niedziela, 14 października 2018

Denko, wrzesień 2018

Cześć!!
Jako, że mam trochę wolnego, to zabrałam się za dłuższą formę wypowiedzi :D. Czas najwyższy na zużycia minionego miesiąca!


Origins Rituali Tea Mind Over Mate Invigorating Powder Face Mask with Yerba Mate & Citrus 
Niestety maseczka nie urwała mi totalnie niczego, a w cenie regularnej w Sephorze kosztowała 159zł XD. Ja na szczęście kupiłam ją na jakiejś wyprzedaży za około 80zł, co i tak uważam za zbyt wysoką cenę za produkt tak kiepskiej jakości. Nic dziwnego, że chcą się jej pozbyć z oferty :P… Maska nie działa lepiej od zwykłych naturalnych glinek, które mogę kupić za grosze, ponadto miała tendencję do wysuszania mojej skóry i dziwnie pachniała. Po jej użyciu musiałam się spryskać jakąś mgiełką lub użyć maski odżywczej. Dla mnie totalne dno i nie rozumiem zamysłu tego produktu w ogóle.

The Body Shop Lip Butter Shea
Kolejny produkt wielkiej marki, który mnie nie zachwycił. Masełko okazało się niezbyt pielęgnujące, okropnie tłuste, paskudne w smaku i zapachu. Nie byłam w stanie zużyć tego do końca, z 1/3 zawartości jestem zmuszona wyrzucić.

Vianek kojąca pomadka ochronna z olejem sezamowym 
W końcu jakiś porządny kosmetyk! Pomadka pachniała winogronami, co mnie totalnie urzekło, do tego doskonale zajmowała się skórą warg i nie zjadała po 5 minutach. Dawno nie miałam tak dobrego ochronnego sztyftu. Aż smutno mi się zrobiło jak mi się skończyła.

Sylveco miętowa pomadka ochronna z peelingiem 
Znowu bubel :D. Kupiłam to cudo ze względu, iż uwielbiam kosmetyki z miętą, a to nawet nią nie pachniało – no może tak ciut, jak się wwąchałam. Natomiast drobinki peelingujące w niej okazały się tak ostre i nieprzyjemne dla delikatnej skóry ust, że nawet nie miałam ochoty po nią sięgać. Pewnego wieczoru, gdy chciałam jej z przymusu użyć, spadła mi na płytki, cała zawartość wyleciała z opakowania i poturlała się, zbierając ze sobą cały kurz i inne ustrojstwa. W ten sposób chcąc nie chcąc musiałam się z nią pożegnać xD. 

Evree Magic Rose różany płyn micelarny   
Płyn, który wypalał mi oczy z każdym użyciem. Nie mam pojęcia, który składnik tak na nie działał, ale po którymś podejściu zrezygnowałam i przecierałam nim tylko twarz, co też nie było super komfortowe, ale przynajmniej skóra mi nie płonęła.

Evree Black Rose detoksykująca czarna maska do twarzy    
Dobry wybór, jeśli poszukujecie czegoś wysuszającego. Zużyłam z braku laku, ale nie porwał mnie ten kosmetyk w ogóle. Lepiej strzelić sobie własnoręcznie robioną maskę z glinki.

Garnier płyn micelarny z olejkiem   
Nie znalazłam nic lepszego do demakijażu oczu... ale w sumie nawet nie mam potrzeby szukania :D.

Skin79 Golden Snail Intensive Toner, Emulsion, Cream
Uwielbiam tę serię i przeszłam przez te miniaturki już co najmniej drugi raz (była promocja, to żal było nie wziąć :D). Jeśli macie cerę suchą czy odwodnioną to myślę, że będzie to strzał w dziesiątkę. Krem jest super odżywczy, ale nie obciążający, emulsja i toner tylko podbijają jego działanie. Do tego to wszystko pachnie świeżo, niesamowicie przyjemnie.



Balea Duschgel Avocuddle & Strawberry Kiss  
Żel dorwany w drogerii DM. Właściwie skusiło mnie to urocze opakowanie, sam produkt nie pachnie jakoś rewolucyjnie, po prostu truskawkami i lekką nutą czegoś dziwnego, co miało imitować awokado.

Bomb Cosmetics Bubble Bath Loco Coco  
Robił szaloną pianę i pięknie, acz łagodnie pachniał kokosem. Jednak jak na płyn do kąpieli był ciut za drogi.

Rituals The Ritual Of Karma Shower Scrub   
Chyba w poprzednim denku opisywałam masło i coś jeszcze z tej serii. Scrub okazał się mocniejszy niż myślałam, ale jednocześnie odpowiednio łagodny dla skóry. No i w dalszym ciągu zapach tej serii mnie powala ♥.

