piątek, 6 października 2017

Denko, wrzesień 2017

Siemanko :)
Podczas, gdy pewnie za większością okien szaleje tzw. Ksawery, to ja jak zwykle siedzę po nocy zamiast iść spać, bo po 4 trzeba wstać do pracy i piszę sobie post xD. Ale stwierdziłam, że jak teraz tego nie zrobię, to potem znowu zasiądę to tego za parę tygodni, a tego bym nie chciała. Przed wami baaardzo obszerne denko z września :).
 

Clinique Clarifying Lotion combination oily 3 
W sumie była to już moja druga butla tego osławionego specyfiku, ale teraz przerzuciłam się już na coś innego. Oczyszczałam nim skórę przed nałożeniem wieczornej pielęgnacji. Muszę to napisać, bo trzeba to dobitnie podkreślić - dosłownie walił alkoholem. Mam nadzieję, że jednak dbał o to, żeby moje pory w mniejszym stopniu się zapychały.

Spirulina  
Ulubieniec od dawien dawna, ubóstwiam te algi. Często mieszam je z glinką oraz ekstraktami i olejami, żeby wzbogacić i urozmaicić maseczkę. Jak nic innego intensywnie odżywiają skórę.  

Organique Hydrating Algae Face Mask dynia, glukoza 
Pozytywne zaskoczenie. Jest to maska typu peel off i mimo, że nie przepadam za takimi, to tej używało mi się bez problemu. Po jej zdjęciu skóra była fantastycznie ukojona, ujednolicona oraz wyglądała po prostu o niebo lepiej, jak po wielu godzinach wspaniałego snu.  

L’oreal Hydra Total 5 Gentle Cleansing Wipes  
W zasadzie nie mam do nich zastrzeżeń, może oprócz tego, że były słabo nasączone, ale zauważyłam, że większość tak ma. Teraz posiadam takie koreańskie chusteczki - w ogóle nawet nie ma co porównywać. 

Phytocode Rose Kiss Rose Water  
Ot, zwykła, choć świetnej jakości woda różana. Nie podrażniała, świetna jako tonik, szczególnie z rana. 

Glamglow Powermud  
Kolejna mocno oczyszczająca i wybitnie wygładzająca maska Glamglow. Co prawda moją ulubioną nadal pozostaje Flashmud, ale ta nie była zła.

Creamy olej z dzikiej róży 
Nie wiem dlaczego, ale ta malutka buteleczka, w której znajdował się olej wydawała mi się jakaś taka luksusowa :D. Zużyłam go do masek wszelakiej maści. 

Skin79 ArgoSpa Aqua Toner, Lotion 
Przyjemny duet, w moim odczuciu bardzo mocno nawilżający! Mimo to, raczej nie kupię pełnowymiarowych opakowań.

Calaya ekstrakt z gotu koli 
Również cały poszedł do maseczek :D.

MAC Strobe Cream  
No muszę przyznać, że trochę bałam się tego kremu, a tu niespodziewanie wskoczył na listę ulubieńców. Pozostawiał na skórze taką świetlistą łunę blasku, która jednak nie przyczyniała się do nadmiernego przetłuszczania się mojej kapryśnej skóry. Idealny pod makijaż, nie zapchał w żadnym stopniu, wyglądał naprawdę pięknie i to zawsze!

Mokosh balsam do ust żurawina 
Spodziewałam się czegoś wow, a tak serio to odczułam tylko takie smętne "meeeh". Ni to jakoś specjalnie nie działało na moje wargi, ni to używać za dnia, bo za tłuste w konsystencji i wylewa się poza kontur ust, ni to używać na noc, bo za lekkie... bardzo interesujący gość z tego balsamu, aczkolwiek nie polubiłam się z nim w ogóle xD. Jedyne co to pachniał ładnie owocami.

Beauty Oil regenerująco – odżywczy krem na noc  
Myślałam sobie, że ot, taki prosty krem, co on mi może ciekawszego zapewnić, a tu zaskoczenie! Już po paru aplikacjach uświadomiłam sobie, że właśnie dzięki tej prostocie okazał się genialny. Raczej nie miał zapachu, nakładał się bezproblemowo, pięknie się wchłaniał, a rano budziłam się z nieziemsko wypoczętą skórą. Jeśli będziecie miały okazję go wypróbować to śmiało, serdecznie polecam.

