czwartek, 31 marca 2011

Wibo extreme nails.

Dziś mała recenzja lakierów o nazwie wymienionej w tytule ;)
- Przede wszystkim wybór kolorów jest ogromny. Nie wymienię wam liczby, ale jak patrzę na półkę, to dostaję oczopląsu
- Buteleczka prostokątna jest dość estetyczna, dobrze się operuje rączką, choć wolę zaokrąglone
- Kolory matowe, z lekkimi drobinkami (efekt podobny do perły)... nie mogę sobie przypomnieć, czy są jeszcze odcienie z jakimś większym brokatem :p
- Konsystencja dość rzadka, lecz wystarczą dwie warstwy, aby ładnie pokryć paznokieć
- Co do trwałości to... trochę zawodzą. Wczoraj pomalowałam sobie pazurki (bez żadnych base, czy top coatów ), a dziś już miałam lekkie odpryski.
- Pędzelek niezwykle przypadł mi do gustu, ponieważ jest dość szeroki i precyzyjnie nakłada lakier, bez smug :)
- Niewiarygodnie szybko schną
- Pojemność 8 ml
- Cena (u mnie) 5,39zł

 jak na razie mam 4 odcienie, ale myślę, że kolekcja się powiększy ;)
 sama nie wiem jaki to odcień. z początku myślałam, że szary, ale to jest chyba jednak delikatna kawa z mlekiem... nr 85
 liliowy ;) nr 63
 niezwykle energetyzujący niebieski, przecudowny... nr 58
srebro z lekkimi drobinkami, niemalże perła... nr 388

sobota, 26 marca 2011

Ukojenie dla łapek :)

Witam :) Postanowiłam zapoznać was z właściwościami mojego ulubionego kremu do dłoni. Miałam ich wiele, ale żaden nie chronił ich tak dobrze jak ten. O jaki specyfik chodzi? Oczywiście Garnier L-Bifidus :) Kosztuje malutko, bo około 5-6zł. Pojemność: 75ml. Konsystencja: dość lejąca się, ale za to szybko się wchłania. Opakowanie: tubka z zakrętką. Zapach: jak dla mnie niesamowity. 
Jak dotąd dostępne są 4 wersje:
- z ekstraktem z masła shea
- z ekstraktem z miodu
- z ekstraktem z aloesu
- z ekstraktem z mango
Nie stosowałam jeszcze tego z aloesem, ale wszystko przede mną ;) Ogólnie podsumowując jest to idealny krem dla suchych dłoni, które marzną i są skłonne do popękania. W zimę miałam z tym ogromny problem, ale gdy kupiłam to małe cudeńko, wszystko wróciło do normy. Łapki były miękkie, gładkie i nawilżone (wsmarowuję go codziennie przed snem). Sama się zdziwiłam, że jakikolwiek specyfik mi pomoże. A jednak ;) Raczej nie zmienię tego kremu na żaden inny. Serdecznie polecam! :)


poniedziałek, 21 marca 2011

Światowy Dzień Poezji!

Dziś dowiedziałam się o tym dniu z radia. Zaskoczyli mnie, ponieważ w ogóle nie wiedziałam o jego istnieniu. Oczywiście zaskoczenie pozytywne, bo jak mogliście zauważyć w poprzednim poście poezję lubię :). Zajrzałam do Wikipedii i dowiedziałam się następujących rzeczy: 
Dzień ten obchodzimy 21 marca, a ustawodawcą jest UNESCO (jesień 1999 r).Główne uroczystości odbywają się w Paryżu, a celem tego dnia jest promowanie czytania, pisania, publikowania i nauczania poezji na całym świecie. UNESCO zadeklarowało, że Dzień Poezji ma pomóc w docenieniu ów sztuki oraz poprzeć międzynarodowe i regionalne ruchy poetyckie.
Dzień Poezji kiedyś obchodzono 5 października, następnie w drugiej połowie XX wieku - 15 października na świecie. Gdzieniegdzie tradycja obchodów tego święta w październiku (czasem w listopadzie) utrzymuje się do tej pory. Zaś w USA i Kanadzie miesiącem poezji uważa się kwiecień (National Poetry Month).

Mam nadzieję, że wśród czytających znajdą się pasjonaci liryki ;) Zachęcam do czytania i tworzenia! Pozdrawiam wszystkich artystów :p ...





sobota, 19 marca 2011

Słów kilka...

Cześć! Dawno mnie nie było, ale to za sprawą braku internetu. Na szczęście od dzisiaj wszystko jest po staremu ;) Długo nad tym myślałam i... postanowiłam podzielić się z wami moją poezją... zaznaczam, że mam dopiero niecałe 16 lat i do Szymborskiej mi daleko, więc proszę o wyrozumiałość ;) Dodam jeszcze, że ten wiersz wywołał we mnie na prawdę dużo emocji. Został napisany "jednym tchem", autentycznie ze łzami w oczach. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam, dlatego go wybrałam...


