🥰 Kilka nowości Lovely + Naturalnie z Pudełka edycja październikowa 🥰

Cześć!!
Przybywam dziś z obiecanym wczoraj postem z nowościami dobrze chyba wszystkim znanej marki Lovely. Dodatkowo, na końcu zobaczycie jakie wspaniałości znalazłam w najświeższej edycji Naturalnie z pudełka 🥰. Mam nadzieję, że coś wpadnie wam w oko 😘.

Nie mogłam się nie skusić na nowe palety i rozświetlacze oraz oczywiście najnowszy podkład (odcień porcelain) sygnowany na kryjący, który jest dopełnieniem dla kultowego korektora z tej samej serii. Miałam go, chyba nawet dwa opakowania i stwierdzam, że jest naprawdę świetny, ale mało wydajny i nie aż tak magicznie kryjący, jak obiecuje producent. Ale może to i plus, przynajmniej nie robi nam suszy i maski na skórze.

Blink Blink highlighter dedykowany jest do twarzy i ciała. Wygląda pięknie, ale raczej nie uzyskacie nim efektu tafli, tylko ulatniające się złote drobiny. Co prawda próbowałam z nim pracować narazie jedynie dwa razy, ale jakoś nie zostałam jego fanką.

Zobaczcie jak cudnie iskrzy w słońcu! Chciałabym żeby mi się sprawdził, ale jak wspomniałam w chwili obecnej jestem do niego nastawiona mocno sceptycznie 🤔. Troszkę nawet żałuję, że go kupiłam w ciemno, bez pomacania w drogerii.

Natomiast rozświetlacze sypkie Glow WOW to zupełnie inna bajka. Na policzkach tworzą efekt niemal mokrej skóry, fantastycznie się wtapiają i bezproblemowo budują. Na swatchu poniżej tego niestety nie widać, ale uwierzcie mi, że robią robotę i sprawią, że będziecie widoczne z kosmosu. Szczególnie jeśli użyjecie odcienia chłodniejszego nr 1 😊. Drugi, złoty, jest o dziwno mniej błyszczący, przynajmniej moim zdaniem.

Od góry: Glow WOW nr 1, Glow WOW nr 2, Blink Blink

Peachy Sight, Violet Field

Są i one! 😀 Chyba najbardziej kontrowersyjny produkt z całej nowej kolekcji, czyli palety EWIDENTNIE zerżnięte z palet Huda Beauty. Wszystkie trzy (bo jest też ta niebieska, ale mi z tymi odcieniami nie po drodze) są niemalże kropka w kropkę identyczne kolorystycznie jak oryginał, co wzbudziło wiele negatywnych emocji u konsumentek. Mi to absolutnie nie przeszkadza, cieszę się, że mam fajne mini palety za śmieszne pieniądze imitujące droższy zamiennik. Wcale mnie nie boli fakt, że wyglądają jak kopia. Dodatkowo niektóre cienie błyszczące mocno różnią się wykończeniem od tych Hudy, które zachowują się zdecydowanie bardziej jak kameleony, natomiast Lovely umieściło u siebie dość proste w wyglądzie perły. Nie wydaje mi się, żeby wielka firma z Dubaju cokolwiek na tym straciła, a my natomiast możemy wspierać rodzimy rynek wybierając te uwłaczające, jak wiele osób twierdzi kopie 😂😂😂.

No same spójrzcie, pigmentacja jest rewelacyjna jak na taką tanioszkę i mam nadzieję, że cudownie będzie się z nimi pracowało również na oku.

Jeszcze taki mały bonusik, czyli dwa randomowe zakupy zupełnie z innych beczek. Tusz Wibo Nude Look, który od samego początku w ogóle mnie nie rajcował, ale zmieniłam zdanie, bo Hania z Glam Shopu zaczęła go mega zachwalać, no i moja koleżanka z pracy (która zna się na rzeczy) również mi go szczerze poleciła. 

Natomiast to malutkie cudeńko to pigment Tammy Tanuka 😍😍😍. Jest BOSKI, oszałamiająco piękny i iskrzy jak nienormalny. Odcień ma numerek 369 i wschodnią nazwę, której nawet nie będę tłumaczyć Ах, Какая.

Na samiusieńki koniec moich wywodów pudełeczko z naturalnymi dobrociami ❤️.

Kostka mydła - puder oczyszczający różany
Senkara - czeko scrub peeling czekoladowy do ciała
Go Cranberry - żurawinowy płyn micelarny 
Bio Agadir -serum anti-age z olejem z opuncji
Nowa Kosmetyka - tonik, z którym idzie gładko

Jak dla mnie, zawartość genialna, na pewno zużyję wszystkie produkty. Szczególnie tonik wzbudził moje zainteresowanie. Chociaż... peeling czekoladowy też wygląda niczego sobie, a i puder różany kusi... 😂

Dajcie znać co sądzicie o wymienionych kosmetykach, a szczególnie mnie ciekawi opinia odnośnie palet Lovely. 😃 

Miłego, 
Yuki ♥