Skin79 Eye:Fine Lip & Eye Remover  
No cóż, mały niewypał i tyle. Co prawda nawet nieźle radził sobie z moimi, czasem dość intensywnymi, makijażami oczu, ale właśnie przy tych cięższych już nie do końca domywał i często gęsto miałam resztki kosmetyków na rzęsach czy między nimi. Poza tym ten aplikator, który się naciska, żeby produkt wytrysnął... serio? Wszystko wokół miałam ochlapane, rzadko zdarzało mi się żeby płyn nie wystrzelił jakimś magicznym sposobem przez wacik. Okrutnie mnie to irytowało.

Mizon Witch Hazel 90% Toner 
Oczyszczający, ale nie wysuszający tonik, super opcja dla skóry tłustej, problematycznej. Sięgałam po niego rano, tuż po umyciu buzi.

LovingEco Natural Moisturizing Micellar Water 
Ten cudak wystąpił w ostatnich ulubieńcach, więc napiszę tylko tyle, że dla samego zapachu warto go sprawdzić :D. Chociaż działał też bez zarzutu.


Nacomi Wiggly Shower Gelly Summer in Greece 
Czy tylko ja nie rozumiem tego produktu? XD Szczerze to nawet nie wiedziałam jak się do tego czegoś zabrać. Wiedziałam, że to cudo ma postać galaretki, ale żeby aż takiej zbitej i ciężkiej to bym się nie spodziewała. Ciężko mi to było nabrać a co dopiero umyć się tym. Co chwila kawałeczki leciały mi do wanny, potem musiałam to wyciągać, bo nie chciały się rozpuszczać. Istna masakra, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, żeby dało się tym posługiwać, dla mnie to totalny bubel. 

Regenerum regeneracyjny szampon do włosów, regeneracyjne serum do włosów [recenzja] 

Garnier Ultra Doux intensywna odżywka z cudownymi olejkami  
Zwykła odżywka do szybkiego zmiękczenia włosów, gdy nie chciało mi się siedzieć z maską i ręcznikiem na głowie. 
 
Bomb Cosmetics kula do kąpieli Space Oddity  
Fantastyczna! Dzięki niej kąpałam się w złotych gwiazdkach, co nie ukrywam, sprawiło mi ogromną radość.
 
Kneipp kryształki do kąpieli Prowansalskie Sny, Totalny Relaks [recenzja] 

Yankee Candle: 
Honey & Spice - dość ciężki zapach, na zimniejsze wieczory, ale nie aż tak przytłaczający
Lilac Blossom - szczerze strasznie się zawiodłam na tym bzowym zapachu, jak dla mnie był okropnie sztuczny i nieprzyjemny


AAA Luxury Bath & Shower Gel Black Pepper & Ginger  
Całkiem przyjemnie pachnący żel, aczkolwiek bez większych fajerwerków. 
 
Le Petit Marseiliais delikatny żel pod prysznic truskawka 
Totalnie nie mój gust zapachowy. Wiem, że chyba wszyscy go zachwalają, ale dla mnie pachnie jak takie lekko zgniłe truskawki i nic z tym nie zrobię. Zużyłam z dużym bólem, błeh.

Yves Rocher Purple Lilac show gel 
To jest bez jaki lubię :D. Śliczna, delikatna woń, właśnie jak świeżo zakwitłe płatki bzu.

Natura Siberica White Bear Super Refreshing Shower Gel  
Nie ukrywam, że kupiłam ten żel ze względu na opakowanie, okrutnie mi się podoba! I wcale nie przeszkadzał mi napis "for men". Pięknie pachniał, tak nietuzinkowo, odświeżająco, intrygująco, przebijały również lekkie drzewne nuty. 

Yves Rocher Purple Lilac body lotion 
Przyjemny, leciutki balsamik o wdzięcznym zapachu, dokładnie takim samym, jak wyżej opisany żel. Wchłaniał się błyskawicznie, nie był tłusty, super sprawa na lato!

