Cena: Około 20-25zł
Pojemność: 30ml
Dostępność: Ebay (tam znajdziecie go najtaniej), Allegro.
Zapach: Bardzo przyjemny, świeży, delikatny.
Konsystencja: Gęsta, jedwabista.
Odcień: Zaskakująco ciemny jak na azjatycki krem BB!
Opakowanie: Niezwykle urocza, miękka tubka z kotkiem :D
Moja opinia:
Gdy tylko otworzyłam tubkę i naniosłam odrobinę produktu na dłoń, to dosłownie przeraziłam się jego kolorem (posiadam białą cerę). Jak azjatycki BB Cream może być tak ciemny?! Jak widać na powyższym zdjęciu - może. Na szczęście całkiem nieźle stapia się ze skórą, nie odcina się od szyi, a co za tym idzie nie tworzy również efektu maski. Jako, iż ma konsystencję gęstego kremu, to wygląda niesamowicie naturalnie, nie podkreśla suchych miejsc i wręcz wspaniale nawilża. Pięknie wyrównuje koloryt, ale niestety kiepsko kryje, choć moim zdaniem od tuszowania niedoskonałości jest korektor, więc to dla mnie żaden minus. Nie obciąża oraz nie zapycha skóry, a do pokrycia całej twarzy wystarczy maleńka kropelka, więc z pewnością ów produkt jeszcze długo mi posłuży. Krem subtelnie rozpromienia oraz rozświetla buzię i po prostu sprawia, że prezentuje się ona znacznie ładniej. Jeśli chodzi o trwałość, to ja jestem z niej bardzo zadowolona. Kosmetyk utrzymuje się u mnie właściwie nienagannie aż do demakijażu, czyli zwykle kilka dobrych godzin. Oczywiście pudruję go, bo nie wyobrażam sobie pozostawić go na mojej twarzy solo, tym bardziej, że jest nieco lepki. Poza tym moja tłusta cera aż prosi się o puder, który utrwali całość. Krem absolutnie nie zapobiega błyszczeniu się skóry, ale mi to nie przeszkadza, ponieważ zawsze pod ręką mam bibułki matujące lub chusteczki, dzięki którym pozbywam się nadmiaru sebum. Mimo zaskakująco ciemnego odcienia, krem sprawdził się u mnie rewelacyjnie. Na początku używałam go niechętnie, jednak z czasem tak go polubiłam, że od paru tygodni sięgam po niego z ogromną przyjemnością. Przede wszystkim dlatego, że rozprowadza się jak marzenie, nie wysusza mojej skóry i tworzy idealną bazę pod pozostałe kosmetyki, które aplikuję. Warto wypróbować!
PS
Zachęcam to przejrzenia najnowszej gazetki promocyjnej Rossmanna :)
Miłego dnia,
Yuki ♥
Ojej, opakowanie przesłodkie ;)
OdpowiedzUsuńAzjaci potrafią zachęcić do zakupów samym wyglądem opakowania ;)
UsuńSzkoda, że nie pokazałaś jak na skórze się prezentuje twarzy ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tym, ale ostatecznie stwierdziłam, że na zdjęciach nie będzie widać za dużej różnicy. Może przy następnej recenzji BB Cream'u zrobię takie zdjęcia ;)
UsuńFaktycznie - urocza tubka :). Kusi mnie zamówienie jakiegoś bb na jesień :)
OdpowiedzUsuńAleż zachęcam! Odkąd używam azjatyckich BB Cream'ów, to kompletnie porzuciłam wszelakie podkłady i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Moja skóra także :)
UsuńMnie niestety zapchał. Lubię azjatyckie bb kremy, ale niestety muszę rozważniej je dobierać :)
OdpowiedzUsuńOj, wielka szkoda :( Mi jeszcze chyba żaden nie zaszkodził.
UsuńTa moja wersja Watery chyba nie jest taka ciemna ;) Ale ja mam obecnie odwrotny problem, bo do powakacyjnej opalenizny jest dla mnie za jasna :P
OdpowiedzUsuńJa jestem blada przez cały rok, więc ciężko mi znaleźć dla siebie odpowiedni kosmetyk typu korektor, czy tym bardziej podkład. Ale nie lubię opalenizny, więc muszę z tym jakoś żyć ;)
UsuńCiekawy, ciekawy, może skuszę się na kolejne lato do opalenizny :)
OdpowiedzUsuńO, właśnie miałam pisać to co moja poprzedniczka, że może za rok się skuszę, a kolor faktycznie szokujący :d
OdpowiedzUsuńPolecam! A odcień jest naprawdę nietypowy. Testowałam już wiele azjatyckich BB i wszystkie były jaśniutkie, dlatego ten mnie tak zadziwił ;)
Usuńmam go i nawet lubię kolor tez idealnie sie do mnie dopasowal;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście większość BB posiada tę zaletę :)
Usuńopakowanie przesłodkie :)
OdpowiedzUsuńBardzo! :D
UsuńKolorek dla mnie byłby za ciemny...
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie, bo bardzo ładnie stapia się ze skórą (na szczęście).
UsuńFaktycznie jest dosyć ciemny jak na BB. Raczej się nie przekonam o jego właściwościach, bo ostatnio ponownie dałam szanse BB i ponownie okazało się, że moja cera ich nie lubi.
OdpowiedzUsuńSzkoda! Akurat zarówno ja, jak i moja cera bardzo lubimy azjatyckie BB.
Usuńfajnie wyglada :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
UsuńPodobne przerażenie jeśli chodzi o kolor miałam z wersją tego kremu bb pomarańczową- essential, ale rzeczywiście pięknie się dopasował i bardzo dobrze kryje. Kupiłam go spontanicznie ze względu na cenę i kotka :) a okazał się świetny.
OdpowiedzUsuńHmm, w takim razie możliwe, że wszystkie wersje tego BB są ciemne. Gdy sprawdzałam swatche odcieni w sieci, to wydawały się bardzo podobne do siebie (niestety na wszystkich zdjęciach wyglądały o wiele jaśniej niż w rzeczywistości). Kotek zdecydowanie przyciąga uwagę i zachęca do kupna :D
UsuńJa byłam bardzo zadowolona z tego kremiku i z jego pomarańczowego brata, jednak oba w moim odczuciu mają mocne krycie ja na kremy BB :)
OdpowiedzUsuńZ serii Petit miałam tylko wersję Clearing, ale pozostałe warianty również wydają się kuszące! Ja niestety mam sporo do ukrycia, a od kremów BB i tak oczekuję tylko wyrównania kolorytu. Do zadań specjalnych mam niezastąpiony korektor MAC Pro Longwear ♥
UsuńAzjatyckie BB Creamy kuszą mnie od kilku lat, ale jakoś ciągle mi do nich nie po drodze :)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam cię do ich wypróbowania! Dla mnie są absolutnym must have już od kilku lat :)
Usuńchętnie bym go wypróbowała;)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję, to go zamów. Nie jest drogi :)
Usuńcały czas zamierzam kupić, ale boję się że u mnie to nie da rady z tym kolorem : c
OdpowiedzUsuńWiem, że jesteś wyjątkowo blada (chyba tak jak ja), więc może faktycznie daj sobie z nim spokój. Do mnie się całkiem nieźle dopasowuje, ale jest mnóstwo innych, jaśniejszych BB, które dla takich bladziochów będą zdecydowanie lepsze ;)
Usuń