wtorek, 15 października 2013

Recenzja: Etude House Happy Essential Foam 40% hyaluronic acid


Cena: Od około 7$ wzwyż.
Pojemność: Pełnowymiarowe opakowanie ma 150ml.
Dostępność: Ebay.
Zapach: Oj, ciężko mi go opisać, ale jest naprawdę przepiękny!
Konsystencja: Gęsta, lepka maź. 


Opakowanie: Miękka tubka. Pełnowymiarowe opakowanie jest na zatrzask, zaś moja miniaturka ma zwykłą zakrętkę.


Moja opinia:
* Bardzo dogłębnie oczyszcza! Naprawdę już po pierwszym użyciu byłam zszokowana, jak ta pianka wspaniale myje skórę. Czasem aż "piszczała" z czystości. 
* Nadaje się zarówno do stosowania jako poranny oczyszczacz, jak i produkt do demakijażu. Tylko, aby całkowicie usunąć BB Cream (nie używam podkładów), puder itp. należy umyć buzię dwa razy. Mi to nie przeszkadza, zwłaszcza, że kosmetyk jest szalenie wydajny. Malutka tubka o pojemności 30 ml starczyła mi na około 1,5-2 miesiące niemalże codziennego użytkowania. Ponad to, na jednorazową aplikację wystarczy nam ilość nie większa niż ziarnko groszku. 
* Podczas masowania "lepka maź" zamienia się w kremową i puszystą piankę. Osobiście niesamowicie umila mi to demakijaż i odkąd stosuję produkt Etude robię to o wiele chętniej niż kiedyś.
* Uspokaja i koi cerę, zmniejsza zaczerwienienia, łagodzi podrażnienia oraz ranki.
* Nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Buzia jest niesamowicie miękka w dotyku.
* Od razu po wytarciu ręcznikiem skóra jest trupio blada. Jednak nie sądzę, aby pianka dawała trwałe efekty rozjaśniające. Choć mi trudno to zauważyć, bo zawsze jestem "biała jak ściana" :p
* Po jakimś czasie nieco wysusza cerę. 
* Ta wersja będzie idealna dla cer tłustych, mieszanych i problematycznych. Cała seria liczy bodajże 5 wariantów.
Podsumowując: Był to mój pierwszy kosmetyk tego typu i ogromnie się cieszę, że go wypróbowałam! Teraz już wiem, że wolę treściwą piankę od tradycyjnego żelu. Bardzo możliwe (99% ;)), że jak wykończę Vichy Normaderm to całkowicie przerzucę się na azjatyckie cleansing foams. Polecam każdemu ♥ Szczególnie, że jest w czym wybierać. Każda cera znajdzie coś odpowiedniego na swój problem :)
Ocena: 6-/6

12 komentarzy:

  1. Szkoda, że wysusza skórę. Może trzeba go stosować na przemian z innymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi akurat owe lekkie wysuszenie nie przeszkadzało, ponieważ rekompensowało mi to naprawdę świetne oczyszczenie skóry. Od nawilżenia mam krem ;)

      Usuń
  2. juz od dawna zagladam na ta pianke na ebay :) nie moglam sie zdecydowac:) teraz kupie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moze spróbuje ,ale wysusza ; /
    Ciekawy blog i opinie . Obserwuje *-*
    http://kissmeifyouwant.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wysusza aż tak dramatycznie. Można ją używać np. co drugi dzień dla dogłębnego oczyszczenia.
      Dziękuję! :)

      Usuń
  4. szkoda, że wysusza. niestety przy mojej tłustej cerze wzmaga to jeszcze produkcję sebum ;/ ale może kiedyś na próbkę się skuszę i sama ocenię :)

    Zapraszam do mnie: asialova.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim wypadku stosowałabym ją naprzemiennie z czymś bardziej nawilżającym lub neutralnym dla skóry :)

      Usuń
  5. podoba mi się, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie trochę przeraża efekt 'squeaky clean'... wolę klasyczne oleje i micelki chyba, choć uwielbiam azjatyckie kosmetyki i ta pianka też mnie już kusiła nie raz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię czuć, że moja buzia jest porządnie oczyszczona ;) Olei do mycia twarzy jeszcze nie próbowałam, może kiedyś się skuszę.

      Usuń
  7. Zachęciłaś mnie, szkoda,że mniejsze opakowania nie są dostępne na polskich stronach z azjatyckimi kosmetykami,osobiście lękam się zakupów na ebayu. Swoją drogą zamówiłam dziś pianką oczyszczającą misshy do zmycia bebika zobaczymy jak się sprawdzi ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zakupiłam tę sztukę na allegro u polskiego sprzedawcy :) Zaś pełnowymiarowe opakowania są chyba tylko na Ebay... Mam nadzieję, że pianka się u ciebie sprawdzi :)

      Usuń