sobota, 30 sierpnia 2014

Go Cranberry inteligentnie nawilżający krem do twarzy na dzień

 

Od producenta:
 
 Cena:  Około 40zł
 Pojemność:  50ml
 Dostępność:  Np. Pięknalia, novakosmetyki.pl
 Zapach:  Niezbyt intensywny, nieco kwaśny, lekko owocowy - specyficzny. Lubię go, choć wiem, że nie wszystkim się podoba.
 Konsystencja:  Gęsta. Czuć, że krem jest treściwy.


 Opakowanie:  Świetne! Plastikowe, z pompką typu air-less, a pod światło bez problemu możemy dostrzec, ile produktu nam jeszcze zostało.


Moja opinia:
Posiadam cerę tłustą i muszę przyznać, że jestem naprawdę zadowolona z tego kremu. Ku moim obawom nie zapchał mnie (a także nie uczulił ani nie podrażnił) mimo, iż ma bogatą konsystencję. Wspaniale nawilża oraz koi skórę i na lato okazał się idealny! Co prawda nie wiem, jak sprawdziłby się zimą, ale podejrzewam, że równie dobrze. Producent napisał na opakowaniu, aby wklepywać kosmetyk i radzę się tego trzymać. Krem podczas rozsmarowywania robi smugi, przez co jego aplikacja trwa dłużej i po prostu może być irytująca. Tak czy siak, ja zawsze delikatnie wklepuję produkty opuszkami palców, aby lepiej przeniknęły w głąb mojej skóry (sposób Azjatek). Dzięki temu specyfik wchłania się znacznie szybciej i tak też się dzieje w przypadku tego kremu. Warto wspomnieć, że nie pozostawia po sobie żadnej nieprzyjemnej, tłustej, czy lepkiej warstwy, a jedynie prawie niewyczuwalną i w niczym nieprzeszkadzającą powłoczkę. Niestety nie potrafię wam zagwarantować, czy ma jakiś wpływ na zmarszczki. Dowiem się za kilka lat :) Jednakże skóra wygląda po nim świeżo i promiennie, jest mięciutka, elastyczna, a nawet nieco napięta. Cieszę się również, że nie wzmaga produkcji sebum. Nadaje się pod makijaż - wszystkie moje kremy BB bardzo dobrze się na nim trzymają i ładnie wyglądają. Na pochwałę zasługuje oczywiście przyjazny skład. Dodam jeszcze, że krem ważny jest jedyne 3 miesiące od otwarcia, ale w tym czasie spokojnie da się go zużyć.
Od dawna miałam chrapkę na ten produkt od Go Cranberry i na szczęście się nie zawiodłam. Okazał się godny uwagi, szczególnie, że nie spowodował u mnie wysypu, rewelacyjnie nawilża i współgra z makijażem. Zdecydowanie polecam!

 Skład: 

PS
Zachęcam was do udziału w moim małym rozdaniu KLIK :)
 
 
Miłego dnia, 
Yuki

środa, 27 sierpnia 2014

Natura Siberica szampon neutralny do wrażliwej skóry głowy

Od producenta: 
Uczep trójlistkowy - jedno z najbezpieczniejszych naturalnych ziół, które delikatnie pielęgnuje Twoje włosy. Lukrecja - naturalnie pieniąca się baza. Dzięki niej szampon nie podrażnia wrażliwej, skłonnej do alergii skóry głowy. 
Aktywne składniki: Uczep trójlistny, Lukrecja Chińska, Rumianek Pospolity.
 

 Cena:  Około 20zł
 Pojemność:  400ml
 Dostępność:  Np. Pięknalia
 Konsystencja:  Dość rzadka.


 Zapach:  Określiłabym go jako cytrynowo-pieprzowy. Niezbyt intensywny, nie wyczuwalny na włosach.
 Opakowanie:  Plastikowa buteleczka z praktycznym i wygodnym zamknięciem.


Moja opinia:
+ Przede wszystkim szampon nie obciąża moich włosów! Teraz spokojnie mogę je myć nawet co 4 dni, co przedtem absolutnie nie wchodziło w rachubę.
+ Nie plącze i nie sprawia, że kosmyki stają się szorstkie, czy nieprzyjemne w dotyku, bądź matowe. 
+ Doskonale oczyszcza, radzi sobie nawet z olejami. 
+ Nie podrażnił mi skóry głowy. 
+/- Wydaje mi się, że przez rzadką konsystencję oraz fakt, iż niezbyt obficie się pieni jest nieco niewydajny. Chociaż z drugiej strony, dzięki niemu ostatnimi czasy nie muszę tak często myć włosów, więc myślę, że się to w jakiś sposób wyrównuje. 
- Niestety jest dosyć trudno dostępny.

