sobota, 28 lutego 2015

Relacja ze spotkania blogerek w sklepie "Zapach domu" :) [dużo zdjęć!]

Cześć!
Miałam dziś ogromną przyjemność uczestniczyć w moim już drugim spotkaniu blogerskim organizowanym przez Mariolę i Kasię w sklepie "Zapach domu" znajdującego się na Miodowej 33 w Krakowie. Było to spotkanie krótkie, bo trwało jedynie około godzinę, ale jakże owocne :). 
"Zapach domu" to sklep wypełniony po brzegi świecami, woskami (Yankee oraz Kringle) i akcesoriami do nich. Istny raj! Znajdziecie tam również niewielką sekcję z kosmetykami naturalnymi, np. Nacomi. Obsługa jest przemiła - panie tam pracujące naprawdę znają się na rzeczy, ochoczo służą pomocą oraz odpowiadają na wszelakie pytania. Samo pomieszczenie jest przepięknie urządzone, przestrzenne i starannie udekorowane. Przebywanie w owym miejscu to czysta przyjemność i osobiście mogłabym tam siedzieć długie godziny nie nudząc się. Zachęcam do polubienia ich fanpage'a na Facebooku - często pojawiają się aktualizacje, informacje o promocjach, czy nowościach, a także bywają organizowane konkursy. Oczywiście sklep działa też online KLIK

Zrobiłam masę zdjęć, ale postaram się wybrać te najciekawsze, żeby ten post nie był zbyt długim tasiemcem :D. Tak czy siak będzie ich sporo, bo chciałabym wam jednak zilustrować piękno tego miejsca. 

  Śliczne!

Jest i ostatnio mega popularna Celebrate :).

Piękne sówki.

Moje ulubione zdjęcie!

Otrzymałyśmy drobne upominki: 
W środku znalazłam 3 losowe daylighty Kringle, z czego 2 udało mi się wymienić na zapachy bardziej mi odpowiadające. Dzięki dziewczyny :). Tym sposobem zdobyłam woski, które od dawna widniały na mojej liście.

Nie obyłoby się bez zakupów... Kupiłam (tylko) 4 daylighty Kringle. Warto wspomnieć, że w sklepie pojawiła się najnowsza kolekcja, z której większość zapachów bardzo mi się podoba.
Po powrocie odpaliłam Watercolors - bajka ♥.

W spotkaniu brały udział: 
+ ja
(mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam)

Jeszcze raz gorąco polecam zajrzeć do "Zapachu domu". Estetyka tego miejsca i bogaty asortyment powalają i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. 
Niezwykle miło spędziłam czas i bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział w owym spotkaniu. Dziękuję!

PS
W Lidlu nadal trwa Tydzień Amerykański, który jest moim ulubionym. Zachęcam do przejrzenia całej oferty >KLIK<, szczególnie jeśli lubicie masło orzechowe :).  

Zapraszam na rozdanie urodzinowe >KLIK<

Miłego dnia, 
Yuki

czwartek, 26 lutego 2015

Fitomed, krem nawilżający tradycyjny do cery tłustej i mieszanej

Od producenta:
Działanie: 
* długotrwale nawilżające (skojarzone działanie wosku ze skorki pomarańczy i kompleksu nawilżającego)     
* wygładzające (hialuronian sodu)     
* łagodzące (olej rokitnikowy)

Przeznaczenie: do cery mieszanej i tłustej, na dzień i na noc. Krem posiada właściwości matujące.  
Polecamy również stosowanie Aromatycznego płynu z Kwiatu Pomarańczy do codziennego nawilżania twarzy.


