Jakoś nieczęsto zdarza mi się tworzyć post z faworytami danego miesiąca. Po prostu nie chcę polecać wam "pierwszych lepszych" produktów ;) Poza tym rzadko można zetknąć się z prawdziwą perełką, a ja potrafię być wybredna. Jednak przez ostatnie dwa miesiące było mi dane używać kilku naprawdę fantastycznych kosmetyków.
Oto moi ulubieńcy:
Twarz
Ziaja krem do twarzy nawilżająco-matujący 25+
Jedno z moich większych odkryć! Mimo swojej treściwej konsystencji, wchłania się błyskawicznie i to do całkowitego matu. Redukuje błyszczenie się cery, bardzo dobrze nawilża skórę, nie zapycha jej, znakomicie sprawdza się pod makijażem. Pachnie nieco intensywnie, co niektórym może nie przypaść do gustu. Za tak cudowny krem zapłaciłam około 10zł, co już w ogóle jest totalną rewelacją. Poleciłam go koleżance i ona również jest nim oczarowana :D
The Face Shop Herb Day 365 Cleansing Foam (acerola)
Kolejny fantastyczny azjatycki produkt, który przybył do mnie prosto z Korei :3 Pianka pachnie przecudnie, a zmywanie nią makijażu to sama przyjemność. Bardzo wydajna oraz łagodna, nie wysusza skóry.
Alpha-New tonik z kwasem glikolowym i mlekowym
Zakupiłam go po rekomendacji nissiax83 i absolutnie nie żałuję. Nie jest zbyt tani - za 125ml płacimy około 35zł, ale zdecydowanie warto mu się przyjrzeć. Aplikuję go codziennie wieczorem, przed pójściem spać, od około miesiąca. Delikatnie złuszcza, ale nie wysusza. Pomaga mi zlikwidować przebarwienia oraz wyrównuje strukturę skóry - dzięki niemu wszelakie grudki na brodzie niemalże zniknęły. Bez wahania kupię kolejną buteleczkę.
Olejek z drzewa herbacianego
Nie wiem, dlaczego zdecydowałam się go kupić dopiero teraz. Jest naprawdę świetny. Nakładam go punktowo na wszelakie wypryski. Zmniejsza obrzęk, łagodzi zaczerwienienie, przyspiesza gojenie.
Australijska glinka czarna
Całkiem niedawno myślałam, że to glinka zielona ma najsilniejsze właściwości oczyszczające. Jednak okazało się, że w porównaniu do glinki czarnej jest całkiem łagodna :p Australijska glinka czarna z wyglądu przypomina sproszkowany węgiel, piekielnie trudną ją zmyć samą wodą (konieczne jest zastosowanie mydła lub żelu do twarzy), brudzi wszystko dookoła, ale działa fenomenalnie! "Niszczy" wszystkie wypryski, zaskórniki i inne niedoskonałości. Już po dosłownie paru aplikacjach nie ma po nich śladu. Co mnie zaskoczyło - nie wysusza cery. Najlepsza glinka, jaką posiadam~
Włosy & Ciało
Batiste Tropical - suchy szampon
Zanim kupiłam tę buteleczkę, nie rozumiałam fenomenu suchych szamponów. Jednak okazało się, że naprawdę mogą się przydać ;) Czasem, na drugi dzień po umyciu, moja grzywka traci na objętości, czego wręcz nienawidzę. Wystarczy spryskać ją Batiste i wszystko wraca do normy <3
Original Source Coconut - żel do mycia
Nie jest to może idealny zapach kokosa, ale twórcy OS naprawdę się postarali. Żel pachnie słodko (ale nie dusząco) i mlecznie. Prawdziwa gratka dla wielbicielek tego orzecha :)
Kolorówka
Bourjois Twist Up The Volume Mascara
Naprawdę długo zastanawiałam się nad zakupem tej mascary, ale akurat była promocja -40%, więc ostatecznie zaryzykowałam. Okazało się, że jest to najlepszy tusz, jaki stosowałam :3 Przebił nawet mój ulubiony Max Factor False Lashes! Przez pierwsze kilka aplikacji potwornie skleja rzęsy (musiałam je dodatkowo rozczesywać inną szczoteczką), ale ostateczny efekt, jaki nim uzyskuję jest dosłownie powalający. Rzęsy jak z reklamy to mało powiedziane ;D Do tego nie osypuje się prawie w ogóle, co jest kolejnym ogromnym plusem. Polecam!