Podsumowując, jestem zadowolona z tego szamponu i polecam go właściwie każdemu. Żadnej krzywdy mi nie wyrządził, jest delikatny, ale jednocześnie dobrze oczyszcza. Zawdzięczam mu przedłużoną świeżość moich włosów, z czego ogromnie się cieszę!  

 Skład:  Aqua, Lauryl Glucoside, Sodium Cocoyl Isethionate, Cocamidopropyl Betaine, Pineamidopropyl Betaine, Hippophae Rhamnoidesamidopropyl Betaine, Guar Hydroxypropyl Trimonium Chloride, Bidens Tripartita Flower/Leaf/Stem Extract, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Glycerin, Hesperis Sibirica Extract, Cortusa Sibirica Extract, Sorbus Sibirica Extract, Aquilegia
Sibirica Extract, Anthemis Nobilis Flower Extract, Saponaria Officinalis Root Extract, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil, Citric Acid, Sodium Chloride, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Limonene, Linalool. 

Miałyście coś z Natura Siberica? :)

PS
Zachęcam was do udziału w moim małym rozdaniu KLIK :) 

Miłego dnia, 
Yuki

sobota, 23 sierpnia 2014

Bourjois 1 Seconde Blue no Blues - obłędny błękit ♥

Cześć! 
We czwartek kupiłam lakier do paznokci, który chodził za mną od kilku dobrych tygodni. Miałam opory przed jego zakupem, bo normalnie kosztuje 30zł, a dla mnie to trochę dużo jak za lakier. Po długim okresie wyczekiwania - trafiła się promocja w Hebe ♥ Jestem po prostu przeszczęśliwa, że w końcu mam go na swoich paznokciach. Same zobaczcie jak bosko wygląda: 

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Takiego błękitu szukałam od dawna. Nawet nie posiadam słów na to, żeby opisać jaki jest piękny. Po prostu podziwiajcie ;)

PS 
Zachęcam was do udziału w moim małym rozdaniu KLIK :)
 
Miłego dnia, 
Yuki

czwartek, 21 sierpnia 2014

Himalaya Herbals krem do stóp z kozieradką i kurkumą

Cześć! :) 
Chyba się rozchorowałam. W każdym razie od rana posiadam podejrzane symptomy, które mam nadzieję do jutra mi przejdą. Piję herbatę za herbatą i ubolewam, że nie mam więcej rodzai w szafce :( Chyba muszę iść na małe zakupy. Lubicie ten napój? Przyznam się, że osobiście jestem od niego uzależniona, tak samo jak od kawy. 
Coś czuję, że ten post będzie nieco chaotyczny, ale postaram się za bardzo nie mieszać. Zatem zapraszam na kolejną recenzję! 

 

Od producenta: 
 
 Cena:  12,99zł
 Pojemność:  75g
 Dostępność:  Hebe, Pięknalia
 Zapach:  Niesamowicie mi się podoba! Trudno mi go jednoznacznie określić, tym bardziej do czegoś przyrównać, bo pierwszy raz się z takim spotkałam. Wyczuwam w nim subtelne ziołowe nutki, ale ma w sobie też coś takiego otulającego. Kompletnie nie wiem jak to opisać, musicie same powąchać :)
 Konsystencja:  Dość gęsta, ale nie zbita. Kosmetyk łatwo się rozsmarowuje. 


 Opakowanie:  Miękka tubka z zatrzaskiem. 