Czytałam o tym produkcie mnóstwo pozytywnych opinii, dlatego od dłuższego czasu ogromnie mnie kusiło, aby go wypróbować. Skończyłam już całe opakowanie i śmiało mogę stwierdzić, że jest po prostu doskonały (!).
Na początku zaznaczę, iż aplikowałam go tylko na noc, bo tak postanowiłam jak tylko go otrzymałam. Zwyczajnie miałam otwarty inny krem, który stosowałam pod makijaż i jakoś nie miałam ochoty tego zmieniać. 
Kosmetyk pachnie niezwykle delikatnie hydrolatem z kwiatów neroli. Nie jest to woń odpychająca i dusząca, a bardzo przyjemna (oczywiście, jeśli lubi się ten zapach). Jest dość gęsty, ale ma lekką, choć nieco tłustawą formułę (dlatego ostatecznie nie ryzykowałam z aplikowaniem go pod makijaż). Niestety nie jestem w stanie wam napisać, jak szybko się wchłania, ponieważ zawsze nakładałam go na olej tamanu. 
Dzięki temu kremowi budziłam się ze świeżo i zdrowo wyglądającą skórą. Dawał mi niezłą dawkę nawilżenia, którego zdecydowanie potrzebuję podczas kończącego się już okresu grzewczego. Zauważyłam również, że łagodził zaczerwieniania, co u mnie jest jak najbardziej pożądane. Właściwości matujących raczej nie posiada, przynajmniej ja nic takiego nie zaobserwowałam. Absolutnie mnie nie zapchał, nie podrażnił, czy nie przysporzył innych nieprzyjemności. Po prostu spisywał się idealnie i dlatego nie mam mu nic do zarzucenia. Nie zawiódł mnie ani raz, więc myślę, że moje pochwały są zasłużone :).


Krem kupicie na stronie fitoteka.pl, w mniejszych drogeriach lub sklepach zielarskich. Kosztuje niewiele, bo jedyne 12,50zł za 50ml. Sprawdził się u mnie wyśmienicie, więc gorąco go wam polecam :).

Skład:

Używałyście jakiegoś kremu do twarzy marki Fitomed?

PS
Rossmann kusi promocjami! Nowa gazetka do przejrzenia TUTAJ.
W Lidlu nadal trwa Tydzień Amerykański, który jest moim ulubionym. Zachęcam do przejrzenia całej oferty >KLIK<, szczególnie jeśli lubicie masło orzechowe :).

Zapraszam na rozdanie urodzinowe >KLIK<

Miłego dnia, 
Yuki

poniedziałek, 23 lutego 2015

Yankee Candle Snow in Love - śnieżna miłość

Cześć! 
Myślałam, że dam radę umieszczać posty o woskach raz w tygodniu, jednak okazało się to niewykonalne, ponieważ nie zawsze mam wenę i ochotę na opisywanie zapachów. Ostatnio byłam też mocno zakatarzona, więc siłą rzeczy przez kilka dni nie paliłam nic. Niedawno jednak coś mnie naszło, więc pospiesznie usiadłam do komputera i postanowiłam napisać co sądzę o Snow In Love. Zapraszam do lektury :).

"Zima lubi dzieci najbardziej na świecie, a Yankee Candle potrafi wszystkich, nawet największych zmarzluchów przekonać do tego, że nawet największy śnieg i mróz można pokochać. Wszystko za sprawą Snow In Love – zjawiskowej, zamkniętej w jasnym wosku mieszanki, która pachnie jak poranny, grudniowy spacer, albo jak szalona przejażdżka na sankach. A to przez obecność nut nawiązujących do zapachu leśnych, przykrytych śnieżną kołdrą drzew połączonych ze świeżym aromatem mroźnego powietrza. Tak przygotowana kompozycja pobudza, napawa energią i sprawia, że nawet największy śnieg i mróz zaczynamy postrzegać w innym, zdecydowanie bardziej pozytywnym świetle."


