Cena: około 60-70zł
Pojemność: 8,5g
Dostępność: Drogerie internetowe (np. mintishop.pl)
Opakowanie w dotyku wydaje się dość tandetne, ale w rzeczywistości okazało się naprawdę solidnie wykonane. Zawiera spore lusterko.
Kolor - złotawy, szampański, bez żadnych różowych tonów.
Moja opinia:
Nienawidzę bronzerów, za to wprost uwielbiam róże i w szczególności rozświetlacze. Po prostu nie mogę przejść obojętnie obok tych wszystkich pięknych, iskrzących, kolorowych cudeniek z często finezyjnie wyżłobioną powierzchnią. Teraz już chyba wiecie, dlaczego skusiłam się na Mary-Lou :)
Moim zdaniem ten produkt nie ma wad. Oczywiście dla niektórych takową może być cena, ale biorąc pod uwagę to, jaki jest wydajny, myślę, że jest całkiem w porządku i "do przełknięcia". Na mojej bladej skórze prezentuje się po prostu fantastycznie - nie odcina się, bajecznie się blenduje i jakby naturalnie "wtapia się" w cerę. Nie ma w sobie absolutnie żadnych drobinek, dzięki czemu daje nam efekt niesamowitej połyskującej tafli. Twarz wygląda po prostu zdrowo i promiennie, a pod światło wręcz zniewalająco. Zdecydowanie można budować nim intensywność blasku. Mi wystarcza delikatne, kilkukrotne muśnięcie pędzlem po kościach policzkowych. Posiadam skórę tłustą, ale Mary-Lou utrzymuje się u mnie bez zarzutu. Chyba najdłużej testowałam ten kosmetyk na studniówce i wierzcie lub nie, ale był ze mną w stanie nienaruszonym dobre 10 godzin. Rozświetlacz ma zaskakująco miękką konsystencję i wystarczy dosłownie lekko dotknąć go pędzlem, aby ten nabrał wystarczającą jego ilość. Dodam jeszcze, że jest to produkt iście wielozadaniowy. To znaczy, że z powodzeniem możemy go używać jako cień do powiek oraz oczywiście jako typowy puder rozświetlający i aplikować go na szczyty kości policzkowych, łuk kupidyna, wierzch nosa, pod łuk brwiowy - gdzie tylko zechcemy! ;)
Jest to mój pierwszy kosmetyk od theBalm, ale bardzo pozytywnie zaskoczył mnie swoją jakością i wykonaniem. Mam ogromną chrapkę na ich palety cieni, ale raczej w najbliższej przyszłości żadnej sobie nie sprawię (mam inne, ważniejsze potrzeby). Jeśli jesteście fankami soczystego glow na skórze, to serdecznie polecam wam Mary-Lou Manizer ♥
Efekt:
W cieniu prezentuje się raczej nieśmiało.
Za to w słońcu/pod światło lśni jak szalony!
Skład:
Miłego dnia,
Yuki ♥
Ja mam na niego chrapkę :D tylko hajs muszę odłożyć :D
OdpowiedzUsuńTeż się na niego dość długo czaiłam właśnie ze względu na cenę ;)
UsuńNapatrzyłam się już na wiele swatchy i marzy mi się ten rozświetlacz ;D
OdpowiedzUsuńPolecam, jest fenomenalny :)
UsuńUwielbiam go!!! Jest piękny
OdpowiedzUsuńOj, tak ^_^
UsuńKiedyś go kupię, tyko najpierw muszę wyleczyć cerę. Może zrobisz notkę o swojej kolekcji kosmetyków ?
OdpowiedzUsuńJa nie używam go w każdym makijażu, bo też nie posiadam idealnej cery, ale czasem po prostu nie mogę się powstrzymać ;) Całkiem niedawno dodałam post, w którym pokazywałam wszystkie produkty do ust, jakie posiadam. Nie wiem, czy pokażę resztę. Może kiedyś :)
UsuńRzeczywiście połysk jest soczysty i namiętny :D
OdpowiedzUsuńIdealnie to określiłaś haha :D
UsuńTo był mój pierwszy rozświetlacz:) lubię go:)
OdpowiedzUsuńMary jest moim pierwszym rozświetlaczem z tak dobrej firmy, więc na pewno będę mieć do niego ogromny sentyment :)
Usuńmam od jakiegoś czasu, ale używam bardzo rzadko, jeszcze nie umiem nie robić z siebie bombki ;) jedyny minus to to, że Mary jest bardzo krucha - nie przeżyła lotu samolotem i musiałam ją potem naprawiać :))
OdpowiedzUsuńJa wprost uwielbiam, kiedy moja cera w niektórych partiach tak ładnie połyskuje ;) Oj, mi na szczęście jeszcze ani razu nie spadła (do tej pory z nią nie podróżowałam). Od teraz będę jeszcze bardziej na nią uważać.
UsuńJa czaję się na rozświetlający bronzer z tej firmy ;)
OdpowiedzUsuńJuż prędzej kupiłabym ich zwykły puder, bardzo nie lubię bronzerów ;p Ale widziałam w sieci jak prezentuje się na skórze innych i muszę przyznać, że daje ładny efekt :)
UsuńChętnie bym go wypróbowała na sobie. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skusisz i go zakupisz :)
UsuńMam go i również polubiłam, chociaż wolałabym chłodniejszy kolor.
OdpowiedzUsuńBtw polecam również róże i bazę pod cienie ;)
Mi właściwie odpowiada taki, jaki jest :) Na róż mam chęć, ale nie wiem, czy ostatecznie nie zdecyduję się na Benefit Hervana lub MAC Well Dressed.
Usuńefekt świetny :) czaje sie na niego juz od dluzszego czasu
OdpowiedzUsuńZachęcam do zakupu, warto ;)
UsuńJa go wprost uwieeeelbiam! Jeden z nielicznych produktów, o których mogę powiedzieć "idealny" - perfekcyjny efekt tafli na twarzy, a jednocześnie wspaniały, szampański cień. Dla mnie must have ;)
OdpowiedzUsuńMamy o nim takie samo zdanie ^_^
UsuńMoże jestem jedyna,ale jak dotąd nie używałam rozświetlaczy,przy cerze w jakimś tam stopniu tłustej to taki bonus, heh wiem,ze to zupełnie inny efekt. A o tym the Bam trochę się nasłuchałam oczywiście w dobrym znaczeniu ;p
OdpowiedzUsuńTeż wcześniej nie byłam fanką błysku na skórze, natomiast od jakiegoś czasu przepadam za efektem "dewy" :)
UsuńTeż go uwielbiam, właściwie to nie wychodzę z domu bez muśnięcia twarzy mary-lou :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że skóra nim muśnięta wręcz ożywa, więc doskonale cię rozumiem ;)
Usuń