Moja opinia: 
W całym moim dziewiętnastoletnim życiu zużyłam może ze dwie tubki kremu do stóp. Himalaya będzie trzecia. Być może dla niektórych z was jest to zaskakujący wynik, ale po prostu nigdy nie przykładałam się do pielęgnacji moich stóp. Nie trudno się domyślić, że są (a właściwie były) suche i szorstkie jak kopyta nosorożca. Nie przeszkadzało mi to, bo w 95% chodzę w zakrytych butach, poza tym źle się czuję nie mając na sobie skarpetek. Tym sposobem nikt oprócz mnie nie wiedział, w jakim stanie są moje stópki. Krem wygrałam w rozdaniu i przyznam się, że spośród wszystkich czterech kosmetyków, ten, z oczywistych względów, wydawał mi się najmniej interesujący. Jednakże! Okazał się tak dobry, że znalazł się w moich lipcowych ulubieńcach. Nie spodziewałabym się tego po sobie. 
Przede wszystkim krem oczarował mnie swoim zapachem. Nie wiem co on w sobie takiego ma, ale dzięki niemu regularnie (zawsze wieczorem po kąpieli) sięgam po ten kosmetyk. Konsystencja również jest w porządku, a specyfik szybko się wchłania oraz nie pozostawia po sobie tłustej warstwy. Działanie? Dla mnie bomba! Co prawda nadal nie mam niewyobrażalnie gładkich stóp (czy to w ogóle możliwe?...), ale widzę ogromną różnicę. Już po kilku dniach stosowania zauważyłam niemałą transformację moich pięt, co dla mnie jest dużym zaskoczeniem. Dlatego też z czystym sumieniem mogę wam polecić krem Himalaya! 
Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na skład. Na drugim miejscu widnieje parafina, którą od dłuższego czasu jadę od góry do dołu i unikam jak ognia (w pielęgnacji twarzy szczególnie). Jednakże skóra na stópkach jest na tyle odporna, że akurat w tym przypadku parafina kompletnie mi nie przeszkadza. Krem się nie lepi i nie jest tłusty, więc nie widzę problemu. Zawsze znajdą się jakieś wyjątki od reguły ;)

 Skład: 
 

To by było na tyle, jeśli chodzi o ten produkt. Dajcie znać, czy go używałyście i co o nim myślicie :) 

PS
Zachęcam was do udziału w moim małym rozdaniu KLIK :) 

Miłego dnia, 
Yuki

środa, 20 sierpnia 2014

Balsam do przesuszonych dłoni z mleczkiem pszczelim :)

Cześć! 
Wybaczcie, że ostatnio nic nie pisałam, ale miałam istne urwanie głowy. Na szczęście w końcu znalazłam chwilę, żeby przysiąść do komputera i naskrobać recenzję :) A dziś przedstawię wam produkt, który musiałam wykonać własnoręcznie z półproduktów. I wiecie co? Udało mi się! 

Balsam przychodzi do nas w takiej oto formie: 
 

Skład zestawu odpowiedni do przygotowania 150g balsamu:
* Baza kremowa – 90 g
* Olej lanolinowy - 9 g
* Mocznik - 9 g
* Kwas mlekowy - 1,5 g
* Mleczko pszczele - 9 g
* Olejek eteryczny cytrynowy - 0,5 g
* Naklejka
* Pipeta
* Szpatułka do mieszania
* Elegancka plastikowa buteleczka na balsam

Dodatkowe elementy niezawarte w zestawie:
* Woda lub hydrolat: 31,5 ml – odmierzyć załączona pipetą lub naczyniem miarowym. 

Wykonanie okazało się banalnie proste. Jeśli ja dałam radę, a kompletnie nie znam się na chemii, to wy tym bardziej nie powinnyście mieć żadnych problemów :) Poniżej instrukcja wykonania: 
1. Sprawdzenie kompletności posiadanych składników.
2. Przygotowanie stanowiska pracy z zachowaniem podstawowych zasad higieny.
3. Do naczynia z bazą kremową dodajemy wodę, w której wcześniej rozpuszczamy mocznik. Następnie po kolei wszystkie składniki, po czym całość mieszamy, do połączenia się składników. Składniki należy przelewać bardzo dokładnie, niemal do ostatniej kropli, nie pozostawiając ich w załączonych opakowaniach. Krem jest gotowy do użycia.

Krem można przechowywać w temperaturze pokojowej do 25 st. C.  
Termin ważności: 6 miesięcy.

Oto gotowy kosmetyk:

Informacje ze strony:
Balsam do suchych dłoni doskonale nawilża, zmiękcza i chroni szorstką, zniszczoną i przesuszoną skórę dłoni. Dzięki obecności lanoliny działa ochronnie pozostawiając na powierzchni skóry film. Doskonale się wchłania, nie pozostawiając uczucia tłustości. Dłonie stają się miękkie, odżywione i doskonale nawilżone. 