Yves Rocher Monoi de Tahiti Lagon Hair & Body Wash
Oprócz iście wakacyjnego opakowania żel mnie niczym więcej nie ujął. Pachniał zbyt intensywnie kwiatowo, trochę mnie to drażniło.



Markon konopno – kokosowe masło do ciała z aromatem zielonej herbaty  
Mocno odżywcze, natłuszczające masło, doskonałe dla problematycznej skóry. Przede wszystkim wspaniale łagodzi podrażnienia, doskonałe po depilacji i na drastycznie przesuszone partie ciała.

Beaua 10 Essences szampon nawilżająco - odżywczy, odżywka nawilżająco - odżywcza   
Obydwa produkty wystarczyły mi na milion lat, niestety już przed połową zaczęły mi się nudzić okrutnie xD. Ale przycisnęłam i w końcu dobrnęłam do denek, aczkolwiek jakoś pod koniec opakowania używałam odżywki do golenia nóg. Szampon był przyzwoity, dobrze mył, nie wysuszał i nie plątał. Odżywka jak większość wygładzała, przy tym nie obciążała moich kapryśnych włosów. Generalnie spoko zestaw, ale jak wspomniałam, ja wolę mniejsze pojemności, bo szybko się nudzę takimi gigantami. Obydwa produkty pachniały subtelnie ziołowo.

Kneipp aromatyczny płyn pielęgnujący do kąpieli Przytulna Kąpiel – imbir, kardamon, makadamia, ekstrakt z miodu
Uwielbiam te płyny, dają fajną pianę i przepięknie pachną!



Dax Cosmetics Cashmere fluid - baza wygładzająco - kryjąca (02 nude)  
Niestety nie jestem w stanie używać tego kosmetyku ze względu na kolor. Myślałam, że nie będzie aż tak źle, ale gdy nałożyłam go na twarz, przybrałam odcień soczystej, nieco brązowej marchewy, coś a'la po ostrym nadużyciu solarium :).

Glam Powder puder wykończeniowy rozświetlający   
I to jest hicior, o którym już wspominałam w którychś ulubieńcach. Puder daje przepiękne miękkie wykończenie, takie welwetowe (absolutnie nie sucho matowe). Do tego zawiera drobinki, których nie widać gołym okiem, ale pod światłem już tak i nieziemsko mi się ten efekt podoba (coś jak podkład Rimmel Wake Me Up). 

KOBO Professional kamuflujący korektor o delikatnej konsystencji (204 ivory)  
Pod oczy dramat - po przypudrowaniu robił się paskudnie suchy i podkreślał dosłownie każde załamanie. Na reszcie twarzy prezentował się już dobrze, ale nie krył super wybitnie.

Benefit They’re Real! beyond mascara   
Nie wiem czemu, ale gdy miałam pierwszy raz ten tusz to absolutnie się z nim nie polubiłam, a teraz sięgałam po niego jak opętana. Nie kruszył się, dawał spektakularny efekt, rozczesywał doskonale i nie odbijał się na powiekach. 

Benefit Boiing Airbrush Concealer (no. 1)  
Moje doświadczenia z tym czymś są po prostu tragiczne XD. Nie dość, że odcień najjaśniejszy wyglądał na mnie pomarańczowo, to produkt prawie w ogóle nie krył (wyprysków to już totalnie), a gdy chciałam dołożyć żeby zwiększyć pigment to tworzyło mi się tak paskudne ciacho, tak obrzydliwa sucha skorupa, że wychodziłam z siebie jak to widziałam. Do tego robił mi jakieś dziwne plamy po przypudrowaniu, odznaczał się okropnie. Pod oczami też robił mi takie hece, że wymiękałam - wyglądał jakby się zważył. Za każdym jednym razem. A wiecie, ten syf kosztuje chyba nawet nieco ponad stówkę i o dziwo na Sephorze opinie miał całkiem niezłe. W życiu nie miałam gorszego korektora. Żeby poprzeć moje wywody, wspomnę, że zaoferowałam go mojej przyjaciółce do przetestowania i ona również podziela moje zdanie, także coś jest ewidentnie nie tak.

Bohoblender Boho Beauty gąbka do makijażu ścięta

Rzadko trafiam na godny duplikat Beauty Blendera, ale o dziwo ta gąbeczka okazała się całkiem podobna. Jest mięciutka, wytrzymuje całkiem długo w nienagannym stanie, łatwo się myje i doskonale rozprowadza wszelakie produkty. Jestem naprawdę mile zaskoczona.



Johnson’s Face Care Makeup Be Gone Pampering Wipes  
Ulubione!

Yankee Candle:  
Iced Gingerbread - kolejny dowód na to, że nie przepadam za korzennymi woskami, te zapachy są dla mnie zbyt intensywne i jakieś takie sztuczne
Misty Mountains - miły, otulający zapach, ale nie trafia do ulubieńców

Bomb Cosmetics Five Gold Rings  

Mydlarnia Cztery Szpaki mydło Zimowe  
Jak każde ich mydełko nie wysuszało dłoni i było super kremowe.

