Mam nadzieję, że ten dość wietrzny dzień upłynął wam bez większych niedogodności. Ja z racji wolnego zaszyłam się w pokoju i oglądałam sobie anime, które i tym razem mogę polecić. Ao Haru Ride to dość lekki, szkolny romans, ale nieco inny niż te, które widziałam do tej pory. Naprawdę mnie zachwycił, czuję się oczarowana i po napisaniu notki biorę się za dwa dostępne OVA!
Jak to zwykle bywa kiedy mam troszkę luzu, postanowiłam maksymalnie dopieścić swoją skórę. Cały proces zaczęłam od pozbycia się czarnych nieprzyjaciół z nosa, a z pomocą przybyły świnkowe plasterki od Holiki! Czy zadziałały? Zapraszam niżej :D.
Nie ukrywam, że już kiedyś miałam taki zestaw i byłam z niego bardzo zadowolona, dlatego też tym razem postanowiłam pokazać wam jak działa to wieloetapowe cudo.
Krok pierwszy to sowicie nasączony materiałowy plasterek, którego zadaniem jest nieco rozmiękczyć cały ten syf i wyciągnąć go na wierzch. Wiem, że może to brzmieć nieco obrzydliwie, ale nie ma się co czarować, tak po prostu jest.
Po około 15 minutach przechodzimy do następnego kroku, czyli cwaniaczka, który wyciągnie wszystkie (a przynajmniej większość) uporczywych wągrów. Przed przylepieniem go zalecane jest zwilżyć skórę wodą, aby nabrał przyczepności.
Kiedy już zerwiemy (jest to całkowicie bezbolesny proces) plaster z całą nieprzyjemną zawartością, należy nałożyć na nos to galaretowate coś, w celu ukojenia skóry i domknięcia porów.
Efekty (warto powiększyć zdjęcia):
PRZED / PO
Mam nadzieję, że widzicie różnicę, bo ja owszem! Zestaw od Holiki jest jednym z lepszych jakie testowałam, a było ich sporo i większość niestety w ogóle się nie spisała. Jeśli macie problem z uporczywymi "czarnymi kropkami" i macie chwilkę czasu, to warto się zainteresować takimi plasterkami. Pig Nose 3-step Kit znajdziecie na wielu stronach oferujących azjatyckie kosmetyki, za około 15-20zł.
Dajcie znać co sądzicie o takiej metodzie na wągry! :)
Yuki ♥
No proszę, chyba będę musiała zaopatrzyć się w te plasterki :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Są mocno skuteczne :).
UsuńWypróbuję ja na pewno :)
OdpowiedzUsuńWróżę zacne rezultaty :D.
Usuńchyba muszę wypróbować, przydałoby mi się :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie ma co do tego wątpliwości :).
UsuńLubię takie plasterki, choć azjatyckich jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńCoś ty, one są najskuteczniejsze moim zdaniem!
UsuńTego 'zestawu' nie próbowałam,ale widziałam/czytałam o nim niemal wszędzie.Stacjonarnie spotkałam je w Tkmaxx,ale można było kupić kilka saszetek razem a ok.45 zł, więc odpuściłam. Moje ulubione plasterki to te marki Cettua (która swoją drogą jest koreańska i od niedawna łatwo dostepna rossmann). Wczesniej były jedynie w douglas i cudem można było je dostać,kosztują ok. 14zł. W porównywaniu z tymi których używałam wcześniej naprawdę dużo więcej wyciągają i do tego nie zawierają peg itp.
OdpowiedzUsuńRzadko bywam w Rossmannie, przeważnie przelotem, więc nawet nie słyszałam, że ta marka tam jest. Będę się musiała rozejrzeć ;). Być może coś od nich wypróbuję.
UsuńRzeczywiście jest różnica! :)
OdpowiedzUsuńOdczuwalna :).
Usuń