Olej lanolinowy roślinny – to zielona (roślinna alternatywa) dla oleju lanolinowego otrzymywanego z wełny owiec. Zapewnia wysoką zdolność zmiękczania oraz zwiększa odporność na utratę wody preparatów pokrytych olejem. Jest mieszanką trójglicerydów pochodzenia roślinnego, w połączeniu z estrem glicerolu. Przejrzysta, jasnożółta, w 100% aktywna, płynna mieszanina, ze względu na właściwości fizyczne, dotykowe i rozpuszczalność idealnie zastępuje olej lanolinowy.

Mocznik to Składnik NMF, czyli naturalnego czynnika nawilżającego skórę, odpowiedzialnego za jej prawidłowe uwodnienie. Powoduje złuszczanie zrogowaciałych warstw naskórka. Zwiększa przepuszczalność warstwy rogowej, dzięki czemu ułatwia przenikanie substancji biologicznie aktywnych. Zmiękcza, odświeża i uelastycznia skórę.

Kwas L-mlekowy normalizuje procesy złuszczania naskórka w sposób bardzo delikatny. Jest również związkiem nawilżającym. W kosmetyce używany do bioliftingu, ponieważ uelastycznia, spłyca zmarszczki oraz do rozjaśniania przebarwień, zwężania porów. 

Naturalny olejek cytrynowy działa bakteriobójczo, tonizująco oraz wybielająco. Ma właściwości ściągające, wpływa na regulowanie wydzielania sebum i zapobiega powstawaniu zaskórników. Zmniejsza ilość wyprysków oraz działa ściągająco i dezynfekująco. Olejek jest silnym przeciwutleniaczem, działa przeciwstarzeniowo, hamując rozkład włókien kolagenowych oraz blokuje działanie wolnych rodników.

Mleczko pszczele jest naturalnym produktem o wysokiej zawartości składników odżywiających skórę. Poprawia ono metabolizm skóry i opóźnia jej starzenie. To jedno z największych źródeł aminokwasów w świecie zwierzęcym, zwiększa odporność skóry, poprawia jej kondycję, chroni ją przed przedwczesnym starzeniem się oraz działaniem czynników atmosferycznych. To idealny środek do pielęgnacji włosów oraz ochrony koloru.

Cena: 18,90zł
Pojemność: 150g
Dostępność: e-naturalne

Moja opinia: 
Był to pierwszy kosmetyk, który wykonywałam sama i sprawiło mi to wiele radości :) Jestem wręcz dumna, że cały proces przebiegł idealnie, bez żadnych niepowodzeń, a sam kosmetyk nie zepsuł się.
Przejdźmy zatem do balsamu, który okazał się fantastyczny. Właściwie to podpisuję się pod wszystkimi słowami producenta. Balsam faktycznie świetnie nawilża skórę dłoni oraz regeneruje ją. Zostawia po sobie delikatny film, który nie jest tłusty ani lepki, ale myślę, że troszkę jednak przeszkadzałby w wykonywaniu codziennych czynności, dlatego też stosuję go tylko na noc. Rano budzę się z jedwabistymi łapkami i efekt ten utrzymuje się jeszcze przez kilka myć rąk. W zestawie otrzymujemy olejek cytrynowy, który nadaje produktowi subtelny, ale bardzo ładny oraz naturalny zapach. Natomiast konsystencja wyszła mi dość rzadka i lejąca się, ale to chyba akurat zależy od tego, ile dodamy wody, bądź hydrolatu. Wspomnę jeszcze, że balsam okazał się niesamowicie wydajny. Używam go codziennie od początku czerwca i dopiero teraz mi się kończy, a nie oszczędzam go sobie. 
Podsumowując, uważam, że jest to godny uwagi kosmetyk, który ukoi suchą skórę, ale niezbyt wymagających dłoni. Nie jest drogi (patrząc na to, na jak długo starcza) oraz składa się z samych naturalnych składników, co oczywiście jest dużym plusem. Bardzo przyjemny produkt, który warto wypróbować :)
 
PS 
Zachęcam was do udziału w moim małym rozdaniu KLIK :) 
 
Miłego dnia, 
Yuki

sobota, 16 sierpnia 2014

Małe rozdanie :) [ZAKOŃCZONE]