Śnieżna Miłość faktycznie należy do zapachów typowo zimowych, ewentualnie późno jesiennych. Osobiście nie wyobrażam sobie palenia go podczas cieplejszych pór roku, ponieważ jest on tak otulający i intensywny, że mógłby dusić oraz w skrajnych przypadkach nawet mdlić. Nie ukrywam, że bardzo spodobał mi się już na sucho i na szczęście po odpaleniu moje zdanie na jego temat nie uległo zmianie. 
Jest to wosk, który sprawia, że wokół mnie robi się cieplej, przytulniej i jakoś tak błogo. Paląc go, widzę w wyobraźni gromadkę roześmianych dzieci lepiących bałwana ;). Snow In Love mimo, że z jednej strony jest dość ciężki, to z drugiej zaś całkiem rześki - niczym mroźne, poranne powietrze. Doprawdy intrygujące i moim zdaniem udane połączenie. Wyczuwam w nim nuty iglaste, lecz niezbyt nachalne oraz subtelną słodycz. Jest w nim też coś pudrowego, ale na szczęście nie ma on nic wspólnego z Baby Powder, który średnio przypadł mi do gustu. 
Cała ta mieszanka woni, które z pozoru nie powinny się ze sobą połączyć, komponują się w naprawdę ładny, acz nieoczywisty zapach. Jak tylko zobaczyłam ten wosk, to od razu mnie do siebie przekonał (urocza naklejka!), dlatego też w końcu kupiłam go z ciekawości i nie żałuję :). Z pewnością będę go miło wspominać.

Wosk kupiłam na goodies.pl za 7zł.

PS
Jeśli lubicie masło orzechowe i inne tego typu przysmaki to koniecznie zerknijcie na gazetkę Lidla >KLIK<, bo od dziś obowiązuje mój ulubiony Tydzień Amerykański ♥.

Przypominam również o rozdaniu >KLIK< :).

Miłego dnia, 
Yuki

niedziela, 22 lutego 2015

♥ Rozdanie z okazji 4 urodzin bloga! ♥

Cześć!
Dziś jest wyjątkowy dla mnie dzień, ponieważ dokładnie cztery lata temu pojawił się tutaj pierwszy post. Jestem pod wrażeniem, że wytrwałam aż tyle i coś czuję, że w najbliższej przyszłości tego nie zakończę ;). Dzięki blogowi poznałam wielu fantastycznych ludzi (!), mogłam przetestować ogrom wspaniałych produktów, na które normalnie nie mogłabym sobie pozwolić oraz odkryłam mnóstwo interesujących firm. Myślę również, że rozwinęłam swoje umiejętności pisarskie, co jest dla mnie bardzo ważne. Dziękuję wam, że jesteście ze mną! Dziękuję za każdy komentarz i wsparcie. Dziękuję, że czytacie moje posty, a zdaję sobie sprawę, że często nie są idealne. Jednak wiedzcie, że zawsze daję z siebie wszystko, aby moja wypowiedź była składna, przejrzysta i kwiecista. Zdaję sobie również sprawę z tego, że daleko mi do profesjonalnego fotografa, ale jako, iż jestem perfekcjonistką, to staram się, żeby zdjęcia były ostre i po prostu miłe dla oka. Jeszcze raz po stokroć dziękuję :).

Chciałabym wyrazić moją wdzięczność poprzez obdarowanie jednej z was drobnym upominkiem. Mam nadzieję, że poniższy zestaw się wam spodoba :). Oto, co możecie wygrać:

 

Dwa produkty całkowicie nowe, nieużywane:
* Hakuro H24 *
* Zoeva Luxe Color Blush, odcień Gentle Touch *

Trzy kosmetyki dosłownie raz, czy dwa przeze mnie użyte:
* Felicea naturalny korektor do twarzy, odcień 41 - najjaśniejszy *
* Felicea naturalny cień do powiek, odcień 55 *
* Makeup Revolution Lip Geek, odcień Baby Doll * 

Regulamin:
1. Aby wziąć udział w rozdaniu musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga amore-cosmetici.blogspot.com (1 los).
2. Zamieszczenie informacji o rozdaniu na swoim blogu (może być na pasku bocznym) +1 los.
3. Dodanie mojego bloga do blogrolla +1 los.
4. Rozdanie trwa od 22.02.2015r. do 15.03.2015r. do godziny 00:00.
5. Każda osoba może zgłosić się tylko jeden raz.
6. Zwycięzca zostanie wylosowany przez program ClassTools.net.
7. Nagroda zostanie wysłana przeze mnie (niestety nie wysyłam za granicę) maksymalnie w ciągu 5 dni od otrzymania adresu od zwycięzcy, z którym skontaktuję się drogą e-mailową.