EO Laboratorie sól do kąpieli nawilżająca
Cóż mogę napisać, pachniała kwiatowo, umilała kąpiel :D.



Skin79 Seoul Girl’s Beauty Secret Mask Wrinkle Care - przyjemna, mocno nasączona
Mustus Daily Harvest Squeeze Fresh Up Mask Relaxing / Moisturizing - uwielbiam!
Shining Nature Purity Bird’s Nest Aqua Ampoule Mask - chyba za wiele od niej oczekiwałam, aczkolwiek w ciąż jest jedną z lepszych jakie miałam
Hello Skin Seoul Jumiso Chewy – Elasticity / Whoa, whoa – Soothing Sheet Mask - podobają mi się opakowania tych masek, są świetne :) i jak całe szczęście zawartość też mnie nie zawiodła
Nature Republic Real Nature Mask Sheet Rose - przyzwoita



Petitfee Gold & Snail Hydrogel Mask Pack - jakoś mnie nie satysfakcjonują te maski żelowe, są marnie nasączone, ta konkretna po prostu ujednoliciła mi koloryt
Klairs Midnight Blue Calming Sheet Mask - po tej widziałam już nieco więcej efektów, cieszę się, że ją kupiłam
Seantree Snail Mask Sheet - ta również była super
A’Pieu Tangle Jelly Mask Mango - może nie są to najwybitniejsze maski, ale na pewno dają radochę z używania i pięknie pachną owocami
TonyMoly Pikachu Mask Sheet Honey Moisturizing - jedna z gorszych jakie miałam, a to poważny zarzut; nie zrobiła właściwie nic

Wow, chyba nigdy nie było denka z tyloma nietrafionymi produktami! Może to i dobrze, w końcu sobie ponarzekałam :D. Dajcie znać co sądzicie o produktach, być może macie odmienne zdanie na temat któregoś z powyższych.

Miłego,
Yuki

12 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę przetestować pomadkę z vianka! Lubię tę markę, więc tym bardziej muszę się zapoznać z pomadką od nich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko trafiam na naprawdę dobre sztyfty do ust, a ten mnie mega pozytywnie zaskoczył :).

      Usuń
  2. Tusz Benefitu i gąbeczki Boho są moimi ulubieńcami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta gąbka zasługuje na zdecydowanie większy rozgłos ;D.

      Usuń
  3. Sporo niewypałów jak na jedno denko :P Ale u mnie też trochę słabych kosmetyków się trafiło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to zszokowało, ale nie zawsze trafi się na same perełki :D. Przynajmniej wiem, czego unikać.

      Usuń
  4. Denko jak zwykle ogromne, mam pytanie odnośnie kojącej pomadki Vianku,które dziwnie zabrzmi czy miała dziwny smak? (na takie doniesienia trafiłam na wizażu) I czy nadawałby się dla mocno wymagających nawilżenia ust? nie wiem czy uzywałaś (ale wydaje mi się,że mignęła mi ta mascara na twoim blogu) tusz l'oreal million lashes so conture so black w fioletowym opakowaniu ze złotą zakrętką,czy tobie on się odbijał na powiekach? Bo mi ostatnio zaczął i nie wiem czy wcześniej tego nie zauważyłam czy się trochę przeterminował XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie nie było żadnego dziwnego smaku, za to pięknie pachniała winogronami. Chyba napisałam wyżej, że dawno nie miałam lepszego sztyftu do ust, a moje wargi bywają wymagające, więc to chyba mówi samo za siebie :). Swego czasu używałam tego tuszu namiętnie! Nie przypominam sobie, żeby się odbijał. Może obecna zwiększona wilgotność powietrza tak na niego działa, ale nie jestem w stanie sobie za to ręki uciąć ;). Spróbuj dobrze matowić łuk brwiowy (cieniem lub pudrem), generalnie powieki , to może pomóc.

      Usuń
    2. Nie wiedziałam,że też masz wymagające usta ;) Bardzo ciepło o tej pomadce pisałaś,ale wolałam się upewnić, kupiłam raz dość drogi balsam który nic nie robił i od tej pory pytam. Ten tusz prawdopodobnie się przeterminował, jeśli bym gdzieś go upolowała to by sie okazało,triku z pudrem też spróbuje. Dzięki ;p

      Usuń
    3. W lato może nie, ale ostatnio nie mogę wyzbyć się suchych skórek :/. Naprawdę jest super, rzadko sztyfty do ust mi się spisują, ale Vianek okazał się mega :D.

      Usuń
  5. Super sprawa, chętnie też sobie przetestuję ;)

    OdpowiedzUsuń