysuszająca jakoś dramatycznie.
Isana Coffee & Coconut peeling do ciała
Wszystko super, ale nie zauważyłam, że to peeling solny, a takie niestety mocno mnie podrażniają, szczególnie moje wiecznie popękane dłonie to odczuwają... Mimo to pięknie pachniał i gdyby był z cukrem to na pewno kupowałabym go częściej.
Missha 3-step whitening mask
Już na pewno kiedyś pisałam, że to trio jest świetne! Przetestowałam po kilka razy już wszystkie warianty.
L’oreal Fine Flowers Cleansing Wipes
Niezłe, ale nie przebiły moich naj naj z Sephory!
Miłego,
Yuki ♥
Wspaniałe denko, gratuluję! :)
OdpowiedzUsuń:))
Usuńmałe denko? jak dla mnie ogromne! :D mnóstwo kosmetyków których nie znam, a chętnie włączę je do swoich zabiegów kosmetycznych :D
OdpowiedzUsuńJak na moje możliwości, to naprawdę malutkie hahaha 😂. Ogrooomnie się cieszę, że przedstawiłam ci tyle nowości!! :D
UsuńJa właśnie całkiem lubię ten korketor z Lovely, dobrze się u mnie sprawdza i jak zużyję to chyba zakupię ponownie :)
OdpowiedzUsuńJakby był jaśniejszy to też bym chętnie ponownie go kupiła! Ale mam wiele innych opcji, które są dla mnie odpowiedniejsze pod względem odcienia ;).
Usuń