Od producenta:
To połączenie
egzotycznej świeżości owoców pomarańczy ze słodyczą cukru trzcinowego. Dzięki
drobnym cząsteczkom peeling dokładnie usuwa obumarły naskórek, poprawiając przy
tym krążenie. Gliceryna natomiast pozostawia skórę nawilżoną i miękką w dotyku.
Kosmetyk jest bardzo delikatny, dlatego też można go śmiało stosować w
codziennej kąpieli.
Cena: 8,99 zł
Pojemność: 200 ml
Zapach: Może i
da się wyczuć lekką woń pomarańczy, ale zdecydowanie przeważa tu jakaś dziwna,
sztuczna nutka. Prawie w ogóle nie trzyma się na ciele.
Konsystencja: Żelowa,
wręcz nieco galaretowata.
* Największym
minusem tego „peelingu” jest to, że nie spełnia swojej podstawowej funkcji. Zatopione
w nim drobinki (przypominające naprawdę miałki piasek) są tak małe i jest ich
tak niewiele, że prawie ich nie czuć na skórze.
* Spływa z
ciała, co utrudnia aplikację.
* Posiada
opakowanie w formie wygodnej w użyciu, miękkiej tuby z zatrzaskiem.
* Nieco się
pieni podczas masowania.
* Nie wysusza
skóry.
* Niewydajny.
Podsumowując: Według
mnie ów kosmetyk nie powinien być nazwany peelingiem, ponieważ nie ma z nim nic
wspólnego. Dla mnie produkt tego tupu ma, że tak to określę, szorować skórę, a nie głaskać ją. Zdecydowanie
nie dla mnie, nie polubiliśmy się.
Ocena: 2+/6
Skład:
oo a gdzie drobinki ;??
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że właśnie prawie w ogóle ich nie ma ;p
Usuńoooj, a już czytałam z zamiarem kupienia, a tu klops :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam Alterre, ale chyba kupno tego peelingu sobie podaruję ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie mówiąc nie warto...;)
OdpowiedzUsuńno to widzę, że lipa ;<
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią.
OdpowiedzUsuńoo to dzięki za ostrzeżenie!!:))
OdpowiedzUsuń