Samotność
Gdy w oczy znienacka spogląda
-samotność-
Gdy jakaś cząstka twojego ciała całodobowo kuli się w najciemniejszym zakątku duszy.
Gdy drobna, ciepła łza spływa po policzku.
Gdy patrzysz w lustro i widzisz tylko zbłąkany wzrok błagający o litość.
Gdy nie potrafisz skupić się na codziennych, rutynowych czynnościach.
Gdy wszystko wypada z dłoni, a nogi odmawiają posłuszeństwa i beznamiętnie się plączą.
Gdy snujesz się ponuro po świecie i nie możesz znaleźć sobie miejsca.
Gdy serce bije coraz wolniej z powodu braku jakichkolwiek pozytywnych emocji.
Gdy twarz robi się coraz bledsza, a ciało coraz mizerniejsze.
Gdy siedzisz
-samotna-
w zacienionym pokoju.
Gdy w powietrzu unosi się mgła z papierosów, a po kątach walają się puste butelki po alkoholu.
Gdy spać nie możesz... choć może to przez te litry kawy wypijane każdego dnia.
Gdy słońce nie cieszy jak kiedyś, a kwiaty to tylko bezbarwne chwasty.
Gdy myślisz resztkami sił wyłącznie o jednej osobie.
Gdy po raz kolejny uświadamiasz sobie, że ów osoba układa sobie życie z tą inną.
Gdy pamięć wypomina szczęśliwe zdarzenia sprzed kilku dni.
Gdy znów wylewasz z siebie kolejne mokre łzy.
Gdy chwiejną dłonią chwytasz naostrzony nóż.
Gdy załamana wychodzisz do ogrodu.
Gdy w jednej chwili lekko opadasz na zieloną trawę.
Gdy smukłym ruchem wbijasz ostrze w wyniszczone serce.
Gdy krew tryska, a zieleń pokrywa szkarłatna ciecz.
Gdy wydajesz z siebie ostatni dech.
Gdy odchodzi gorycz, pozostaje żal, a zaczyna się wieczny spokój.
Gdy ostatnie twe słowa wypowiedziane do chmur to „kocham Cię”...

sobota, 5 marca 2011

006 pink blush.

Dziś szwendając się po Naturze zajrzałam na półkę Rimmela. Z lekką nadzieją przeglądałam numerki pomadek, ponieważ od niedawna jeden mnie strasznie kusił. Ku mojemu wielkiemu szczęściu i zdziwieniu 2 sztuki gdzieś w kącie jakby "świeciły" i przykuły mój wzrok. W ten sposób zdobyłam moje małe marzenie, czyli Rimmel lasting finish 006 pink blush :). Moja radość była przeogromna, w dodatku aktualnie te pomadki są w promocji z 17.49zł na 13.99zł  :D. Nie wiem, czy zauważyłyście, ale Rimmel dał nowy "dizajn" pomadkom. Moim zdaniem opakowania są o wiele ładniejsze niż przedtem - smukłe, eleganckie, po prostu piękne ;). Co do samej szminki nic się nie zmieniło - ten sam przemiły zapach, kremowa konsystencja i piękny kolor :)



środa, 2 marca 2011

RECENZJA

Rimmel Max Bold Curves Extreme Volume & Lift Mascara




Przeglądając gazetkę Natury (z grudnia 2010 bodajże) dostrzegłam pewną promocję – ów tusz z kredką. Pomyślałam, że to niezła okazja, ponieważ zestaw kosztował około 20zł. W moim mniemaniu się bardzo opłacało. Poza tym wiedziałam, że to nowość. No i po długich spekulacjach się skusiłam ;) MOJE przeżycia z tym tuszem (po solidnych kilkudziesięciu użyciach) są następujące:
* Plusy *
+ genialnie rozczesuje, nie pozostawia grudek, ani „owadzich nóżek” (nawet po paru nałożeniach na rzęsy)
+ nie osypuje się jakoś ekstremalnie, nie ma efektu pandy
+ bardzo łatwo go zmyć płynem do demakijażu (ja używam Bielenda awokado), inny produkt też zapewne da radę :p
+ ciut może i podkręca, ale moje rzęsy z natury są dość wywinięte, więc ręki nie dam uciąć ;)
+ Piękny kolor opakowania! :D
* Minusy *
- ja lubię „efekt sztucznych rzęs”, a ten tusz daje bardziej naturalny
- no i nie pogrubia i nie wydłuża za specjalnie ;)

Jak już wspomniałam to tylko moja, indywidualna opinia, tak więc ten tusz może się zachować zupełnie inaczej z każdej z was ;)
Pozdrawiam!

PS
Wybaczcie za kiepskie zdjęcia :p…