Tony Moly Happy Sweet Holiday Black Cherry  
Wiśni w żadnej postaci nie lubię, ale ten krem pachniał dla mnie obłędnie! Jak jakieś wiśniowe cukieraski, niezwykle apetycznie, dosłownie nie mogłam się go nawąchać. Nawilżał nieźle, ale na nadchodzące miesiące pewnie byłby dla mnie za lekki. Choć kupiłabym go ponownie tylko i wyłącznie dla tego boskiego zapachu :D.

EO Laboratorie Coffee & Chocolate face and body scrub  
Łoł, ten peeling to istna petarda! Nie dość, że pachnie po prostu obłędnie (wszystkie maniaczki kawy będą usatysfakcjonowane do granic możliwości) to jeszcze bezbłędnie działa na skórę. Wydaje mi się, że pozostawia po sobie delikatną nawilżającą woalkę, ale nie jest to nic tłustego. Sięgałam po niego z naprawdę ogromną przyjemnością.
 
Bath & Body Works Nouirshing Hand Cream Merry Cookie  
Pachniał obłędnie, bardzo intensywnie wanilią i karmelem, aczkolwiek nie nawilżał jakoś rewelacyjnie. Taki se, miewałam lepsze kremy :D.

Holika Holika The Moment Perfume Hand Cream Cotton Bebe 
Leciutki produkt, w sam raz do stosowania np. gdy siedzę przy kompie, czy generalnie robię coś w mieszkaniu. Nie tłuści, wchłania się błyskawicznie i przyjemnie pachnie świeżością.

Sun Ozon spray do ciała po opalaniu 
Sięgałam po niego często podczas upałów, bo faktycznie w jakimś stopniu na chwilę chłodził to ciało. Pachniał kokosem - bardzo wakacyjnie, więc tym lepiej. Niestety już po wielokrotnym, obfitym spsikaniu się, moja skóra zaczynała się lepić.


Maybelline Color Tattoo (93 Crème de nude) 
Nie spodziewałabym się, że w końcu skończę ten produkt, ale oto niedawno nastał ten dzień :D. Cień idealny jako baza pod cienie, nie przypominam sobie, żebym się na nim zawiodła. Był tak samo przyjemnie kremowy aż do ostatniego użycia. Oczywiście mam już nowy słoiczek.

Blend it! 
Chyba jedna z najgorszych wersji jakie miałam, zastraszająco szybko zaczęła się psuć. Nie wiem od czego to zależy, ale każdy kolor Blend it! zachowywał się u mnie nieco inaczej i też ich żywotność była inna. Teraz, po długiej przerwie, znów używam Beauty Blendera i jednak to jest jakość nie do podrobienia.

L’oreal Infallible 24H – Matte (10 Porcelain) 
Podkład pojawił się w którychś ulubieńcach nie bez kozery. Był doskonały, szczególnie w lato, kiedy potrzebowałam większego matu, ale i mniejszego obciążenia skóry. Sprawdzał się genialnie, nie warzył, nie ścierał, prezentował się nadzwyczaj pięknie przez wiele długich godzin. Posiadał też zadowalające krycie oraz całkiem jasny jak na takie podkłady odcień.

L’oreal False Lash Wings Sculpt  
Miałam z tym tuszem istny love-hate relationship. Od samego początku i przez długi czas był zaskakująco mokry, przez co sklejał rzęsy, więc musiałam się bawić w rozdzielanie ich. Choć nie ukrywam, że dawał efekt mocno dramatyczny, czyli taki, jaki lubię. Już tak po mniej więcej dwóch miesiącach troszkę wysechł i spisywał się o wiele lepiej, aczkolwiek też zdarzało mu się sklejać. Z osypywaniem się nie było dramatów. Nie jestem w stanie określić czy go lubiłam, to uczucie jest niebywale pokręcone :P.

NYX Mega Shine Lip Gloss (129 Beige) 
Nostalgiczny produkt, bo prezent od niegdyś drogiej mi osoby, ale był już tak wiekowy, że zaczął mi podejrzanie pachnieć, więc postanowiłam się go pozbyć. Fajny błyszczyk, choć mocno lepki, ale całkiem długotrwały. 