Cześć! 
Wczoraj zrobiłam generalny przegląd mojego kuferka i znalazłam kilka produktów, których po prostu nie używam. Nie chcę, aby smętnie zalegały, więc postanowiłam, że oddam je którejś z was :) 

Całość prezentuje się tak:

Tutaj możecie zobaczyć zużycie produktów: 

Regulamin: 
1. Aby wziąć udział w rozdaniu musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga amore-cosmetici.blogspot.com (1 los).
2. Zamieszczenie informacji o rozdaniu na swoim blogu (może być na pasku bocznym) +1 los.
3. Dodanie mojego bloga do blogrolla +1 los.
4. Rozdanie trwa od 16.08.2014r. do 06.09.2014r. do godziny 00:00.
5. Każda osoba może zgłosić się tylko jeden raz.
6. Nagrodą jest zestaw 4 kosmetyków, które szukają nowej właścicielki: 
- E.L.F. róż do policzków w odcieniu Candid Coral  
- Catrice róż do policzków w odcieniu 020 Peach Sorbet 
- Catrice Liquid Metal cień do powiek w odcieniu 020 Gold n' Roses 
- Essence perełki rozświetlające z limitowanej kolekcji My & My Ice Cream
7. Zwycięzca zostanie wylosowany przez program ClassTools.net.
8. Nagroda zostanie wysłana przeze mnie (niestety nie wysyłam za granicę) w ciągu 5 dni od otrzymania adresu od zwycięzcy, z którym skontaktuję się drogą e-mailową.


 Wzór zgłoszenia:   
Obserwuję jako: 
E-mail: 
Informacja na blogu: TAK (link)/NIE 
Blogroll: TAK / NIE 


Zachęcam do wzięcia udziału :)

Miłego dnia, 
Yuki

czwartek, 14 sierpnia 2014

Sylveco rumiankowy żel do mycia twarzy - naturalne i łagodne oczyszczanie :)

 Od producenta: 
Rumianek lekarski już w starożytności był znany ze swoich właściwości przeciwzaplanych, antybakteryjnych i anty-alergicznych. Za jego łagodzące działanie odpowiadają azuleny - związki, nadające olejkowi rumiankowemu intensywny niebieskozielony kolor. Dzisiaj wykorzystujemy ten składnik w pielęgnacji skóry trądzikowej, zanieczyszczonej i podrażnionej.
Hypoalergiczny, głęboko oczyszczający żel do mycia twarzy z kwasem salicylowym (2%) o aktywnym działaniu antybakteryjnym. Zawiera bardzo łagodny, ale jednocześnie skuteczny środek myjący, który nie podrażnia nawet najbardziej wrażliwej skóry. Usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum, odblokowuje pory i reguluje procesy odnowy komórek naskórka. Żel został wzbogacony olejkiem z rumianku lekarskiego, który posiada właściwości przeciwzapalne, gojące i łagodzące. Systematyczne stosowanie pozwala zachować gładką, miękką, zdrową skórę.


 Cena:  Około 17zł
 Pojemność:  150ml
 Zapach: Bardzo neutralny, nieco ziołowy (minimalnie rumiankowy), ale nie intensywny, czy duszący. Po prostu specyficzny i trzeba się do niego przyzwyczaić.
 Opakowanie:  Plastikowe z wygodną i higieniczną pompką. 
 Konsystencja:  Niezwykle rzadka jak na żel, wręcz półpłynna.


 Moja opinia: 
Żel wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Przede wszystkim skutecznie oczyszcza skórę, ale absolutnie jej nie wysusza. Nie próbowałam nim usuwać makijażu, ale myślę, że w tym wypadku nie sprawdziłby się. Osobiście preferuję stosować go rano, aby zwyczajnie odświeżyć skórę. Sprawia, że cera jest mięciutka, sprężysta i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że promienna. Żel może i nie zapobiega pojawianiu się wyprysków (nawet na to nie liczyłam), ale nieco łagodzi już powstałe stany zapalne oraz nie podrażnia skóry. Jest niezwykle delikatny i łagodny, dlatego moim zdaniem nada się dosłownie dla każdego. Pierwsza aplikacja tego produktu była dla mnie zaskakującym doznaniem, ponieważ żel w dotyku jest taki jakby "śliski" i mało co się pieni. Przyzwyczaiłam się do tego dopiero po kilku użyciach. Jest całkiem wydajny i niedrogi, a skład ma świetny. Jedynym minusem może być jego dostępność i chyba najszybszym wyjściem będzie zamówienie go przez internet. Jednak warto też go poszukać w najbliższym sklepie zielarskim. Na pewno dostaniecie go w krakowskiej Pięknalii
Cóż mogłabym więcej napisać o tym kosmetyku. Chyba to wszystko. Niby niepozorny "zwyklaczek", ale spisuje się naprawdę rewelacyjnie i mam nadzieję, że jego tymiankowy brat okaże się równie dobry :) 