Wzór zgłoszenia:
Obserwuję jako: 
E-mail: 
Informacja na blogu: TAK (link) / NIE 
Blogroll: TAK / NIE

PS
Mam nadzieję, że wkrótce dobijemy do 1000 obserwatorów - już coraz bliżej ♥.

Miłego dnia, 
Yuki

piątek, 20 lutego 2015

Na renifery jeszcze nie jest za późno! - manicure

Cześć!
Choć za oknem iście wiosenna pogoda (mam nadzieję, że u was również!), to przecież nadal trwa kalendarzowa zima. Z tego powodu mam dla was propozycję manicure, zainspirowanego lodem i śniegiem :).

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Zdjęcia wyszły mi jakieś takie nijakie, ale za nic nie mogłam złapać dobrej ostrości. Mam jednak nadzieję, że w miarę ładnie widać efekt. 

Podoba się wam? :D

Reniferki możecie kupić TUTAJ. Obecnie kosztują $2.79 (bez promocji $3.28). 

Mam dla was 10% zniżkę na wszystko w sklepie bornprettystore.com ^_^

 

PS
W Lidlu od 23.02. będzie tydzień amerykański! Osobiście to chyba mój ulubiony, bo mogę wtedy kupić moje ulubione masło orzechowe, które gorąco wam polecam ♥. Warto zapoznać się z całą ofertą >KLIK<.
Biedronka zaś zabierze nas do słonecznej Portugalii. W najnowszej gazetce znajdziecie mnóstwo ciekawych przepisów >KLIK<.

Miłego dnia, 
Yuki

czwartek, 19 lutego 2015

Ekoa sól do kąpieli Rose & Relax

Cześć!
Przyjechałam niedawno na parę dni do domu rodzinnego, więc w końcu miałam okazję poleżeć sobie w wannie i przetestować parę kąpielowych"umilaczy". Jakież to wspaniałe uczucie! W takich chwilach jeszcze bardziej uświadamiam sobie jak bardzo nie lubię prysznica. Też tak macie? 
Podzielę się dziś z wami opinią o niezwykle przyjemnym produkcie, jaką jest sól do kąpieli o zapachu różanym. 

Od producenta:
Naturalna Sól do kąpieli z olejkiem eterycznym o zapachu róży. Pełne odprężenie, pozytywnie nastrajający wpływ i działanie antycellulitowe. Oto doskonała idea na chwilę przyjemnej samotności w Twoim domowym SPA.
Sól bocheńska zawiera unikalny kompleks biopierwiastków (sód, chlor, wapń, magnez, potas, mangan, jod, brom, żelazo) w przyswajalnych przez organizm proporcjach. Odżywia i regeneruje skórę działając równocześnie antyseptycznie i odświeżająco.
Olejek różany działa antydepresyjnie i odprężająco. Rewelacyjnie koi nerwy, pozytywnie nastraja i przywraca równowagę. Na skórę działa nawilżająco, wygładzająco i antycellulitowo.