Essence Camouflage Full Coverage Concealer (05 Ivory) 
Kolejny ulubieniec :). Wcale nie jest taki kryjący, jak jego nazwa by na to wskazywała, moim zdaniem jest wręcz leciutki, dlatego od samego początku postanowiłam nakładać go pod oczy i sprawdza się w tych rejonach znakomicie. Kryje wystarczająco, nie włazi w zmarszczki i naprawdę trzyma się idealnie aż do demakijażu. Dodatkowo nie wysusza! 

Essence Longlasting Eye Pencil (14 Think Khaki!) 
Mam chyba wszystkie dostępne odcienie tych kredek, pamiętam, że kupowałam je jak obłąkana i musiałam mieć każdy nowy kolor XD. I tak oto powoli zaczęłam je wykańczać, tym razem padło na piękny odcień khaki. Doskonała, kremowa formuła, która jednak jest zaskakująco trwała jak na cenę rzędu niecałych 10zł. 

It’s Skin Babyface Petit Highlighter (01 Pink Satin) 
Ciężko jest mi nazwać ten produkt rozświetlaczem. Na pewno słabo nadaje się do podkreślenia kości policzkowych, moim zdaniem jest zbyt delikatny i zbyt matowy, choć całkowicie matowy też nie jest. Długo zastanawiałam się, jak mogę wykorzystać ten leciutki puder i w końcu zaaplikowałam go pod oczy z ciekawości i to było to. Pięknie i subtelnie rozjaśniał te okolice, nadając takiej młodzieńczej świeżości spojrzeniu. Jednak jeśli chodzi o rozświetlacz to wolę błysk większego kalibru :P.


Missha Speedy Solution Lifting Patch  
Ciekawa sprawa, aczkolwiek wątpię, żeby po jednym zabiegu moja żuchwa zechciała być bardziej slim ;D. 

Missha Speedy Solution Nose Pore Cleaning Pack 
No przyznam, że słaby ten plaster. 

Vianek normalizująca maseczka do twarzy do cery tłustej i normalnej 
Bardzo fajna, oczyszczająco - nawilżająca maska, co chyba nie zdarza się często. 
 
Missha Deep Sea Water Firming Eye Patch  
Przyznam, że miewałam lepsze, ale te ładnie rozjaśniły mi zasinienia. 

A’pieu Black Head Out Nose Patch
Też taki se :P.


Medius Super Moist Ninja Mask 
Bioaqua Animal Sheep Nourish Mask 
Missha Ice Sorbet Sheet Mask Cooling Moisture 
Holika Holika Pure Essence Mask Sheet Shea Butter 
A’pieu Sweet Grapefruit Sheet Mask 
Bioaqua Wonder Facial Mask 
W zasadzie z powyższego zestawienia żadna maska nie zasługuje na jakieś specjalne wyróżnienie, nawet Medius tym razem nie sprawił, że piałam pod niebiosa ;). Wszystkie działały poprawnie jak na płachty przystało.

Kurczę, sporo tego było! Jednak szczerze przyznaję, że we wrześniu stanowczo postawiłam na wykańczanie wszystkiego, co mi zalegało, dlatego wyszło tak obszernie i jestem z tego względu mega zadowolona. Tymczasem żegnam się już z wami, lecę spać, bo będę zombie :P. 

Miłego, 
Yuki

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Strobe Cream z MACA, żadna baza nie daje tak ładnego błysku ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromne to Twoje denko! Maseczki ze spiruliny są najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do chusteczek z Loreal też zauważyłam, że są słabo nasączone. Te od Garniera zdają u mnie egzamin ;)

    nouw.com/roksanaryszkiewicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azjatyckie chusteczki są nieporównywalnie dobre, przekonałam się o tym już parokrotnie.

      Usuń
  4. Ogromne denko, nigdy nie robiłam wielkich kosmetycznych zapasów, ale to miłe uczucie nie mieć na 'głowie' terminów ważności xD W zeszłym roku zakupiłam korektor i tusz które do dziś czekają w kolejce. Więc już nie 'szaleję' na promocji rossman/natura i kupuję to co w danym momencie potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to przychodzi jakoś naturalnie, choć staram się opanowywać moje chomicze zbieractwo, ale łatwo nie jest...

      Usuń