Cześć!
Zbierałam się do napisania tego postu całe wieki. Nie mam pojęcia co mnie powstrzymywało, ale wiem na pewno, że nie ma chyba nic gorszego niż brak weny!
Jakiś czas temu zostałam wybrana do przetestowania dwóch produktów marki Rimmel, z czego oczywiście ucieszyłam się ogromnie. Owy zestaw okazał się całkiem niezły, dlatego też w końcu chciałabym się podzielić moimi odczuciami jakie żywię do tych kosmetyków.
Całość przyszła do mnie w bardzo fajnej, tekturowej kopertówce. Moim zdaniem pomysłowe i efektowne! Lubię takie szczegóły.
W kopertówce znalazłam ulotkę z m. in. kilkoma informacjami dla ambasadorek.
Oczywiście najbardziej ekscytującymi elementami są dwa poniżej przedstawione osobniki:
Podkład rozświetlający z witaminą C
Od producenta:
Długo oczekiwany! Podkład, który dotrzymuje Ci kroku w Twoim aktywnym życiu.
Rimmel przedstawia nowy podkład Wake Me Up. Pierwszy rozświetlający podkład, który natychmiast obudzi Twoją skórę i sprawi, że będzie promieniała zdrowym blaskiem.
Obudź swoja cerę! Lekka, delikatna konsystencja ułatwia aplikację podkładu i zapewnia efekt gładkiej cery. Filtr SPF 15 chroni skórę przed promieniami UV, a rozświetlające perełki sprawiają, że cera promienieje. Dzięki formule zawierającej peptydy skóra staje się bardziej elastyczna, a kompleks nawilżający oraz witaminy C i E odżywiają ją i nadają jej zdrowy wygląd. Ty możesz czuć się bez życia, ale Twoja cera nie zdradzi tego!
Podkład natychmiast eliminuje oznaki zmęczenia, dzięki czemu skóra jest widocznie odmłodzona. Wake Me Up funkcjonuje tak intensywnie jak Ty – utrzymuje się na skórze do 10 godzin i zapewnia krycie na poziomie średnim do pełnego. Nawet jeśli nie przespałaś nocy, nikt się o tym nie dowie.
Odkryj źródło świeżości w butelce – nowy podkład Wake Me Up.
Produkt zamknięty jest w ładnej, szklanej buteleczce z pompką, za co na wstępie należy się duży plus.
Posiadam odcień 100 Ivory - najjaśniejszy z całej gamy, ale mimo to jest on dla mnie nieco za ciemny (jak to zwykle u mnie bywa z podkładami). Jednak nie zauważyłam, aby robił mi maskę - dobrze się stapia z cerą, choć zdecydowanie wolałabym żeby lepiej dopasowywał się do mojej bladej jak papier skóry, wiadomo. Oczywiście na upartego można go wymieszać z czymś jaśniejszym.
Generalnie podkład wywarł na mnie spore wrażenie. Posiadam cerę tłustą, zaś podkład napakowany jest milionem iskrzących się, mikroskopijnych drobinek, a mimo to nosiło mi się go bardzo dobrze i nie zauważyłam żadnego nadprogramowego błyszczenia (według mnie wszystko zależy od odpowiedniego pudru). Jak dla mnie wspomniany pyłek nie jest widoczny na pierwszy rzut oka. Ktoś musiałby przyglądać się nam z centymetra żeby cokolwiek dostrzec. Warto wspomnieć, że nie przeszkadza mi "efekt dewy", a ten kosmetyk naprawdę cudownie odbija światło. Skóra jest promienna i rzeczywiście wygląda na mniej zmęczoną, co przy moim obecnym trybie życia jest bardzo pożądane.
Podkład posiada fantastyczną, lekką i jedwabistą konsystencję! Podczas aplikacji wydaje mi się jakbym nakładała na twarz zwykły krem i to zacnie nawilżający. Ta zaleta od razu mnie urzekła. Dodatkowo pachnie przyjemnie, niedrażniąco.
Warto wspomnieć, że nie jest to podkład kryjący, a jedynie subtelnie wyrównujący koloryt. Nie mam nic przeciwko, bo i tak dodatkowo używam korektora.
Produkt mnie absolutnie nie wysuszył. Nie wchodzi też w zmarszczki i nie roluje się, zagruntowany pudrem trzyma się kilka długich godzin, choć ja chyba nigdy nie miałam problemu z trwałością podkładu.
Powyższe cudo kosztuje w drogeriach stacjonarnych około 40zł za standardową pojemność 30ml. Moim zdaniem nie jest to wygórowana cena, choć rzecz jasna milej jest kupić go na promocji ;). A gorąco polecam, szczególnie jeśli oczekujecie od podkładu lekkości i delikatnego blasku.