MAC Mineralize Skinfinish Natural (Light)
Skóra po jego aplikacji wygląda tak, jakby została wygładzona w Photoshopie ;) Daje naprawdę rewelacyjny efekt, który wygląda bardzo naturalnie. Cera wprost promienieje i wydaje się wypoczęta. Również długo się utrzymuje, nie zapycha, nie podkreśla skórek, jest wydajny. Bez obaw mogą go stosować osoby ze skórą mieszaną, jednak dla posiadaczek cer tłustych raczej będzie za słabo matujący. Nie żałuję zakupu i planuję zainwestować też w Studio Fix.
Holika Holika Aqua Petit Jelly BB Cream #1
Na dzień dzisiejszy jest to chyba mój ulubiony BB Cream, ponieważ naprawdę dobrze kryje wszelkie niedoskonałości skóry. Jego konsystencja jest niezwykle interesująca, nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam. Trzeba go szybko rozsmarowywać, bo błyskawicznie zasycha i muszę uważać, aby nie narobić sobie smug. Dobrze matuje, stapia się z cerą i przyzwoicie długo się utrzymuje. Mogłabym nawet na niego nie nakładać pudru, ale jednak wolę go utrwalić.
Sleek paleta Vintage Romance
Moim zdaniem jest to najpiękniejsza paleta, jaką Sleek wypuścił na rynek :) Kolory, jakie w niej znajdziemy to przede wszystkim złota i fiolety, które uwielbiam. Cienie są bardzo dobrej jakości, trwałe i mocno napigmentowane.
Pozostałe
♥ Lipton herbata czarna z karmelem i wanilią ♥
PS
Na początku stycznia pojawią się oczywiście ulubieńcy roku 2013. Raczej nie będzie ich wielu, ale przecież liczy się jakość, a nie ilość :)
Niestety nie znam żadnego Twojego ulubieńca, ale chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o paletę Sleeka to zgadzam się z Tobą - cudowna paletka :)
OdpowiedzUsuńŻel OS uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńw tym momencie mam pianke do mycia z Holika Holika z Acerola :) ma piekny zapach :)
OdpowiedzUsuńHerbatke tę odkryłam ponad rok temu i do dziś jest jedną z ulubionych ;] Bardzo dobra jest również Lipton z marakują polecam ;] Co do kosmetyków mam pytanko odnośnie The Face Shop Herb Day 365 Cleansing Foam (acerola) czy byłaby w stanie zmyć mocno kryjący bb za pierwszym podejściem? A co do glinek to nawt nei wiedziałam o istnieniu czarenj, za to u mnie jak dotąd najlepiej sprawdza się różowa ;]
OdpowiedzUsuńNawet lubię marakuję, więc może się skuszę na tę herbatę :)
UsuńOsobiście (dla pewności) zmywam BB dwa razy. Jednakże pianki naprawdę nie potrzeba dużo (wystarczy nieco większa kuleczka od ziarnka groszku), aby oczyścić skórę, więc nie wpływa to jakoś znacznie na wydajność produktu.
Glinki różowej jeszcze nie miałam, ale chętnie bym ją wypróbowała~
Dobrze wiedzieć ;) Obecnie posiadam piankę z misshy, jestem z niej całkiem zadowolona choć dużym mankamentem jest nie znośny chemiczny zapach i fakt,że nie zawsze zmyje dokładnie bb (te mocniej kryjące). A co do suchego szamponu polecam Isane tani odpowiednik (na promocji ok.6zł w rossmanie),mi np.basiste nie pod pasowały działanie identyczne jak isany tyle,że mimo nie wielkiego opakowania (jestem posiadaczka długich włosów do pasa) starczyła mi na dłużej,a cena basiste to 16 czy 18 zł.
Usuńmiało być średnio zadowolona ;p
UsuńJeśli chodzi o Misshę, to zastanawiałam się nad pianką Super Aqua Refreshing, ale ostatecznie przekonał mnie owocowy zapach tej z The Face Shop ;)
UsuńHmm, też mam włosy do pasa, ale suchego szamponu używam tylko do odświeżenia grzywki. Nie widziałam u mnie tego z Isany, następnym razem muszę się uważniej rozglądać.