Wielokrotnie pisałam już, że nie trawię zapachu różanego, jednak od jakiegoś czasu zaczęłam się chyba do niego przyzwyczajać, choć nadal nie mogę powiedzieć, że go lubię. Owa sól generalnie pachniała dla mnie bardzo ładnie i subtelnie. Nie była to woń dusząca, a niezwykle otulająca i uprzyjemniająca wylegiwanie się w wannie. Moje kąpiele trwają zwykle około 10 minut i w tym czasie ciągle wyczuwałam unoszący się w łazience zapach. Moim zdaniem niezły wynik. Muszę przyznać, że sól naprawdę działała relaksująco i odprężająco. Po wyjściu z wanny czułam się rześko i spokojnie. 
Jeśli chodzi o samo działanie soli, to sprawiała, iż woda stawała się jakby tłusta i taka "miła" w dotyku. Nie wysuszyła mojej skóry.


Sól o pojemności 300g kupicie za jedyne 9,99zł w sklepie internetowym producenta - TUTAJ. Polecam każdemu miłośnikowi różanych kosmetyków :). Mimo, iż ja do takowych nie należę, to zużyłam tę sól z ogromną przyjemnością.

Skład: Sodium Chloride, Parfum, Citronellol, Geraniol.

PS
Zachęcam do przejrzenia najnowszych promocji w Rossmannie :).  
W Biedronce również możecie wyhaczyć ciekawe kosmetyki w przystępnych cenach. Zrobiłam dla was mały przegląd owej oferty TUTAJ. Zaś jeśli od razu chcecie przejrzeć całą gazetkę, to zapraszam TUTAJ. Wystartowała również oferta "W zdrowym ciele zdrowy duch", zatem coś dla miłośników sportu!

Miłego dnia, 
Yuki

wtorek, 17 lutego 2015

Bielenda, masło do ciała - wanilia i pistacja ♥



Uwielbiam masła do ciała! Dlatego też niesamowicie ucieszyłam się, gdy dostałam to cudo. Przeleżało kilka tygodni w mojej szafce, ale niedawno coś mnie podkusiło i po nie w końcu sięgnęłam. Od tamtej pory smaruję się nim niemalże codziennie, a to o czymś świadczy.


Ciężko mi się powstrzymać przed używaniem tego specyfiku, szczególnie, że pachnie smakowicie i słodko, niczym serek waniliowy (w każdym razie jest to wanilia z nutką czegoś, co trudno mi zidentyfikować). Masło posiada gęstą konsystencję, ale bajecznie się rozprowadza po ciele i szybko wchłania. Nawet nie pozostawia po sobie lepkiej warstwy, choć taką leciutko tłustawą powłoczkę owszem. Nie jest to jednak nic niekomfortowego, zapewniam. Nie mam wymagającej, suchej skóry, więc nawilżenie, jakie zapewnia mi ten produkt w pełni mnie zadowala. Myślę jednak, że z bardziej problematyczną skórą też dałoby sobie radę. Na pewno warto je kupić choćby dla samego zapachu ;). 


Masełko kosztuje około 15zł, a w opakowaniu znajduje się 200ml produktu. Jest całkiem wydajne, ale bez szału - zależy, kto ile w siebie lubi wcierać. Czy polecam? Jak najbardziej! Mimo, że już na piątym miejscu w składzie jest parafina, która jednak w tym przypadku (o dziwo) mi nie przeszkadza. To pewnie dlatego, że podczas aplikacji delektuję się fantastycznym zapachem tego produktu, więc jestem skłonna przymknąć oko na ten okropny składnik ;).

Skład:

PS
Zachęcam do przejrzenia najnowszych promocji w Rossmannie :). 
W Biedronce również możecie wyhaczyć ciekawe kosmetyki w przystępnych cenach. Zrobiłam dla was mały przegląd owej oferty TUTAJ. Zaś jeśli od razu chcecie przejrzeć całą gazetkę, to zapraszam TUTAJ. Wystartowała również oferta "W zdrowym ciele zdrowy duch", zatem coś dla miłośników sportu!   

Miłego dnia, 
Yuki

sobota, 14 lutego 2015

Benefit They're Real! Mascara - wielka miłość?!

