środa, 9 marca 2016

Vita Liberata Self Tanning Night Moisture Mask

Cześć!!
Mam dziś dla was recenzję nieco droższego produktu, który okazał się na tyle dobry, że koniecznie muszę się podzielić z wami faktem o jego istnieniu i jego cudownych właściwościach. Może brzmi to nieco magicznie, ale uwierzcie mi, że gdy wypróbujecie tej maski, to wasza skóra odwdzięczy się wam fantastycznym wyglądem :D.


Od producenta: 
1. Co to jest? 
Ekskluzywna nawilżająca maska na noc, która pozostawia rano efekt rozświetlonej skóry muśniętej słońcem.

2. Niezwykłe właściwości.
HyH2O™ Technology dla intensywnego nawilżenia i zapobiegania starzenia się skóry. Zaawansowana technologia samoopalająca sprawia, że skóra uzyskuję efekt perfekcyjnej delikatnej opalenizny pozbawionej przykrego zapachu samoopalacza. 

3. Niezwykłe składniki.
Nasiona słonecznika zawierające witaminę A, C oraz D łagodzą i chronią skórę. Tokoferol broni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników.  Wyciąg z jabłek wygładza drobne linie mimiczne oraz zmarszczki.

4. Korzyści dla urody.
Intensywne nawilżenie dla suchej i zmęczonej skóry. Całonocne odżywienie i odmłodzenie skóry. Aktywne składniki przeciwzmarszczkowe dla gładszej i młodziej wyglądającej skóry. Oszałamiający efekt rozświetlonej skóry muśniętej słońcem utrzymujący się nawet do 7 dni. Antyoksydanty dla łagodzenia i regeneracji skóry. Regulacja wydzielania sebum przy skórze tłustej i mieszanej. 

5. Fakty.
Używaj regularnie w celu utrzymania delikatnej opalenizny. Naturalny efekt rozświetlonej skóry połączony z działaniem przeciwstarzeniowym.


Nie wiem czy znacie mój stosunek do opalania, ale jeśli nie, to szybko wspomnę, iż nie znoszę tego procesu i bronię się przed słońcem jak przed ogniem. Cenię sobie białą lub ładniej ujmując - porcelanową skórę, co pewnie jest ogromnym wpływem interesowania się azjatyckimi kanonami piękna. Kompletnie nie przeszkadza mi to, że przez cały rok jestem blada jak ściana, ja wręcz cieszę się, że promienie słoneczne mnie nie dopadają. I nie obchodzą mnie komentarze niektórych osób, które twierdzą, że powinnam się opalić, bo wyglądam jakbym była chora (szczególnie pozdrawiam moją babcię). Kto co lubi moi drodzy, pamiętajcie o tym!

Jak zwykle rozpisałam się o czym innym, a przecież miałam rozpływać się na temat powyższej maski! przepraszam, ale mam dziś jakąś ogromną skłonność do dygresji, więc gdy znów odpłynę gdzie indziej, to wybaczcie ;D. 

Wracając do głównego zagadnienia. Muszę wspomnieć o tym, że na początku bałam się nałożyć ten produkt na twarz, ponieważ absolutnie nie chciałam obudzić się pomarańczowa czy generalnie super brązowa. Jednak skoro już podjęłam się przetestowania owej nowości, to nie chciałam, aby leżała i się przeterminowała. Pewnego wieczora zaaplikowałam maskę na twarz. Budzik miał mnie zerwać na nogi za jakieś niecałe 4 godziny. Zrobiłam to specjalnie, bo nie chciałam mieć tej maski na sobie zbyt długo. Ten krótki okres czasu wystarczył, aby kosmetyk zrobił ze mnie mulatkę :P. Patrząc w lustro byłam nieco przerażona, bo ostatnio byłam tak opalona w podstawówce podczas lata. Była to jednak bardzo naturalna opalenizna, jakbym naprawdę biegała kilka dni w blasku słonecznych promieni. Dobrze, że profilaktycznie nałożyłam też produkt na szyję, to chociaż nie wyglądałam jakbym sobie doczepiła głowę kogoś innego. Pamiętajcie jednak, że moja skóra jest mleczno biała (pomijając uporczywe przebarwienia), dlatego efekt okazał się tak mocny. Pewnie dla większości z was będzie to subtelne przybrązowienie :). Kolor schodził ze mnie równomiernie, stopniowo i właściwie po paru dniach powróciłam do swojej bladości (w tym czasie wykonywałam co najmniej raz peeling). Tak czy owak, macie dowód na to, że produkt działa! Ja czułam się trochę jak Jennifer Lopez, ponieważ skóra była tak rozświetlona i promienna jakbym miała na sobie nieco rozświetlacza, ale takiego delikatnego, nic sztucznego. 

Po tamtym incydencie troszkę się zniechęciłam i maska leżała sobie kilka tygodni w szafce. Jednak w końcu się otrząsnęłam i stwierdziłam, że ten dość drogi produkt nie może się przecież zmarnować, więc zaczęłam stosować go jak zwykłą maseczkę na "ileś tam" minut. To był dla mnie strzał w dziesiątkę. Unikam niechcianej opalenizny, ale dostrzegam inne benefity. Otóż, niezależnie jak grubą warstwę nałożę, kosmetyk wchłania się błyskawicznie. Posiada gęstą, kremową konsystencję. Pozwalam mu podziałać przez maksymalnie 20 minut do pół godziny i zmywam ciepłą wodą. Po tym czasie skóra jest tak odżywiona, miękka i delikatna, wygląda na zdrową, koloryt jest ujednolicony... Promienieje, po prostu promienieje! Ciężko mi nawet opisać ten efekt, otrzymuję coś na styl "glowy finish" bez użycia grama kosmetyków kolorowych.

Myślę, że dość istotną informacją będzie to, iż maska nie śmierdzi jak typowy samoopalacz. Ja wyczuwam cytrusy, ale też subtelną, orzechową nutę. Bardzo przyjemny, niedrażniący nozdrzy zapach. Dodam jeszcze, że mimo bogatego składu, nie doznałam żadnego zapchania czy innych niekorzystnych skutków ubocznych. 

Wiem, że cena może was nieco zniechęcić, ale szczerze uważam, że Self Tanning Night Moisture Mask jest produktem wyjątkowym i wartym zakupu, a żywię ogromne przekonanie, że usatysfakcjonowałby każdą z was. Tubkę o pojemności 65ml możecie dostać w Sephorze za 149zł [KLIK].  

Skład:

Koniecznie dajcie znać czy używałyście tej maski i czy podzielacie moje zdanie. A może jesteście z niej niezadowolone? Chętnie poznam wasze opinie!  

Miłego dnia, 
Yuki

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam ją :D I co najdziwniejsze nie zapycha wcale mojej cery, a wszystkie kremy "na noc" mnie zapychały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że i ty jesteś z niej zadowolona! Też obawiałam się zapychania, ale na szczęście nic takiego nie wystąpiło :).

      Usuń
  2. Nie wiem czy miałabym odwagę nałożyć tę maskę na twarz :D Jestem typową "panią zimą" (typ urody) i u mnie chyba efekt byłby taki sam albo i nawet mocniejszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja nakładam ją na maksymalnie pół godziny i cieszę się efektem odżywionej, pełnej blasku skóry ;).

      Usuń
  3. Ja też lubię mieć jasną cerę i rzadko kiedy się opalam :D

    OdpowiedzUsuń