Mogę zapytać jakiego BB używasz? Chętnie bym wypróbowała jakiś mocno kryjący :)
Jasne, przez pewien czas (próbki oraz pewna część pełnowymiarowego opakowania) Holika Holika Lumios silk oraz Skin79 Triple Functions (ten w pomarańczowym opakowaniu) .Żadnego nie polecam,choć w jednym poście na moim blogu (tworzę post z wrażeniami po takim czasie) byłam zachwycona wersja orange tak po miesiącu zaczął mnie zapychać, krost było tyle ,ze po prawie 3 miesiącach wciąż mam niektóre z nich. Pomimo pianki oczyszczającej misshy używanej 2 krotnie do demakijażu, innych eksperymentach oczyszczania twarzy jak wieloetapowe oczyszczenie zapycha,zapycha i jeszcze raz zapycha! Nie dawno zamówiłam 2 nowe kremy w nadziei ,że będą mi odpowiadać Tonymoly dear me oraz skin79 proffesional care .Co do suchego szamponu używam rzadko przy skórze głowy (na długości przetłuszczają się wolniej) w bardzo awaryjnych sytuacjach na cała głowę lecz jestem ostrożniejsza gdyż już raz dostałam od niego łupieżu przez zbyt często stosowanie.
Usuńprzepraszam zamiast holika holika lumios silk chodziło mi o Etude house Precious Mineral
UsuńNie wiedziałam, że prowadzisz bloga! :D Koniecznie muszę na niego zajrzeć. Czytałam wiele pozytywnych opinii o Etude Precious Mineral i nawet rozmyślałam nad jego kupnem, tak samo zastanawiałam się nad Skin79 Orange. Ale skoro nie polecasz, to już raczej się na nie nie skuszę… Przedwczoraj kupiłam sobie zwykły, apteczny podkład (pierwszy raz od chyba 3 lat ;p) – Pharmaceris intensywnie kryjący. Może mam jakieś omamy, ale wydaje mi się, że jest za ciemny x_x, oczywiście mam odcień 01. No cóż, aplikowałam go dopiero dwa razy na buzię, więc nie będę panikować zawczasu :D
Usuńhehe już ponad rok go pisze,ale nie mam specjalnie wielu czytelników, dzięki za odwiedziny ;) co do tych kremów, ja również sie wahałam potem znalazłam próbki i stwierdziłam,że to dobry pomysł przed zakupem pełno wymiarowego opakowania przez co zamist kupić krem na początku września dostałam go jakos na pocz pażdziernika zanim przesyłka doszła,a szła sporo bo aż z Singapuru ,potem czas testów i następna zamówienie. Na Precious mineral się poznałam bez wykładania na niego nie wiadomo ile (potem dostałam od kogoś pełny wymiar,ale choć próbowałam się przekonać to naprawdę nie było jak) i choc zapowiadało sie naprawdę cudownie (przez 7 czy 9 dni używania pod rząd mnie nie wysypał ) to z efektami jego działania borykam sie do dziś. Obecnie mam tylko 1 leciutki krem bb który teraz sie nei nadaje ze względu na stan skóry który nie chcę zapeszyć,ale dziś bardzo sie poprawił. Kilka dni temu zakupiłam mój pierwszy Revlon z serii colorstay na promocji za zaledwie 40zł (poprzednia cena to 80) używam go od 2 dni ale bardzo podoba mi sie efekt który daje skórze - satynowe wykończenie. Na razie go przetestuje go i poczekam jak sprawdza się w różnych sytuacjach. Co do aptecznych podkładów w sumie nigdy z nich nei korzystałam. Choć kiedyś się zastawiałam i jesli juz miałabym zakupic to z Ivostinu, jakos kosmetyki Pharmaceris na mnie nie działają.
UsuńZaobserwowałam :) Ech, przygody z podkładami i BB... Pamiętam, że kupiłam sobie Revlon CS jak zaczęłam się interesować makijażem itp. Byłam wtedy chyba w pierwszej gimnazjum, ewentualnie drugiej ;p Jakoś średnio miło go wspominam, dlatego obecnie mam opory przed jego ponownym kupnem, choć wiem, że zbiera dużo pozytywnych opinii. Jestem pewna, że teraz zupełnie inaczej bym na niego patrzyła. Może kiedyś mi przejdzie i się na niego skuszę ;D Ogólnie to coś ciężko mi dopasować podkład, czy nawet BB Cream, bo mam wrażenie, że we wszystkich moja skóra wygląda nieładnie :/
UsuńJuż nawet myślę nad zakupem jakiejś podróby Beauty Blendera (oryginał jest zdecydowanie za drogi), żeby to jakoś estetycznie wyglądało.