 Skład: Woda, Glukozyd laurylowy, Gliceryna, Kwas salicylowy, Panthenol, Wodorowęglan sodu, Benzoesan sodu, Olejek rumiankowy.  

Miałyście ten produkt? :)

Miłego dnia, 
Yuki

wtorek, 12 sierpnia 2014

Clarena Cappuccino Slim Sugar Peeling - wyszczuplający peeling kawowy ♥

Cześć!
Nie wiem, czy zauważyłyście, ale ostatnio recenzuję same peelingi :D Wynika to z tego, że po prostu je uwielbiam i pragnę się z wami dzielić moimi odkryciami. Niedawno pisałam wam o wszem i wobec zachwalanym peelingu w paście Ziaja liście manuka, a zaledwie dwa dni temu poznałyście apetyczny peeling do ust Full Mellow. Teraz czas na coś do ciała. Mam nadzieję, że jesteście zainteresowane :) 

Nigdy wcześniej nie miałam styczności z produktami Clarena, więc kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Na szczęście otrzymałam coś fantastycznego! Moja radość jest potęgowana przez fakt, iż wcześniej miałam nieprzyjemność używać tłuściutkich, pełnych parafiny peelingów Perfecty, które rozczarowały mnie na całej linii. Miło trafić na coś zadowalającego.

Na początek krótki opis od producenta: 
Intensywnie złuszcza martwy naskórek, poprawia mikrokrążenie i redukuje cellulit dzięki kryształkom cukru i drobinkom kawy. Składniki odżywcze pozostawiają skórę jedwabiście miękką, a zapach uwalnia od stresu, wycisza i relaksuje.

Cukier – posiada zdolność wiązania wody i substancji odżywczych, dzięki czemu nawilża, ujędrnia oraz wygładza skórę. Zastosowany w formie drobinek, delikatnie złuszcza martwy naskórek.

Masło Shea – odbudowuje i wzmacnia barierę hydrolipidową naskórka zapobiegając TEWL.

Olej winogronowy - bogaty w witaminę E oraz polifenole o właściwościach antyoksydacyjnych, które przeciwdziałają procesom starzenia, głęboko nawilżają skórę, przyspieszają jej regenerację.


Samo opakowanie na samym wstępie zachwyciło mnie swą prostotą. Prezentuje się niezwykle schludnie, kolorystyka nie razi po oczach, a wszystkie informacje są dobrze widoczne. Słoiczek, zwieńczony zakrętką, został wykonany z miękkiego tworzywa, więc nie musimy się obawiać, że się stłucze. 
 

Zadziwiająca okazała się dla mnie konsystencja tego produktu. Mianowicie jest niesamowicie zbita, niczym treściwe masełko, ale pod wpływem ciepła ciała bez problemu sunie po skórze. Peeling aplikuję na zwilżone ciało (właściwie to tylko na uda, pośladki i brzuch) i masuję przez jakiś czas. Jest to tak niewyobrażalnie przyjemny proces, że mogłabym to robić godzinami! Jednak oczywiście poprzestaję na kilku minutach :) Drobinki są naprawdę porządnie ostre, ale bez przesady, więc nie ma mowy o podrażnieniach. Wspaniale wygładzają skórę i sprawiają, że staje się mięciutka. Plusem jest też to, że kosmetyk nie sypie się do wanny, a ściśle przylega do ciała, dzięki czemu nie marnujemy go.
 

Zapach tego cuda zasługuje na osobne kilka zdań. Jeśli lubicie kawę, we wszelakiej postaci, to będziecie zachwycone! Gdy odkręciłam wieczko, wsadziłam nos do słoiczka i po chwili doznałam tej niebiańskiej, nieco słodkawej, ale prawdziwie kawowej, nie mającej w sobie grama sztuczności woni - odpłynęłam. Dosłownie wąchałam peeling co 5 minut ;) Zapach jest intensywny i wyczuwalny podczas aplikacji oraz, co mnie zaskoczyło, przynajmniej do następnej kąpieli. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło z żadnym peelingiem i absolutnie mi to nie przeszkadza, wręcz się z tego cieszę. 

