poniedziałek, 19 czerwca 2017

♥ Ulubieńcy ostatnich tygodni ♥

Cześć! :)
Zapowiada się fantastyczny tydzień pełen wrażeń! Na pewno wszystko będę relacjonować na Instagramie, więc serdecznie zapraszam! :) Zaś tymczasem garść wybrańców, którzy umilali i nadal umilają mój żywot.


Elizavecca Gold CF-Nest Collagen Jella Pack Mask 
Rewelacyjna gratka dla miłośniczek masek peel-off, ale nie tylko! Ja akurat nie przepadam za takimi, aczkolwiek produkt wywarł na mnie mega pozytywne wrażenie już przy pierwszym użyciu. Przede wszystkim ściąga się praktycznie bez problemu, tylko trzeba nałożyć cieniutką warstwę. Maska pozostawia skórę tak miękką jak nigdy wcześniej, byłam dosłownie w szoku kiedy dotykałam twarzy palcami! Po każdym zabiegu wygląda jak nowa, jest jaśniejsza i bardziej promienna, w dotyku jak najlepszej jakości aksamit. Zamówiłam to cudo na Ebay, serdecznie polecam ♥.

Holika Holika Gudetama Lazy & Joy Ceramide Capsule Cream 
Nie spodziewałam się po nim aż tyle! Myślałam, że będzie za ciężki dla mojej cery, a tu niespodzianka, nawilżał wprost genialnie, ale nie obciążał, nie zapychał. Podkład prezentował i rozprowadzał się na nim przepięknie. Dodawał takiej świeżości skórze oraz rześkiego glow. Pewnie dzięki dodatkowym malutkim żółtym kapsułkom, które przy rozprowadzaniu zmieniały się w lekki olejek. Pachniał niezwykle przyjemnie, jakby ziołowo, ale z domieszką czegoś jeszcze.  

Yves Rocher Nature Cedar Wood and Lime shower gel 
Rany, jak to zmysłowo pachnie ♥. Męsko, delikatnie cytrusowo, kusząco, pobudzająco ♥. Woń, która utrzymuje się na skórze po prysznicu jest po prostu obłędna.  

Mohani olej moringa (olej z drzewa cudu) 
Geniusz dobry na wszystko! Nie przetłuszcza skóry, pomaga ją odpowiednio nawilżyć oraz wszelakie niespodzianki trzyma w ryzach. Jestem oczarowana jego działaniem, codziennie budzę się z bardziej promienną cerą. Olej kupicie w bardzo przyjaznym sklepiku Helfy :D.

Dolce & Gabbana The One 
Nowa zapachowa miłość. Klasa i kobiecość w buteleczce ♥. Nie za bardzo potrafię opisywać perfumy, ale te zdecydowanie warto poczuć własnym nosem i być może jak ja zachwycicie się nimi totalnie :).


Maybelline Instant Age Rewind Eraser Dark Circles Concealer  (110 Fair)
Zapomniałam go umieścić na zdjęciu, bo poszedł już do denka, ale ze mnie ignorantka! Przecież to najlepszy korektor pod oczy jaki miałam okazję testować w swoim życiu! Daje pełne krycie, przy tym nie wygląda ciężko i nie wchodzi w zmarszczki W OGÓLE, co jest absolutnym fenomenem. Wygląda pięknie, wydaje się mocno nawilżający, mimo to przypudrowany trzyma się genialnie przez długie godziny w stanie nienaruszonym. Dlaczego taka perełka musi być niedostępna w naszym kraju?! Toż to skandal, ubolewam wielce. Jeśli tylko uda się wam go gdzieś dorwać to bierzcie w ciemno.

Essence Camouflage Full Coverage  Concealer (05 Ivory) 
Kolejna znakomitość pod oczy, tym razem dostępna w Polsce. Korektor w porządku zakrywa cienie, choć nie jest to full cover, ale mimo wszystko magicznie daje radę. Przy tym optycznie rozświetla, dosłownie minimalnie wchodzi w zmarszczki, pięknie się blenduje i stapia ze skórą, a przypudrowany wygląda super. Czegóż chcieć więcej. Ach, jego cena to około 10zł, więc już w ogóle kosmos ;).

Zoeva Graphic Brows kredka do stylizacji brwi (Arsenic) 
Rzadko sięgam po kredki do brwi, ale ta mnie jakoś skusiła, pewnie przez sympatię do marki. Nie zawiodłam się w najmniejszym calu. Banalnie i szybciutko idzie nią podkreślić kształt, nie wyrywa włosów, jest odpowiednio miękka. Fajnie, że opakowanie zawiera spiralkę, która pomaga wyczesać nadmiar produktu. 

MAC Pro Longwear Waterproof Brow Set (Emphatically Blonde) 
Powyższą kredkę utrwalam tymże żelem, który jest nie do zdarcia. Posiada super trwałą formułę, jest wodoodporny, nie kruszy się, trzyma włoski w ryzach, jednocześnie nie wygląda nienaturalnie. Kredkę Zoeva kupiłam w dość ciemnym odcieniu, zaś żel jest za jasny i trochę wpada w rudy, dlatego łączę je i powstaje idealne duo :D. Jestem mega zadowolona z efektu jaki dzięki nim otrzymuję. 

MAC Really Me; Marc Jacobs Lip Crème 246 Slow Burn; MAC Pretty Please 
Cudowne pomadki, które łączę ze sobą lub noszę solo, w każdym wydaniu prezentują się nad wyraz ślicznie ♥. Najczęściej nanoszę Pretty Please na Really Me lub Slow Burn aby je troszkę rozjaśnić i nadać zupełnie nowego wymiaru. Pomadki są genialne napigmentowane, trwałe, nie wysuszają ust. 


Tylko lub aż tyle :D. Mam nadzieję, że wyhaczyłyście coś fajnego dla siebie. Lecę spać, dobranoc! 

Miłego, 
Yuki

4 komentarze:

  1. Zastanawiałam się nad tą kredką do brwi Zoevy, ale nie mogłam zdecydować się na kolor - cztery to zdecydowanie za mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie odcienie są dość kiepskie :/. Ja też nie za bardzo trafiłam ze swoim, ale dobrze, że mam możliwość skorygowania go tym żelem z MAC.

      Usuń
  2. nie znam żadnego z Twoich ulubieńców...

    OdpowiedzUsuń