Tusz Wonderfull Wake Me Up z witaminami i ekstraktem z ogórka
Od producenta:
Obudź swoje spojrzenie dzięki maskarze Wake me up z witaminami i ekstraktem z ogórka.
Teraz Twoje rzęsy nie tylko będą wyglądać świetnie ale również będą czuć się świetnie!
Nadaj im pełną objętość, wydłużenie i uniesienie by uzyskać efekt szeroko otwartego oka. Precyzyjna szczoteczka z miękkimi, otulającymi włóknami dociera do każdej rzęsy wyraźnie ją podkreślając nie zostawiając grudek. Formuła wzbogacona o ekstrakt z ogórka i witamin sprawi, że Twoje spojrzenie będzie świeże i pełne energii.
Uwielbiam testować tusze do rzęs, więc tego produktu byłam najbardziej ciekawa. Okazał się poprawny, ale nieidealny. Niestety.
Może zacznę od wad. Przede wszystkim wielkość szczoteczki, która jest ogromna i przy nieostrożnych ruchach niesamowicie łatwo nią umazać powieki. Szczególnie jeśli ma się tak małe oczy jak ja. Zdarza mi się to przy dosłownie każdej aplikacji, co jest niebywale irytujące, a zaznaczam, że ciężko potem posprzątać ten bałagan. Ten tusz gdy zaschnie na skórze staje się praktycznie nienaruszalny... Najśmieszniejsze jest to, że dolne rzęsy maluje mi się tą szczotą dość łatwo.
Kolejnym, ogromnym minusem jest fakt, iż tusz koszmarnie odbija mi się na skórze pod oczami (nad czasem też). Nie mam pojęcia, co może być tego przyczyną. Już po paru godzinach jestem w stanie dostrzec małe czarne plamki, które stopniowo powiększają swoje terytorium, a jako perfekcjonistka po prostu nie mogę tego znieść. Nie wygląda to estetycznie, a nie mam możliwości nosić ze sobą wszędzie choćby korektora i pędzelka do poprawek. Z tego powodu aplikuję go tylko, gdy wiem, że nie będzie mnie długo poza mieszkaniem.
Po tak gorzkim wstępnie czas na trochę cukru, czyli kilka kwestii, za które uwielbiam ten tusz. Mianowicie, nie osypuje się jakoś tragicznie (w naprawdę nieznacznym stopniu, choć So Couture nie przebił), co zawsze bardzo doceniam i zwracam na to ogromną uwagę. Doskonale rozczesuje rzęsy, wydłuża je bardziej niż pogrubia (przynajmniej moim zdaniem), ale ogólnie końcowy efekt bardzo mi się podoba. Zdecydowanie można nim stopniować wyrazistość rzęs, choć według mnie sztucznych rzęs to on wam nie zrobi. Raczej zalicza się do tych w miarę naturalnie wyglądających.
Zapomniałabym! Produkt pachnie jak świeże ogórki i to dość intensywnie, więc jeśli nie przepadacie za taką nutą zapachową to lepiej wybierzcie coś innego.
Summa Summarum, jestem z tym tuszem w typowym związku "love and hate". Gdyby nie ksero, jakie tworzy podczas noszenia, to używałabym go znacznie częściej. Możecie go kupić za około 35zł, jego pojemność to 11ml.
PRZED / PO
Podsumowując wszystko, co napisałam wyżej:
Uważam, że oba produkty są godne uwagi, pozytywnie mnie zaskoczyły i z pewnością nie należą do niewypałów, ale też nie nadadzą się dla każdego.
Podkład - świetna opcja dla dziewczyn ze skórą przede wszystkim suchą, ewentualnie mieszaną lub po prostu lubiących glow, niemających większych problemów ze skórą.
Tusz - dla wielbicielek naturalniejszego efektu i wielkich szczoteczek, mających lekką rękę i cierpliwość.
Mam nadzieję, że moja recenzja okazała się dla was przydatna i być może dzięki niej poczynicie zakup. Koniecznie dajcie znać co sądzicie o powyższych produktach!
PS
Zachęcam do przejrzenia następujących gazetek promocyjnych :):
Biedronka Inspiracje Tygodniowe, Czas na porządki, Jesienna kolekcja cz. 1, Kup więcej za mniej!
Lidl poznaj Hiszpanię i Portugalię w tydzień
Rossmann, sierpniowy numer Skarbu
Natura
Douglas oferta miesiąca,Trends of Beauty
Hebe, sierpniowy magazyn
Ziko Apteka
Miłego dnia,
Yuki ♥