Właściwości produktu również wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Nie wiem, czy redukuje cellulit (nie zaobserwowałam go u siebie, albo moje oczy kłamią :D), ale z pewnością po jego użyciu skóra jest napięta i jędrniejsza. Na ogromną pochwałę zasługuje skład, który zamieściłam poniżej. NIE MA parafiny, za to znajdziemy w nim między innymi: olej kokosowy, olej z pestek winogron, masło shea, proszek z nasion kawowca i ekstrakt z awokado (mam nadzieję, że dobrze zidentyfikowałam wszystkie składniki). Ta bogata mieszanka olei pokrywa nasze ciało delikatnie tłustą, ale jednocześnie nawilżającą i odżywczą warstewką, która po jakimś czasie zanika pozostawiając naszą skórę jedwabiście gładką.
 
 Skład: 

Za 250ml zapłacimy 52zł. Czy warto? Moim zdaniem tak. Peeling jest wydajny, dzięki swojej gęstej konsystencji, pachnie obłędnie i przede wszystkim fenomenalnie działa na skórę. Jestem w nim zakochana i jeśli szukacie konkretnego zdzieraka o dobrym składzie, to zachęcam do spróbowania. Do kupienia w sklepie internetowym producenta TUTAJ

Miłego dnia, 
Yuki

niedziela, 10 sierpnia 2014

Full Mellow Lip Scrub Candy Floss - cukrowy peeling do ust o smaku i zapachu gumy balonowej ♥

Uwielbiam peelingi zarówno do twarzy jak i do ciała. Natomiast nigdy nie miałam takiego stricte do ust, choć przyznam, że od zawsze chciałam jakiś wypróbować. Dlaczego więc na żaden się nie skusiłam? Szczerze to nie mam pojęcia. Dotychczas chyba nie spotkałam się z żadnym, który by zwrócił moją uwagę. Niedawno, całkiem przypadkiem, moja głęboko skryta zachcianka ziściła się... 


Oto on. Zamknięty w niepozornym, maleńkim plastikowym opakowaniu ze szczelną zakrętką. Piękno tkwi w prostocie. Nie wiem jak wam, ale mi bardzo podoba się owa szata graficzna. 

 

Maleństwo mieści w sobie całe 30g produktu. Uwierzcie, że ta ilość starczy wam na wieki, ponieważ, aby speelingować usta wystarczy dosłownie odrobinka. Nie jest to jednak byle jaki zabieg! Zapach tego produktu jest tak przyjemny i rozkoszny, że uszczęśliwiłby chyba każdą z was. Nie ma w nim krzty sztuczności, a wyczuwalna jest jedynie czysta słodycz gumy balonowej. Każda aplikacja tego peelingu znacznie poprawia mi humor.
PS Peeling smakuje równie wspaniale, jak pachnie! Gratka dla łasuchów :)

 

Różowa pasta rewelacyjnie wygładza i natłuszcza usta. Takie wypielęgnowane wargi, pozbawione choćby jednej suchej skórki, są idealną bazą pod wszelakie szminki. Szczególnie wielbicielki matowych pomadek powinny być zachwycone!


Na koniec zerknijmy na skład:
Caster Sugar, Vitamine E, Jojoba Oil, Vegetable Glycerin, Pink Mica, Bubble Gum Flavour Oil. 

To wszystko. Jak widać niewiele potrzeba, aby uszczęśliwić kobietę ;) 

Jeśli czujecie się skuszone (a mam wielką nadzieję, że tak :D), to zerknijcie na stronę Full Mellow. Tam możecie kupić Candy Floss za 25zł. Jeśli jednak to dla was za mało, to możecie go też znaleźć w sierpniowym pudełku Natural Beauty Box Just Relax, o którym pisałam TUTAJ :) Pamiętajcie, że do 25.08 obowiązuje darmowa wysyłka. Przyznam się, że ja już skorzystałam i niecierpliwie czekam na paczkę :)

Miłego dnia, 
Yuki

piątek, 8 sierpnia 2014

Ziaja liście manuka - pasta do głębokiego oczyszczania przeciw zaskórnikom


 Od producenta: 
Głęboko oczyszczający, spłukiwany produkt w formie pasty. Skutecznie redukuje niedoskonałości skóry. Przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość.