UsuńAch ostatnio jestem tak roztargniona,że dopiero teraz się skapnęłam dzięki ogromne ;) O Revlonie śłysząłam juz z rok temu,ale jego cena mnie odstraszała, powiem szczerze ,ze u mnei trzyam sie sporo,naprawdę nie sciera po całym dniu i pod koniec wytarczy przypudrować czółko i naprawdę ładnie kryje ,za recenzje sie jeszcze nie wzięłam ,ostatnio dłuzej testuje kosmetyki po bb orange stałam sie ostrożniejsza. Ja mam tak samo przy zarówno podkładach i bb mam wrażenia,że dziwnie wyglądają na mojej twarzy. Ja nei rozumiem tej całej farsy na beauty blendera ,szczeólnie ze nei jest on zbyt trwały,ja radzę sobie rozcierajac podkład palcami albo gabęczka i jestem zadowolona ;)
UsuńW takim razie jak mi się skończy jakiś podkład/BB to go zakupię ;) Przemyślałam całą sprawę i rozmyśliłam się - nie chcę podróby Beauty Blendera, przypomniało mi się o moim flat topie z EcoTools! ;D
UsuńSuper ulubieńcy, ale zastanawia mnie jedno: DLACZEGO UŻYWASZ KREMU 25+???
OdpowiedzUsuńWybierając kosmetyk do twarzy nie patrzę na przedział wiekowy, który czasem widnieje na opakowaniu, a kieruję się potrzebami mojej skóry oraz jej rodzajem :) Ów krem ma jedynie nawilżać oraz redukować wydzielanie sebum, więc nie jest jakiś inwazyjny. Mimo 18 lat mogłabym już nawet stosować produkty przeciwzmarszczkowe, ponieważ nie sądzę, aby mi to zaszkodziło. "Lepiej zapobiegać niż leczyć" :) Azjatki stosują takie kosmetyki już od najmłodszych lat, aby długo cieszyć się piękną, jędrną skórą.
UsuńZgadzam się co do Vintage Romance :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki, ale niestety akurat czarna jest dla mnie za mocna :) Nie miałam jeszcze Australijskich, więc muszę poszukać jakiejś dla mnie :) A co do pudru z MAC'a to się zgadzam w 100% rewelacja i skóra jak po Photoshopie! :D
OdpowiedzUsuńMam jeszcze oliwkowozieloną glinkę australijską. Według mnie obydwie działają podobnie, choć czarna to jednak prawdziwa bomba :D
UsuńO Original Source też ostatnio u siebie wspominałam, ale akurat o zapachu z limitowanej edycji zimowej, który mam akurat w domu. Herbata karmelowa - ostatnio kupiłam sobie karmelowo-śmietankową w five o'clock i niestety moja młodsza siostra szybko wyjadła mi z niej większość kosteczek karmelu... :P Smak jednak pozostał wspaniały.
OdpowiedzUsuńwww.rosee-hirst.blogspot.com
Zapach Raspberry & Cocoa (wiem, bo zajrzałam na twój blog) również jest cudowny, mam jeszcze z połowę opakowania :)
UsuńAch, w takich sklepikach z herbatami zawsze unosi się przepiękna woń ^^
wrr szukam już od dłuższego czasu kokosowego OSka i nie mogę trafić :] Ale się nie poddaję ;) A co do herbaty to wolę karmel od Dilmah :)
OdpowiedzUsuńU mnie w mieście są zawsze w Rossmannie. Powodzenia w poszukiwaniach~
UsuńMożliwe, że próbowałam tej od Dilmah, ale było to tak dawno, że nawet nie pamiętam smaku :(
znam i lubię tylko jeden produkt, zgadnij jaki? xD
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że tusz Bourjois ;D
UsuńJak dla mnie to wszystkie żele Original Source powalają, najbardziej uwielbiam lemon. :-) A herbata jest obłędna!
OdpowiedzUsuńhttp://miss-emael.blogspot.com/
Może i nie wszystkie zapachy mnie powaliły, ale i tak każdego ich żelu używam z wielką przyjemnością :D
UsuńMnie oczarowała pomarańcza&lukrecja ,macademia oraz czekolada.
UsuńO tak - Chocolate & Orange jest jednym z moich ulubionych zapachów. Mango & Macadamia również, a poza tymi dwoma jeszcze kilka innych ;D
UsuńIch oferta jest bogata ,zarówno jesli chodzi o bardzo słodkie zapachy jak i te orzeźwiające jak cytryna ;]
UsuńMiędzy innymi właśnie dlatego lubię Original Source :)
Usuń