Cześć!
Jeśli jeszcze nie wiecie (a musielibyście chyba żyć w jaskini), to dziś Walentynki. Osobiście nigdy nie przepadałam za tym świętem, a najlepsze jest to, że do tej pory właściwie nawet nie wiem dlaczego. Po prostu. Za słodko, za różowo... Z tej okazji postanowiłam napisać post o produkcie, do którego żywię mieszane uczucia. Nawiązując do tytułu - nie, zdecydowanie to nie miłość :(.


Podobno ten tusz się kocha lub nienawidzi. Dlatego też długo zastanawiałam się, czy wypróbować go na własnych rzęsach, ale jego wysoka cena (125zł/8,5g) skutecznie mnie powstrzymywała. Gdy zauważyłam, że na stronie Sephory pojawiła się mniejsza wersja, to się skusiłam. Swoją drogą bardziej opłaca się kupić dwie miniaturki o pojemności 4g za 45zł/szt., niż jedno pełnowymiarowe opakowanie ;).
Przez pierwsze kilka aplikacji robił z moimi rzęsami istne cuda - wyglądały jak sztuczne, a ja uwielbiam taki efekt. Włoski były niesamowicie pogrubione i wydłużone, a do tego perfekcyjnie rozdzielone. Wow! Niestety, żeby nie było tak cukierkowo, tusz zraził mnie do siebie jedną, ale za to ogromną wadą. Okropnie się osypywał. I to już dosłownie po paru minutach od zaaplikowania. Nie znoszę tego i jak na razie tylko L'oreal So Couture całkowicie sprostał moim oczekiwaniom. 
Dużo się też naczytałam o problemach związanych ze zmywaniem They're Real!. Muszę przyznać, że faktycznie ciężko było mi się go całkowicie pozbyć, ale tylko na początku... potem szło gładko. Nie mam pojęcia od czego to zależało, bo używałam tego samego specyfiku do demakijażu. 
Kolejnym zastrzeżeniem jest wydajność tego produktu. Wiem, że to tylko miniaturka (choć dość pokaźna), ale mam wrażenie, że tusz wysechł dosłownie błyskawicznie, bo w około miesiąc (może nieco ponad) od otwarcia. Nie sięgałam też po niego jakoś często, także jestem tym faktem nieco poirytowana i zdziwiona.  

Oto szczoteczka. Specyficzna i jeszcze się z taką nie spotkałam. Aczkolwiek muszę przyznać, że przypadła mi do gustu, bo naprawdę rewelacyjnie rozczesywała rzęsy!

Podsumowując: 
Uważam, że tusz zdecydowanie nie jest wart swej ceny. Co z tego, że rzęsy nim pomalowane wyglądają obłędnie, jak po chwili ma się mnóstwo czarnych kropek na policzkach? Dla mnie to nie do przyjęcia. Chcę czuć się pewnie przez cały dzień, a nie co chwila zerkać do lusterka, aby sprawdzić, czy nie wyglądam jakby mnie ktoś obsypał pieprzem (dziwne porównanie, ale chyba odpowiednie :D). Jakbym jakimś cudem zdecydowała się na pełnowymiarowe opakowanie, to chyba płakałabym do chwili obecnej. 

Skład: 

Jakie są wasze doświadczenia z tym tuszem? Miłość, nienawiść, czy obojętność - jak u mnie? ;)

PS
Zachęcam do przejrzenia najnowszych promocji w Rossmannie :).
W Biedronce również możecie wyhaczyć ciekawe kosmetyki w przystępnych cenach. Zrobiłam dla was mały przegląd owej oferty TUTAJ. Zaś jeśli od razu chcecie przejrzeć całą gazetkę, to zapraszam TUTAJ. Wystartowała również oferta "W zdrowym ciele zdrowy duch", zatem coś dla miłośników sportu!    
Lidl kusi przede wszystkim ♥ tygodniem azjatyckim ♥ .

Moc uścisków, 
Yuki