Substancje czynne: 
- głęboko oczyszczające Ekstrakt z liści Manuka o działaniu antybakteryjnym
- ściągająco-normalizująca zielona glinka 
- aktywna baza myjąca

• Odblokowuje pory skóry z nadmiaru sebum. 
• Ma delikatne właściwości ściągające i złuszczające.
• Zapobiega powstawaniu zaskórników. 
• Przeciwdziała tworzeniu nowych niedoskonałości skóry. 
• Przygotowuje skórę do zabiegów pielęgnacyjnych.

 
 Cena:  Około 8zł
 Pojemność:  75ml
 Zapach:  Uwielbiam go! Jest delikatny, nieco miętowy, po prostu niesamowicie przyjemny i taki... rześki.
 Konsystencja:  Gęsta pasta - jak sama nazwa produktu wskazuje ;)


 Opakowanie:  Plastikowa tubka z porządnym zatrzaskiem.


 Dostępność:  Sklepy stacjonarne Ziaja lub sklep internetowy.
 
Moja opinia: 
Produkt ten natychmiast stał się wielkim hitem wśród blogerek. Odkąd się pojawił w sprzedaży robi prawdziwą furorę! Czy sprawdził się i u mnie? 
Tak! Przyznam się, że nie oczekiwałam cudów - w końcu za pastę zapłaciłam niecałe 8zł, ale lubię Ziaję i postanowiłam jej zaufać. 
W moim przypadku największym zaskoczeniem okazała się konsystencja oraz formuła. Mianowicie pod nazwą "pasta" tak naprawdę kryje się całkiem konkretny peeling. W ogóle się tego nie spodziewałam (jak pewnie większość dziewczyn, które zakupiło ten kosmetyk), ale dla mnie to plus, ponieważ moja skóra bardzo lubi wszelakie złuszczanie. Dodam jeszcze, że drobinki są dość ostre, ale przy delikatnym masażu nie ma mowy o zrobieniu sobie krzywdy. 
Właściwie efekty widać już po pierwszym zastosowaniu. Cera staje się niewyobrażalnie gładka, pory zostają zwężone, a wągry mniej widoczne. Nie ma mowy o ściągnięciu, czy podrażnieniu. Zmywanie pasty nie stanowi żadnego problemu. Używam jej już od około miesiąca i nie mam jej absolutnie nic do zarzucenia. W tak krótkim czasie nieco zredukowała wydzielanie się sebum, mój nos wydaje się zdecydowanie "czystszy" i prawie w ogóle nie pojawiają mi się zaskórniki. Skóra jest świetnie oczyszczona oraz odświeżona. Czegóż chcieć więcej. 
Spotkałam się z opiniami, że kosmetyk ten wysusza. Zgodzę się - posiadaczki cer innych niż tłusta, czy chociażby mieszana powinny uważać. Ja bez problemu stosuję pastę codziennie, ale dla niektórych z was może to być za często. 
Doczepię się jeszcze do opakowania. Jak dla mnie strasznie trudno je zamknąć. Co prawda świadczy to o niebywałej szczelności, ale jednak bywa kłopotliwe. 
Podsumowując, uważam, że jest to fantastyczny produkt. Jeśli lubicie mocne oczyszczenie, ale bez niepożądanych efektów, to gorąco zachęcam do zapoznania się z pastą. Kosztuje niewiele, a działa jak należy, więc osobiście jestem z niej ogromnie zadowolona. 

 Skład: 
 

Używałyście jej? :)
 
Miłego dnia, 
Yuki

wtorek, 5 sierpnia 2014

Pupa Lasting Color Glossy Nail Polish 624 - dziewczęcy brudny róż :)

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Lakier zawiera w sobie mikroskopijne różowe drobinki, które jednak bardziej widoczne są w buteleczce niż na paznokciach. Można je wyłapać dopiero pod ostrym światłem. Moim zdaniem nadają lakierowi więcej wymiaru (o ile można to tak określić) i sprawiają, że kolor wbrew pozorom nie jest taki oczywisty.

TUTAJ możecie zobaczyć piękny granatowy odcień z tej samej serii :)

Miłego dnia, 
Yuki